A.PAWLIK: NASZ SAMORZĄD CHCIAŁBY STWARZAĆ MOŻLIWOŚCI, A NIE WSZYSTKO ROBIĆ ZA MIESZKAŃCÓW
Pamiętam jak pewien starszy pan powiedział:, „Panie radny ja tu mieszkam od zawsze i powiem Panu, jak pięknie jest zestarzeć się na Ratajach”. Samorządowiec ma wiele rozterek, bo często też dostajemy po plecach i wtedy w tych takich słabszych chwilach, przypominam sobie słowa tego mieszkańca – mówi w rozmowie z nami Adam Pawlik, radny Miasta Poznania.
Anna Kowalewska: Jest pan przewodniczącym Doraźnej Komisji do spraw powstania Rataje- Parku w Poznaniu. Jeden z tematów, który jest poruszany na tej komisji, dotyczy budowy wielorodzinnego budynku przy ul. Morzyczańskiej. Także na ostatnim posiedzeniu mówiono o powstaniu parkingu samochodowego. Co nowego można było usłyszeć w tej sprawie?
Adam Pawlik: Tak naprawdę niewiele mogliśmy usłyszeć, a są nowe fakty w tej sprawie. Przypomnę, że ulica Morzyczańska to ulica dosyć wąska o niskich parametrach, niespełniająca wymogów pozwalających zbudować duży budynek wielorodzinny, a mimo wszystko wydano pozwolenie na budowę.
Z tego tytułu miasto też musiało zapłacić odszkodowanie.
Z tego tytułu miasto już zapłaciło pół miliona złotych po to, aby wykupić nieruchomość pod budowę poszerzenia drogi do ulicy Morzyczańskiej i to jest pierwsza niepokojąca rzecz. Podatnik poniósł stratę, wydano pół miliona złotych na rzecz prywatnego inwestora, który nie dał wspólnocie samorządowej nic w zamian. Drugą rzeczą jest to, że działka zostaje zabudowana niemal w stu procentach, co powoduje, że trudno na niej zlokalizować miejsca parkingowe dla samochodów. Brakuje prawie połowy tych miejsc, a prezydent miasta Poznania jeszcze zeszłej kadencji, wydał decyzje, która pozwala zlokalizować miejsca parkingowe na działce oddalonej od miejsca tego bloku o jakieś 800 metrów. Dojazd do tej działki jest zupełnie z innej ulicy, zupełnie przez inne osiedle i kuriozalne w tej sprawie jest to, że ta działka nie należy do tego inwestora, tylko do Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedle Młodych. Co prawda ona wydzierżawiła mu tę działkę, ale nie pod parking dla tego bloku, tylko pod parking strzeżony dla osób mieszkających w spółdzielni. Celem spółdzielni było to, aby utrzymać tam kilkaset miejsc parkingowych, dla obecnych mieszkańców, po czym okazuje się, że Wydział Urbanistyki Urzędu Miasta Poznania wydaje decyzję mówiącą o tym, że ma to służyć już nie mieszkańcom tej spółdzielni, tylko tym na nowym z ul. Morzyczańskiej. Spółdzielnia się z tym nie godzi, wypowiada umowę dzierżawy, Miasto Poznań dostaje o tym informacje, po czym okazuje się na komisji, że Miasto nic na ten temat nie wie. Nie uznaje za stronę właściciela tej nieruchomości, czyli spółdzielni, ona dowiaduje się po trzech latach zupełnie przypadkiem w związku z inną sprawą sądową. To pokazuje jak to wszystko jest niesamowicie zagmatwane. Jednocześnie nie ma kontroli społecznej, bo zgodnie z prawem, uczestnikiem postępowania może być tylko strona, czyli nikt nic nie wie, są pozwolenia na budowę, są zalewane fundamenty, powstaje blok, który za chwilę okaże się, że nie powinien tam powstać i co zrobić? Wydaje się, że osoby podejmujące tę decyzję, nie powinny móc już ich dalej podejmować.
