ANNA WACHOWSKA-KUCHARSKA: „ŻURAWINIEC TO EWENEMENT NA SKALĘ EUROPEJSKĄ"
„Zakończył się bardzo ważny etap rewitalizacji rezerwatu Żurawiniec” mówił wiceprezydent Wudarski na konferencji zwołanej w tym rezerwacie. Potrzebne było niemal półtora miliona złotych by naprawić to co człowiek zniszczył.
Helena Szafran
Wieloletnia rozbudowa osiedli na północy Poznania doprowadziła do niemal całkowitej degradacji rezerwatu. Obecnie, wartościowa roślinność tego terenu występuje tam w formie szczątkowej.
- Propozycję utworzenia rezerwatu złożyła doktor Helena Szafran w latach ’50. Na trop tego miejsca naprowadził ją miejscowy nauczyciel z Naramowic Leszek Rum. Pierwotnie miał to być rezerwat dydaktyczny. Tu uczniowie poznańskich szkół mieli poznawać niezwykłe i unikatowe gatunki roślin. Niestety, z biegiem czasu rezerwat zaczął ulegać degradacji. Miały na to wpływ zmiany klimatu ale musimy pamiętać, że również procesy urbanizacyjne. – przekonywał prof. UAM dr hab. Mirosław Makohonienko z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM.
Dużym problemem okazało się osuszenie terenu, do którego przyczyniła się sieć kanalizacyjna doprowadzana do nowych osiedli oraz budowa chodników i ulic utrudniających przedostawanie się deszczówce do ziem gruntowych.
- Staramy się przywrócić dawny stan rezerwatu. Dzięki wodom opadowym powstrzymujemy dalszą degradację. Tworzą się mikrosiedliska, które poprawiają topoklimat na terenie lasku Piątkowskiego. Początkowo, na tym terenie chronione były rośliny torfowiska przejściowego. To były mchy torfowe, niektóre storczyki, żurawina błotna. Właśnie od tej ostatniej przyjęto nazwę Żurawiniec. – dodaje Makohonienko.
fot. M.Mikulski/miastopoznaj.pl
Walka o naturę
- Zakończył się bardzo istotny etap przywracania i rewitalizacji rezerwatu Żurawiniec. Miejmy nadzieję, że działania jakie podjął Zakład Lasów Poznańskich przywrócą równowagę hydrologiczną. Jeszcze jako społecznik uczestniczyłem w marszach protestacyjnych, przeciw dalszej zabudowie terenów przy rezerwacie. Urządzenia nawadniające te tereny zaczynają działać. To wszystko by się nie udało, gdyby nie zespół do spraw rewitalizacji rezerwatu Żurawiniec oraz prężnie działającej w tej sprawie radzie osiedla Naramowice – mówił Wudarski.
W tej chwili poprzez system rur połączony z kanałami burzowymi, woda burzowa jest wyłapywana i odprowadzana do rezerwatu, gdzie zostaje rozprowadzona. System ma nawadniać tereny w taki sposób, jakby zabudowy otaczającej lasek Piątkowski w ogóle nie było. Wcześniej, cała woda, która powinna trafić na tereny Żurawińca, kanałami burzowymi wpływała do rzeki.
- Rezerwat przyrody na peryferiach miasta, to ewenement na skalę europejską. Nie zdarza się, by rezerwaty były w granicach dużych miast. To również wyjątkowe miejsce, które służy wielu mieszkańcom, nie tylko Naramowic, czy Piątkowa ale Poznaniakom w ogóle. Zablokowaliśmy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. W kierunku Żurawińca miały powstawać kolejne domy jednorodzinne. Takie działania doprowadziłyby do dalszego osuszenia terenu - przekonywała Anna Wachowska-Kucharska, przewodnicząca Rady Osiedla Naramowice.
Nowatorskie rozwiązanie zastosowane w Poznaniu kosztowało blisko milion 400 tysięcy złotych. Projekt sfinansowało miasto, przy dużym udziale środków z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, który przekazał na ten cel ponad 800 tysięcy złotych. Szkoda tylko, że urzędnikom, którzy wydawali zgody na rozbudowy osiedli na tym terenie zabrakło wyobraźni. Nie trzeba by było dziś tak wielkich nakładów pieniędzy, gdyby kilkanaście lat temu, ktoś wziął pod uwagę przyrodę!