PRZEDSZKOLE KOSZTEM NIEPEŁNOSPRAWNYCH UCZNIÓW?
Na ostatnim posiedzeniu komisji oświaty i wychowania dyskutowano między innymi o sprawie ewentualnego utworzenia przedszkola w budynku Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi nr 2 w Poznaniu przy ul. Żonkilowej. Pomysł dotyczy rozbudowy budynku i stworzenia nowych miejsc przedszkolnych. Obecnie Fundacja Familijny Poznań prowadzi w nim przedszkole "Złota Kaczuszka".
W okolicy, w której znajduje się wspomniana szkoła brakuje liczby miejsc w oddziałach przedszkolnych. W związku z tym pojawił się pomysł, aby w placówce wygospodarować pomieszczenia, które mogłyby być salami dydaktycznymi. Wydział Oświaty Urzędu Miasta proponuje m.in. wydzielenie części holu na pierwszym piętrze, a także nadbudowę łącznika. Szacuje się się, że gdyby prace rozpoczęły się teraz, to część z nich byłaby gotowa we wrześniu. Łączny koszt adaptacji pomieszczeń miałby wynieść ponad 574 tysiące złotych.
„Działajmy dla dobra szkoły i pamiętajmy o dzieciach niepełnosprawnych!”
Pomysł budzi skrajne emocje. Rodzice dzieci uczęszczających do szkoły przy ul. Żonkilowej oraz jej pracownicy, są zdecydowanie jemu przeciwni. - Założenie przedszkola w naszej szkole nie przyniesie korzyści, tylko straty – podkreśla Wanda Hańczewska, nauczycielka języka angielskiego. - W auli odbywają się uroczystości i imprezy szkolne, odbywa się na niej też część zajęć w-fu dla klas 1-3. Sala gimnastyczna natomiast jest podzielona na trzy części i tam są organizowane zawody sportowe na różnych szczeblach. Wydzielenie auli zabierze nam ważną przestrzeń – dodaje.
Przedstawicielka rady rodziców przypomina natomiast, iż w placówce przy ul. Żonkilowej uczą się nie tylko dzieci zdrowe, ale również niepełnosprawne. - Sama mam dziecko autystyczne, które jest uczniem tej szkoły. Takie dzieci mają bardzo dużą trudność przyswajania zmian w przebudowie budynku. Działajmy dla dobra szkoły, ale pamiętajmy o dzieciach z orzeczeniami niepełnosprawności – apeluje.
M. Wiśniewski: „Dla mnie bardzo ważną kwestią jest to, aby inwestować w tę szkołę”
Pomysłu broni zastępca prezydenta Poznania Mariusz Wiśniewski. - Inicjatywa nie jest skierowana przeciwko szkole ani nikomu innemu. Wyszła oddolnie od dyrekcji szkolnej, a Miasto ją wsparło – zaznacza. - Obecnie mamy deficyt miejsc przedszkolnych, a o tym że są takie potrzeby na os. Kwiatowym, przyznała także rada osiedla – przypomina. - Nie może być tak, że szczytny zamiar utworzenia przedszkola jest podyktowany kosztem dzieci i funkcjonowania szkoły; że zabieramy miejsca dydaktyczne, a nie dajemy nic w zamian. Dla mnie bardzo ważną kwestią jest to, aby inwestować w tę szkołę – uzupełnia prezydent Wiśniewski.
- Obecnie wszystkie samorządy w Polsce mają problem z szybkim utworzeniem miejsc przedszkolnych, staramy się stworzyć w miarę dobre warunki. Fundacja Familijny Poznań zadeklarowała utworzenie w tym miejscu przedszkola, co jest dla mnie rzeczą, wobec której nie mogę przejść obojętnie. To oznacza redukcję połowy kosztów, a przedszkole będzie funkcjonować jako miejskie – podkreśla Mariusz Wiśniewski.
- Uważam, że jest to sensowne i rozsądne rozwiązanie. Szkoła w pewnym sensie zyskuje swoich przyszłych potencjalnych uczniów, bo jeżeli dzieci rozpoczną tam swoją edukację w przedszkolu, to zapewne ich rodzice będą chcieli, aby ją kontynuowały właśnie w tej placówce – argumentuje zastępca prezydenta.
- Zawsze mi zależało na rozwoju szkoły – zabiera głos dyrektor Danuta Staniszewska. - Pierwsze o czym mówiłam to stworzenie porządnej świetlicy, a Wydział Oświaty obiecał, że przy okazji budowy przedszkola ona powstanie. Dla mnie to jest ważny argument, ale on nie przekonuje grona pedagogicznego i rodziców – wyjaśnia. - Bardzo mi zależy na komfortowych warunkach zarówno dla dzieci niepełnosprawnych, jak i zdrowych, a pomieszczenie, które zostałoby dobudowane niewątpliwie trochę zaburzy nam naszą infrastrukturę – podkreśla, dodając, iż nie zależy jej na tym, aby z kimkolwiek się kłócić.
A. Różański: „Jest jedna metoda, aby uniknąć złych emocji: nie przedstawiać kiepskich pomysłów.”
Przewodniczący komisji oświaty i wychowania Przemysław Alexandrowicz mówi, że nie podoba mu się pomysł zmniejszenia auli. - Nadbudowa nad łącznikiem staje się co najmniej wątpliwa. Dołączam się do argumentów dotyczących zabierania przestrzeni, która jest w szkole potrzebna – słyszymy. Radna Katarzyna Kretkowska nie wyobraża sobie natomiast, aby prezydent miał dokonywać zmian wbrew lokalnej społeczności i przy tak dużym oporze rodziców oraz nauczycieli. - Nie warto na siłę wprowadzać rozwiązań, których nie akceptuje społeczność lokalna. Nawet jeżeli prezydent uważa je za słuszne, nie powinno się do tego zmuszać – tłumaczy.
Przewodniczący klubu radnych PiS Artur Różański dzieli się natomiast z włodarzami pewną radą. - Jest jedna metoda, aby uniknąć złych emocji: nie przedstawiać kiepskich pomysłów. Mamienie ludzi, że szkoła cokolwiek zyskuje jest skrajnie nieprawdziwe – podkreśla - Znajdźmy rozwiązanie we współpracy ze społecznością lokalną lub dalej budujcie sobie wizerunek ludzi, którzy wpychają przedszkole do szkoły z dziećmi niepełnosprawnymi – podsumowuje radny.
Związek Nauczycielstwa Polskiego po stronie rodziców i nauczycieli
Po stronie rodziców i nauczycieli opowiada się również Związek Nauczycielstwa Polskiego Oddział w Poznaniu. - W tej szkole są trudne warunki lokalowe, teraz aula ma być ograniczona, a przecież nie do tego jest przeznaczona, aby wydzielać z niej sale. My mamy kształtować obywateli, którzy wiedzą jak odbierać kulturę. Należy oddać racje rodzicom i gronu nauczycielskiemu, aby szkoła mogła funkcjonować zgodnie z tymi założeniami, dla których powstała – usłyszeliśmy.
Posiedzenie komisji oświaty i wychowania będzie kontynuowane jeszcze w przyszłym tygodniu, choć jak podkreślił jej przewodniczący Przemysław Alexandrowicz – radni mogą w tej sprawie zabrać głos, natomiast nie jest on wiążący dla prezydenta czy dyrekcji szkoły.