Jak rozumiem na następnych posiedzeniach komisji, której jest Pan przewodniczącym, będzie kontynuacja tego tematu.
My jako radni składaliśmy przysięgę na pierwej sesji Rady Miasta Poznania, że będziemy pracowali jak najlepiej potrafimy dla swoich mieszkańców. Jeżeli zatem mamy podejrzenie czy też wiedzę, że pojawiły się pewne nieprawidłowości, to sami złamalibyśmy prawo, gdybyśmy nie ciągnęli tego wątku. W związku z tym będziemy się tej sprawie przypatrywać.
„Wiele jest często takich medialnie dobrze brzmiących postulatów dotyczących osób niepełnosprawnych, ale nie do końca są one właściwe.”
Jest Pan także wiceprzewodniczącym Komisji Polityki Społecznej i Zdrowia. Na jednym z ostatnich posiedzeń omawiana była kwestia osób niepełnosprawnych w przestrzeni miasta, wówczas sam Pan przyznał, że wie jak to jest być osobą z dysfunkcją wzroku. W związku z tym jak Pan ocenia poznań z perspektywy takiej osoby?
To jest w ogóle bardzo trudny temat. Jestem od urodzenia osobą niepełnosprawną, mam pierwszą grupę inwalidzką w związku ze wzrokiem. Na jedno oko w ogóle nie widzę, na drugie widzę 10 procent tego, co dobrze widząca osoba. Zgodnie ze wszelkimi normami lekarskimi, nie ma takiej możliwości, żebym funkcjonował, tak jak funkcjonuję. Jak Pani była na tej komisji, to pewnie Pani słyszała, jak pani Pełnomocnik prezydenta ds. osób niepełnosprawnych powiedziała, że jestem wyjątkowo dobrze zrehabilitowany (śmiech).
Tak, pamiętam. Padły takie słowa.
Jak się zatem okazuje, rzeczy niemożliwe, stają się możliwe. Wiele jest często takich medialnie dobrze brzmiących postulatów dotyczących osób niepełnosprawnych, ale nie do końca są one właściwe. Może narażę się środowisku, ale niezupełnie zgadzam się z tym, że każda przeszkoda architektoniczna czyli np. schody na terenie całego Poznania muszą być wyposażone w windy. Oczywiście, że to jest problem dla osób niepełnosprawnych, ale trudno domagać się, aby każde przejście podziemne posiadało windę, bo tych przejść jest bardzo dużo, a windy są bardzo drogie, zarówno przy inwestycji, jak i ich utrzymanie, poza tym najczęściej jak już są, to nie działają. I to jest duży problem, ale na pewno w takich najważniejszych miejscach, w centrum miasta usuwanie barier jest bardzo istotne. Drugą rzeczą jest postrzeganie osób niepełnosprawnych w ogóle. Sam się właściwie na tym łapię – bo jak mówimy o osobach niepełnosprawnych, to myślimy o tych na wózku.
Takie jest pierwsze skojarzenie.
Właśnie, a niestety jest ogromna grupa osób niepełnosprawnych, których się nie widzi. Na przykład osoby z padaczką, niewidome czy słabowidzące, to są osoby, którym najtrudniej jest odnaleźć się na rynku pracy, a o tym się w ogóle nie mówi. Nikt ich nie chce zatrudnić i to jest generalnie problem systemu Państwa Polskiego. System oświatowy jest dosyć dobrze skonstruowany; są klasy integracyjne, są nauczyciele wspomagający i to na pewno pomaga w zdobywaniu wykształcenia. Taka osoba rehabilituje się przez 20 lat swojego życia, zdobywa umiejętności, kończy szkołę średnią, kończy szkołę wyższą, bo takich osób też jest dużo i zderza się z brutalną rzeczywistością na rynku pracy. Tutaj na pewno trzeba dużo zrobić, aby to postrzeganie osób niepełnosprawnych przez pracodawców było inne. Zlikwidowano też większość zakładów pracy chronionej, kiedyś osoba niepełnosprawna kończąca swoją edukację zwracała się do spółdzielni i właściwie tę pracę otrzymywała. Tam nie zarabiało się dużych pieniędzy, ale sama możliwość pójścia do pracy dla osoby niepełnosprawnej jest dobrą rehabilitacją. To daje jej stabilność psychiczną; że ona się realizuje, a przy okazji jeszcze zarobi na swój byt.
