EKSPERT INSTYTUTU SOBIESKIEGO:„CZY CHCEMY IŚĆ W TYM KRAJU DO PRZODU?”
Na ostatnim posiedzeniu Komisji Kultury i Sztuki radnym zostały przedstawione możliwości utworzenia funduszy kultury. Ci podeszli jednak do tematu dość sceptycznie. - Sama idea wydaje się ciekawa, ale proszę nas nie przekonywać, że to nas nie będzie nic kosztowało – mówiła Joanna Frankiewicz (PRO).
Koncepcję przedstawił Janusz Kobeszko, ekspert z Intytutu Sobieskiego i nazwał ją krótkim hasłem: Sztuka inwestycji. - W Niemczech to funkcjonuje w miastach takich jak Drezno, Berlin czy Monachium. W zeszłym roku spisano tam rejestr sztuki w inwestycji od 1950 roku. W samych Niemczech takich dzieł jest 10 tysięcy, co daje 152 rocznie, to pokazuje kontakt kultury z gospodarką i z realnymi inwestycjami – dostrzega.
- To wszystko bardzo dobrze funkcjonuje. Pomysł nie jest nowy i bardzo prosto zrobić go jako innowację. Wynika to z przyjęcia krajowej polityki miejskiej, myślę, że obecny rząd będzie to kontynuował. Można to wykorzystać jako podstawę do uzasadnienia takiej uchwały. Po drugie w ustawach samorządowych pojawia się coś takiego jak program rozwojowy – wyjaśnia Kobeszko.
Gospodarka, innowacyjność, a nie tylko kultura
Założenie tej chwały zdaniem eksperta jest proste. - Miasto w projektach publicznych, innowacyjnych dedykuje od procenta do dwóch procent środków na sztukę w inwestycji. Poznań w swoim budżecie około 3 miliardowym co roku przeznacza środki na wydatki inwestycyjne. Gdyby dedykowała sztuce 1-3 procenta, to przykładowo można byłoby stworzyć ciekawy projekt i powiązać sektor kreatywny z realnymi działaniami w mieście - tłumaczy. - Obecnie najlepszy sektor artystyczny emigruje do Warszawy, Berlina czy Nowego Jorku. Chodzi o to, żebyśmy też wciągnęli nowe kadry szkół artystycznych, aby one nie emigrowały – dodaje. - Gospodarka, innowacyjność, a nie tylko kultura – dodaje.
- Idea jest śmiała i ciekawa – komentuje przewodniczący Komisji Kultury i Nauki prof. Antoni Szczuciński. Na sali słychać jednak powątpiewania dotyczące kwestii budżetowej. - Wymuszamy przeznaczenie określonej kwoty na coś, ponieważ jeżeli przeznaczamy procent na sztukę użytkową, to my ten procent musimy dołożyć – przekonuje szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości Artur Różański.
W odpowiedzi słyszy, iż przetargom publicznym dedykowany jest jeden procent. - Wybieramy wykonawcę, a wcześniej przedstawiamy koncepcję. Jakie jest przeciwwskazanie, żeby po ukazaniu się koncepcji, po wykonaniu budżetu i wyłonieniu wykonawcy, przeprowadzić konkurs na dedykowaną kwotę w tej inwestycji? - słyszymy od eksperta z Instytutu Sobieskiego. - To skoro jest to takie dobre, to dlaczego ma być to przymusowe? - nie ustępuje Rózański.
„W Polsce pojawia się pewien błąd logiczny”
Kobeszko przyznaje, iż nie rozumie użycia słowa „przymusowe”. - Musi to być nowa instytucja publiczna lub remont, jeżeli przekracza 50 procent powierzchni. Nie łączmy tego z rewitalizacją. W Polsce pojawia się pewien błąd logiczny, tymczasem nie może być tak, że projekt kreatywny wiązany jest wyłącznie z konserwacją zabytków – przekonuje.
