NIE JESTEŚMY BOJÓWKAMI MACIEREWICZA!
Stowarzyszenie Wielkopolska Obrona Terytorialna, to jedna z tych organizacji, którymi straszyły media. Ubierają się w mundury, ćwiczą na strzelnicach z prawdziwą bronią. Dzięki Ministrowi Obrony Narodowej prawdopodobnie będą ćwiczyć z żołnierzami, a być może w przyszłości staną się oddziałami Gwardii Narodowej. Kim są członkowie SWOT?
Golem
Profil SWOT znajduję na portalu społecznościowym. W informacjach oprócz adresu strony, jest jeszcze e-mail. Piszę prośbę o spotkanie. Wyjaśniam, że chciałbym porozmawiać, poznać ich. Jeszcze tego samego dnia otrzymuje odpowiedź. Następnego dnia, dzwonię do jednego z członków i umawiamy się przy Rynku Jeżyckim, mam wziąć udział w normalnym spotkaniu grupy. Na miejscu jestem trochę wcześniej, miałem nadzieję zobaczyć kilku uczestników spotkania zanim ujawnię się jako dziennikarz. Pięć minut po umówionym czasie dostaję wiadomość, że spotkanie zostało przeniesione do budynku przy Parku Wilsona. Poczułem się jak bohater kolejnego filmu Jana Komasy. „Konspiracja mi nie ufa, chcą sprawdzić czy mam ogon” pomyślałem i śmiejąc się popędziłem w umówione miejsce.
Pół godziny spóźnienia to nie najlepsza wizytówka dziennikarza w środowisku ludzi działających na komendę. Na szczęście, nie byłem jedynym spóźnionym. Zmiana miejsca spotkania nie wynikała z ich chęci sprawdzenia mnie, przyczyny były prozaiczne i zahaczały o administrację.
Na spotkanie wprowadza mnie Golem, najstarszy członek SWOT, jego założyciel i prezes. W normalnym życiu jest prawnikiem, ma 51 lat. W młodości odbył zasadniczą służbę wojskową. Nie związał się wtedy z wojskiem, bo jak tłumaczy, były to inne czasy, inna władza i inne wojsko. Dziś bardzo chciałby być żołnierzem ale z racji wieku nie ma na to szans. Postanowił więc pomagać młodym ludziom, którzy wiążą swoją przyszłość z wojskiem, między innymi po przez działalność stowarzyszenia. Jego pasją jest strzelectwo sportowe. Ma pozwolenie na posiadanie broni.
- Grupa zainteresowanych działalnością proobronną powstała już półtora roku temu. Funkcjonowaliśmy nieformalnie jako grupa towarzyska. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że warto sformalizować naszą działalność. Między innymi po to, by nawiązać współpracę z Ministerstwem Obrony Narodowej i poszczególnymi jednostkami wojskowymi. W Polsce ciężko jest działać takim osobom jak my, jeśli działalność nie jest sformalizowana. Nie mamy stopni wojskowych w naszej organizacji, gdyż nie jesteśmy wojskiem. Ja mam stopień w wojsku, jak każdy rezerwista ale tym stopniem nie posługuje się w naszym stowarzyszeniu. Nam wystarczą na razie pseudonimy. – przekonuje Golem.
Wilk
- Na dzisiejszym spotkaniu omawiać będziemy zagadnienia teoretyczne. Wiem, że wolicie praktykę, ale teoria jest równie ważna. – obwieszcza wysoki, postawny, krótko ścięty mężczyzna – Omówimy dzisiaj lokalizacje jednostek wojskowych, największych poligonów, rodzaje broni i amunicji używane w Wojsku Polskim. – przemawia charakterystycznym, wręcz stereotypowym wojskowym tonem.
Naszym wykładowcą okazał się Wilk. Dwudziestosiedmioletni chemik. Członek zarządu oraz skarbnik SWOT. Jego główne zadanie w organizacji, to przekazywanie wiedzy teoretycznej i praktycznej jaką zdobył podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej. Do wojska planował wrócić po studiach. Jednak po obronie pracy magisterskiej udało mu się dostać na studia doktoranckie. Żona i praca w zawodzie oddaliły plany o wstąpieniu do armii, lecz Wilk na razie ich nie porzuca. Należy do klubu strzeleckiego, brał udział w konkursach strzeleckich polskich i zagranicznych, gdzie zajmował wysokie miejsca. Uczy członków stowarzyszenia jak celnie strzelać, rozkładać i składać broń oraz jak ją czyścić. Ma pozwolenie na posiadanie broni.
- Zapisałem się do tej organizacji, gdyż po wydarzeniach na Ukrainie organizacje proobronne zaczęły uświadamiać społeczeństwu, że konflikt nie jest gdzieś daleko w Afganistanie lecz tu u nas w Europie. Zacząłem zadawać sobie pytanie, czy byłbym w stanie obronić najbliższych? Konsekwencją tego, było poszukiwanie organizacji w której mógłbym przejść szkolenia z pierwszej pomocy i proobronne. Chciałem być gotowy na wypadek, gdyby trzeba było komuś pomóc. Znalazłem ludzi myślących podobnie do mnie i założyliśmy SWOT – przyznaje Wilk.