Powiem na swoim przykładzie, kiedy jako osoba, jak Pani słyszała, bardzo dobrze zrehabilitowana, ukończyłem studia (nie było mi łatwo, ale udało się), sam znalazłem sobie pracę. Poszedłem do urzędu pracy, zarejestrować się jako bezrobotny poszukujący pracy, a pani urzędniczka powiedziała, że nic dla mnie nie ma. Pracę znalazłem sobie sam, usłyszałem od pracodawcy: „zatrudnię pana, bo jest pan dobry, ale proszę iść do urzędu pracy, bo tam jest zgłoszenie, jak pan zatrudni się przez urząd pracy, to ja będę miał bonusy ze strony Państwa”. Przychodzę do tej urzędniczki i mówię: „przecież byłem u pani wczoraj czy przedwczoraj i mówiła pani, że nie ma pracy, a tymczasem ona jest od dwóch tygodni”. Trudno jej było odpowiedzieć na pytanie dlaczego mi jej nie poleciła. Kolejny problem, aby móc podjąć pracę, trzeba pójść do lekarza medycyny pracy i otrzymać zdolność. Idę do takiego lekarza w zakładzie pracy chronionej, który powinien być szczególnie wyczulony na przypadki osób niepełnosprawnych, a pani doktor mówi: pan do pracy?
No nie wierzę, że coś takiego powiedziała!
Tak powiedziała, dodając: „przecież pan ma rentę i pan powinien siedzieć w domu”. To tak jakby spadła Pani na głowę cegła. Uczyła się Pani, kształciła przez wiele lat, skończyła studia i uznała to za wielki sukces życiowy. Znalazła sobie Pani sama pracę i lekarz – fachowiec mówi Pani, że ma Pani być na rencie, (w tamtym czasie była to kwota ponad 400 złotych). I jej to przeszło przez gardło.
Powracając jednak do samego Poznania, uważam że wiele pojedynczych rzeczy poprawia się w tej kadencji. Podam kuriozalny przykład zapowiedzi przystanków w komunikacji publicznej, w które jest wyposażona większa część autobusów i tramwajów. I to tak, że Pani wyraźnie słyszy tę zapowiedź, bo w poprzednich latach te zapowiedzi również były, ale w dużo mniejszej liczbie środków komunikacji publicznej. I jak działały to albo tak głośno, że omal bębenki w uszach nie popękały, albo były tak ciche, że nie można było nic zrozumieć.
Teraz jest to bardziej dostosowane do otoczenia.
Tak jest. Wydawało się to takie banalne, a pracowaliśmy nad tym całe lata. I to jest sukces w tej kadencji po roku urzędowania nowego prezydenta i za to go należy pochwalić. Ale trzeba przyznać, że niektórzy czepiają się.
Tego syntezatora mowy IVONA?
Tak, bo to jest elektroniczny głos, ale jest on zbliżony do ludzkiego.
Najważniejsze, że jest zrozumiały.
Ale są tacy, także w środowisku osób niepełnosprawnych, którzy to krytykują i mówią np. że nie wypowiada wyraźnie „ą” czy „ę” i trzeba to naprawić.
To już jest czepialstwo.