Tę kwestię stara się wyjaśnić także Ryszard Czapara, wydawca portalu czaskultury.pl – Ktoś musi wykonać elewację, my zapraszamy do współpracy artystę. To już jest wpisane w koszt inwestycji, zatem nie jest to wymuszane, bo i tak musimy za to zapłacić, by zaprojektować tę przestrzeń. A zyskujemy przecież dodatkową wartość – uważa.
Radnych to jednak nie przekonuje. - Wykonawca sobie doliczy do tego projektu – twierdzi Tomasz Lipiński (PO). Katarzyna Kretkowska (ZL) przyznaje, że samą koncepcję popiera, natomiast ma wątpliwości dotyczące środków w budżecie. - Jeżeli nic nie musimy dokładać, to oznacza, że one istnieją, tylko gdzie są one zapisane? – pyta. - Mówmy o konkretach, a konkrety wyglądają tak, że jeżeli u danego artysty mamy zamówić tę przykładową ładną ścianę, to musimy mieć uzasadnienie w środkach budżetu publicznego. My nie możemy sobie ot tak powiedzieć, że ogłaszamy konkurs, aby ktoś tam coś zrobił. Tego się nie da obronić. Jeżeli chcemy mieć tę sztukę w inwestycji, to musimy zwiększyć budżet o tyle, ile ma ona kosztować – uważa Kretkowska.
T. Lipiński: „Idea jest słuszna (…), tylko proszę nie mówić, że to nic nie kosztuje”
- Idea wydaje mi się ze wszech miar interesująca, warta wsparcia, ale proszę nie mówić, że tak naprawdę nas to nic nie kosztuje, bo obojętnie ile procent my zapiszemy w tej uchwale, to ta inwestycja będzie droższa o ten procent – wtrąca także Joanna Frankiewicz (PRO).
- Prowadzę firmę, co prawda inna branża, ale generalnie, jeżeli mam wykonać pewne zamówienie, to pod to zamówienie mam określony budżet. Jeżeli w ramach tego zamówienia mam wykonać coś dodatkowego, to zamówienie będzie droższe o to coś dodatkowego. No nie ma siły! Ja specjalistką od spraw budżetowych i księgowych nie jestem, ale po prostu życie jest życiem – tłumaczy. - Ta inwestycja będzie droższa o ten jeden procent, więc proszę nas nie przekonywać, że nie będzie droższa. Przekonać radnych należy tylko do tego, że jest to fajna idea i że warto ten jeden procent do budżetu dołożyć w danej inwestycji, bo to zwiększa walory artystyczne – podsumowuje.
Z tymi słowami zgadza się radny Lipiński. - Idea jest słuszna, powstają ładne dzieła, wspieramy artystów, tylko proszę nie mówić, że to nic nie kosztuje, bo to kosztuje – uważa.
Dyskusję stara się ukrócić Antoni Szczuciński. - Być może wszyscy mają rację, bo w przypadku mniejszych inwestycji zapewne trzeba będzie dołożyć, natomiast w odniesieniu do tych większych, może wcale nie będzie trzeba dokładać. Właśnie przy dużych inwestycjach to wydaje się być możliwe – przyznaje przewodniczący KKiN.
J. Kobeszko: „To właśnie sztuka publiczna kształtuje świadomość społeczną ludzi”
Janusz Kobeszko odnosząc się do powyższych argumentów, zwraca uwagę na jego zdaniem najważniejszy aspekt tej propozycji. - Polityka miasta polega na tworzeniu jakości, Poznań chwali się, że ma jedną z największych i najlepszych uczelni artystycznych w kraju. Zdolni ludzie, którzy co roku ją kończą, wyjeżdżają do innego miasta. I to nie tylko absolwenci świeżo po studiach, ale też ci, którzy zaczynają ciekawe inicjatywy w Poznaniu – przekonuje.
- Jeżeli chcemy w tym mieście stworzyć sektor kreatywny, to musimy dać tym ludziom pracę. To właśnie sztuka publiczna kształtuje świadomość społeczną ludzi. Chcemy iść w tym kraju do przodu? - pyta.