Twórcy Stowarzyszenia Wielkopolska Obrona Terytorialna tłumaczą mi, że ich działalność jest wywołana brakiem odgórnych, państwowych szkoleń z zakresu przysposobienia obronnego. Młodzi ludzie dziś nie wiedzą co robić w sytuacji zagrożenia. Rezerwistów natomiast, według Golema, szkoli się rzadko i w bardzo małych grupach. Pojawia się kilkukrotnie w trakcie naszej rozmowy rzymskie powiedzenie „Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny”. Głównym celem SWOT jest promowanie idei proobronności wśród najmłodszych.
- Chciałbym mocno podkreślić, iż za najbardziej realne zagrożenie dla naszego kraju uważamy klęski żywiołowe. Nasza organizacja może również pomóc podczas dużych imprez. To są dla nas najbardziej realne scenariusze wykorzystania wyuczonych w SWOT umiejętności. – podkreśla Golem.
Razem z Wilkiem mocno zaznaczają, że wielu członków ich stowarzyszenia to rezerwiści. Więc w razie wybuchu prawdziwej wojny zostaną powołani do wyznaczonych jednostek. W tym co mówią wyraźnie słychać echo medialnych oskarżeń organizacji proobronnych o tworzenie paramilitarnych bojówek sprzyjających obecnemu rządowi.
- Gdy zakładaliśmy naszą organizację, powiedzieliśmy sobie wyraźnie, że polityka nie istnieje. Nie chcieliśmy przekształcać stowarzyszenia w coś na kształt kolejnego skłóconego sejmu. Wiele proobronnych organizacji przez wewnętrzne polityczne spory rozpadało się na kilkanaście małych stowarzyszeń. Takie postępowanie nie ma sensu. My wiemy mniej, więcej jakie kto u nas ma poglądy, a są tu zwolennicy najróżniejszych opcji, jak w całej Polsce. Temat polityki dla nas nie istnieje, kto zacznie ten temat, będzie się musiał z nami pożegnać! – mocno stwierdza Golem.
Bies
Co w takim razie łączy grupę ludzi, w której każdy ma inne poglądy polityczne? Według Wilka, to wspólna odpowiedzialność za losy ojczyzny oraz terenu, który zamieszkują, czyli Wielkopolska. A poza tym, chcą być gotowi i przeszkoleni na wszelką ewentualność, tak by móc w razie czego pomóc rodzinie, przyjaciołom, sąsiadom. Dlatego ich szkolenie nie ogranicza się wyłącznie do nauki strzelania i wyrabiania sobie pozwoleń na posiadanie broni. Choć z niezwykłą atencją obserwowałem, jak kilkukrotnie przerywali wykład sprzeczając się jak dzieci o rodzaj amunicji stosowany w danym karabinie. Trzeba przyznać, że ich wiedza dotycząca broni palnej jest więcej jak imponująca. A jednak, prócz wiedzy militarnej uczą się także pierwszej pomocy. Angażują się w akcje społeczne. Zorganizowali zbiórkę książek dla warszawskiej szkoły dla potomków polskich repatriantów.
- Dziś trudno mówić o jakiejś współpracy dotyczącej szkoleń z żołnierzami. Znamy pewne koncepcje wysuwane przez MON, lecz do póki nie zostaną sformalizowane, nie wiemy na czym stoimy. My chętnie weźmiemy udział w każdym szkoleniu, które podniesie nasze kwalifikacje – zapewnia Golem.
- Polacy powinni zmienić swoje myślenie. Organizacje proobronne nie są dziwnym tworem, który wykwitł w Polsce. Takie organizacje w różny sposób działają w wielu europejskich krajach. Milicja w Austrii, obrona terytorialna w Finlandii, Szwecji, Anglii, kultowa już obrona cywilna Szwajcarii – do rozmowy przyłączył się Bies.
W tym roku skończy dwadzieścia cztery lata. Jest grafikiem i członkiem zarządu stowarzyszenia. W organizacji pełni rolę koordynatora, organizuje szkolenia, zgrywa terminy. Zanim wstąpił do SWOT udzielał się w innej organizacji zajmującej się tematami ogólno militarnymi. Do Stowarzyszenia Wielkopolska Obrona Terytorialna dołączył, gdyż znajdowali się w niej ludzie z doświadczeniem wojskowym oraz z kontaktami w Ministerstwie Obrony Narodowej. Nie miał szansy na odbycie zasadniczej służby wojskowej, gdyż jego rocznika nie obejmuje już pobór. Jest w trakcie wyrabiania pozwolenia na posiadanie broni.
- Cała moja rodzina to żołnierze. Jeśli spojrzy się na moich przodków, służyli chyba we wszystkich rodzajach służb zbrojnych, od lotnictwa przez marynarkę po wojska pancerne i piechotę. Również myślałem o armii. Chciałem udać się na oficerskie studia do Wrocławia. Niestety, mój humanistyczny umysł przekreślił te marzenia. W szkole oficerskiej mocno premiowane są takie przedmioty jak matematyka, czy fizyka a to z kolei nie moja bajka – twierdzi Bies.
Golem, Wilk, Bies
- Nie bawimy się w wojsko, bo nim nie jesteśmy. Nie bylibyśmy w stanie go zastąpić. Wojsko jest jedno, to trzeba jasno i dobitnie sobie powiedzieć.
- Łączy nas wspólna odpowiedzialność za losy ojczyzny.
- Mówią o nas, że jesteśmy bojówkami Macierewicza. To nieprawda! Po prostu żyjemy według zasady „Jeśli chcesz pokoju, gotuj się do wojny”.
*link do strony SWOT: http://www.wielkopolska-ot.pl/