Myślę, że tak, bo ja powiem z punktu widzenia osoby słabowidzącej. Na co dzień używam komputera, a żeby go móc używać, korzystam z syntezatora mowy – też IVONY, która mi czyta ekran. I sobie radzę. Tak naprawdę wszystkie osoby słabowidzące używając komputera, korzystają z IVONY i na tyle ją rozumieją, że potrafią z tego korzystać. A korzystanie z komputera jest jednak znacznie trudniejsze niż zrozumienie nazwy przystanku.
„Na tym też polega rola samorządu, aby widzieć tę wspólnotę, bo a nuż narodzi się z tego nowy pomysł i dzięki temu powstanie coś ciekawego w innej dziedzinie.”
Ale tak omawialiśmy komisje, w których działam w radzie miasta, a największą działką, którą się zajmuję, a o której mało się mówi, to Osiedle. Jednostka pomocnicza, której jestem przewodniczącym to Rada Osiedla Rataje. Ilość spraw tam podejmowanych, to jest dopiero coś.
Trzeba obiektywnie przyznać, że na Ratajach widać efekty tych działań. Osiedle się rozwija i pięknieje.
Powstaje dużo inwestycji potrzebnych mieszkańcom i ich ilość powoduje, że czas potrzebny na ich przygotowanie i realizację też jest stosunkowo dłuższy. Mieszkańcy są zadowoleni, nasze osiedla się zmieniają, bo jak byśmy zobaczyli jak wyglądały Rataje 10 lat temu, a jak wyglądają dzisiaj, to jest duża przepaść. Porównując np. chodniki, place zabaw, zieleń... To napawa optymizmem i dodaje sił do dalszej pracy. W porównaniu do innych dzielnic Rataje są coraz czystsze, coraz ładniejsze.
Są tam też ładne tereny zielone.
Tak i one stają się coraz ładniejsze, bo bardzo dbamy o tę infrastrukturę. Oprócz Parku Rataje mamy też ogromny teren nad Wartą i staramy się go modernizować, odtwarzać na nowo chodniki. Będą oświetlane kolejne aleje, aby było bezpieczniej, jak jest ciemno to różne rzeczy mogą się zdarzyć, a jak oświetla się takie tereny, to przestępczość momentalnie ginie. Wcześniej mieliśmy naprawdę bardzo dużo zgłoszeń, praktycznie codziennie- napadów na kobiety w Parku Rataje. Mojej mamie dwukrotnie ukradli torebkę. W momencie, kiedy zbudowaliśmy porządne chodniki i oświetliliśmy aleje, tego w tej chwili nie ma.
Najbardziej jednak cieszy to jak podchodzi mieszkaniec i pokazuje swoje zadowolenie. Pamiętam jak pewien starszy pan powiedział:, „Panie radny ja tu mieszkam od zawsze i powiem Panu, jak pięknie jest zestarzeć się na Ratajach”. Samorządowiec ma wiele rozterek, bo często też dostajemy po plecach i wtedy w tych takich słabszych chwilach, przypominam sobie słowa tego mieszkańca.
A pamięta Pan swoje początki w Radzie Osiedla?
Tak, byłem zwykłym szarym mieszkańcem, niezwiązanym z żadną partią, z żadnym samorządem. Mnie do pracy zmobilizowały te napady na moją mamę i powiedziałem, że tak nie może być. Mieszkam tu od urodzenia, a czuję się niebezpiecznie. Tymczasem chcę mieć wpływ na to, co dzieje się na moim osiedlu. Miałem taką chwilę buntu, chciałem się domagać zmian. Nawet ktoś mi zarzucił, że czego ja chcę przecież nie jestem żadnym społecznikiem czy radnym, nie przeszedłem żadnej weryfikacji.
I to był ten moment!
Mobilizują mnie takie wydarzenia i poddałem się weryfikacji. Gdy po raz pierwszy startowałem do rady osiedla, zdobyłem największą liczbę głosów, radni sami mnie wybrali na przewodniczącego. Nie byłem protegowanym, nikt mi nie pomagał. Stopniowo zaczęły powstawać chodniki, place zabaw, siłownie zewnętrzne, z których przez cały czas ktoś korzysta. Siłownia jest duża, znajduje się tam wiele urządzeń, każde z nich jest na podeście, jest to zrobione porządnie. Są dwie szkoły niedaleko tej siłowni...
