SMOKI, DZIADEK Z KONEWKĄ I BISKUPI – CZYLI ELEMENTARZ W SZKOLE
Ministerstwo go chwali, biskupi krytykują. Są w nim smoki, jest dziadek podlewający kwiatki i zwierzaki przy stole. Elementarz pierwszoklasisty - jednym się podoba, innym nie. My postanowiliśmy sprawdzić, jak po 6 tygodniach używania przyjął się on w Poznaniu.
Minęło już kilka tygodni od kiedy pierwszoklasiści rozpoczęli edukację z nowym podręcznikiem. Zanim jeszcze trafił do polskich szkół bardzo zachwalała go minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska. W ostatnich dniach, natomiast negatywnie do elementarza odniósł się Episkopat Polski. Biskupi krytykują rządowy podręcznik - Jest oczywiście ślimak, rak, są smoki, które zasiadają do stołu, ale nie ma ludzi, czyli te relacje pomiędzy zasiadającymi przy stole postaciami nie są czytelne. Pewnie bierze się to z tego, że Elementarz nie ma jasno określonych bohaterów. Pamiętamy ze starych elementarzy, że były w nich Ala i Ola, był As, natomiast tutaj nie ma jasno określonych bohaterów – mówi cytowany przez KAI bp Marek Mendyk.
Rząd i biskupi to jedno. Na tej linii często prowadzony jest spór. Idźmy w tej dyskusji o krok dalej. Pytanie, jak kwestia elementarza wygląda z perspektywy księgarń oraz szkół?
Dla wydawców to ograniczenie nakładu
Wydawcy raczej negatywnie reagują na nowy podręcznik. – Katastrofa – opisuje krótko tę sytuację Marek Sawicki, właściciel Księgarni Liber. – Nowy podręcznik zmusił wydawców do znacznego ograniczenia nakładu. Odbije się to rykoszetem na innych poziomach – dodaje. Jako naturalny poszkodowany nową sytuacją zwraca uwagę także na inne kwestie – Nie wszyscy rodzice zachwalają ten nowy podręcznik. Wielu dostrzega w nim braki i w ramach uzupełnienia wiedzy swoich pociech kupuje dodatkowe pozycje z którymi pracuje z dziećmi w domach – kończy Sawicki.
Paradoksalnie jednak nie wszystkie księgarnie uznają się za poszkodowane przez nowy elementarz dla pierwszoklasistów. – Nie odczuliśmy szczególnie tej zmiany – mówi Paulina Kanta z księgarni na ulicy Hetmańskiej. – Wiążę to się z tym, że rodzice dodatkowo i tak muszą dokupywać podręczniki do języka obcego czy religii – dodaje.
Nauczycielska powściągliwość
Środowiska nauczycielskie ostrożnie podchodzą do oceny nowego podręcznika. – Wartość każdego podręcznika będzie można ocenić dopiero po całym cyklu nauczania. Dotyczy to klas 1-3 i 4-6 – mówi Katarzyna Kubiak, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 26 im. Ryszarda Berwińskiego w Poznaniu. – Jest za wcześnie by mówić o plusach i minusach elementarza – dodaje.
W niektórych szkołach zanim nauczyciele przejdą z pierwszoklasistami do pracy z nowym elementarzem starają się ich odpowiednio przygotować. Tak robi m.in. Ewa Standar ze Szkoły Podstawowej nr 17 im. Józefa Ignacego Kraszewskiego. – Przez pierwszy miesiąc nie korzystaliśmy z „Elementarza” – realizowaliśmy wówczas niezbędne ćwiczenia wprowadzające – mówi. – Praca z tym podręcznikiem jest zatem czymś zupełnie nowym i – na tym etapie – trudnym do oceny – dodaje Stander.
Jest zmiana, jest zamieszanie
Każda zmiana budzi tyle zachwytu, co sprzeciwu. Podobnie jest i z podręcznikiem dla pierwszoklasistów. Zmiana miała przynieść oszczędności rodzicom i ujednolicenie w szkołach podstawowych. Przyniosła jednak coś więcej – kolejne pole do walki niemalże światopoglądowej. Ciekawe jest to, że po kilku tygodniach używania podręcznika najchętniej głos zabierają ci, którzy go krytykują, ale nie stosują w praktyce. Natomiast ci, którzy pracują z nim na co dzień są bardziej powściągliwi w ocenach.
Może warto poczekać, aż podręcznik uda się ocenić z perspektywy całego roku szkolnego. Może…
Ale często tak to już nad Wisłą jest, że głos najczęściej zabierają ci, którzy od danego problemu są nieco dalej. Ważne, żeby coś skrytykować.
ZOSTAŃ NASZYM FANEM NA FACEBOOKU! BĄDŹ NA BIEŻĄCO Z INFORMACJAMI Z TWOJEGO MIASTA!