Tak i do jednej z nich chodzi moja siostra. Opowiada, że w ramach lekcji w-fu często ćwiczą na tych urządzeniach.
Tutaj to się sprawdza. Przedpołudniem szkoły zajmują nasze siłownie, a popołudniu spędzają tam czas osoby w różnym wieku; od dzieciaka po seniora. To też pokazuje, że było warto. Zbudowaliśmy również wybieg dla psów, pierwszy na Ratajach. Duży, ogrodzony teren i najlepsze jest to, że żadna służba miejska go nie sprząta, a on jest znacznie czystszy niż trawniki poza tym wybiegiem. Po prostu właściciele dbają o ten teren, sprzątają po swoich psach i teren jest zadbany.
Mieszkańcy mają poczucie, że powstało coś dla nich i chcą o to zadbać. Wydaje się, że to budowanie świadomości społecznej, ale też i integracja.
Na tym też polega rola samorządu, aby widzieć tę wspólnotę, bo a nuż narodzi się z tego nowy pomysł i dzięki temu powstanie coś ciekawego w innej dziedzinie. Nasz samorząd chciałby stwarzać możliwości, a nie wszystko robić za mieszkańców.
____________________________
Wywiad z radnym Adamem Pawlikiem powstał w ramach cyklu artykułów miastopoznaj.pl, w którym rozmawiamy z poznańskimi radnymi. Dotychczas opublikowaliśmy rozmowy z następującymi osobami:
Halina Owsianna m.in. o koncepcji powstania muzeum Piątkowa w wieży RTV
Maria Lisiecka-Pawełczak m.in. o ofercie Poznania dla absolwentów uczelni
Łukasz Mikuła - m.in. o przejściach dla pieszych i zaletach mieszkania w centrum Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2805-l-mikula-wazny-jest-rowniez-komfort-pieszego
Tomasz Lipiński - m.in. o mediach społecznościowych i o sporcie
Tomasz Lewandowski - m.in. o powstaniu schroniska przy ul. Kobylepole
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2638-t-lewandowski-chcialbym-miec-schronisko-pod-domem
Dominika Król m.in. o zielonej mapie Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2579-d-krol-poznan-jest-miastem-z-duza-iloscia-zieleni
Wojciech Kręglewski- m.in. o rewitalizacji w naszym mieście
Janusz Kapuściński - m.in. o pracy radnego z perspektywy naukowca
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/2465-j-kapuscinski-jestem-bezkompromisowym-radnym
Grzegorz Jura - m.in o Ratajach
Ewa Jemielity - o polityce mieszkaniowej i problemie opieki szpitalnej
Zbyszko Górny - o szybkim internecie i Parku Rataje
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1497-radny-walczy-o-szybki-internet-i-park-rataje
Michał Grześ - o kulturze w Poznaniu
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1447-m-grzes-chcialbym-by-sztuka-wyszla-na-ulice-szukala-widza
Grzegorz Ganowicz - o działalności samorządowej
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1415-grzegorz-ganowicz
Joanna Frankiewicz - o rozwoju północnej części Poznania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1369-j-frankiewicz-priorytetem-sa-inwestycje-na-polnocy-poznania
Karolina Fabiś-Szulc - m.in o strefie parkowania
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1278-k-fabis-szulc-strefa-to-nie-tylko-czysty-fiskalizm
Małgorzta Dudzic-Biskupska - m.in o połączeniu życia zawodowego i rodzinnego
http://www.miastopoznaj.pl/polityka/1226-m-dudzic-biskupska-poznaniacy-nie-maja-wygorowanych-marzen
Michał Boruczkowski - m.in. o planach na tę kadencję
Przemysław Alexandrowicz - m.in o sprawach oświaty w Poznaniu