„POLSZCZYZNA LUDZIÓW MYŚLĄCYCH”. CZY WCIĄŻ JESZCZE?
Według obradujących wczoraj w Poznaniu językoznawców, dziennikarzy i aktorów, prognozy dla naszego ojczystego języka są optymistyczne. Musimy jednak nauczyć się ponownie ironii oraz stworzyć solidny system edukacji. To wnioski debaty z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego.
Porzuceni
Odbywająca się rok rocznie debata nad polszczyzną, towarzysząca obchodom Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, tym razem wyjątkowo miała miejsce w Poznaniu. Zwykle, miłośnicy języka polskiego spotykali się w pałacu prezydenckim w Warszawie.
- W tym roku debata nie odbyła się w Warszawie, ale nie z winy Rady Języka Polskiego – przekonywał moderator spotkania profesor Andrzej Markowski. – Pan Prezydent wręczy, jak co roku nagrody „Zasłużonych dla Polszczyzny”. Jednak, wobec jednej z kandydatur, zasiadający w kapitule profesor Bralczyk i ja wystosowaliśmy swoje votum separatum. Niestety, to właśnie ta kandydatura wygrała. To w ramach wyjaśnienia dlaczego w tym roku spotykamy się w Poznaniu – dodał.
Markowski zaznaczył jednak, że spotkanie w stolicy Wielkopolski nie odbyło się w kontrze do uroczystości, jakie będą miały miejsce dziś w pałacu prezydenckim. Debatę należy traktować jako uzupełnienie do wszystkich wydarzeń związanych z obchodami Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego.
- Wszystkie takie debaty niechciane w Warszawie chętnie przyjmiemy w Poznaniu a i nagrodę, choć skromną, uda nam się wysupłać – zapewnił Jacek Jaśkowiak.
Diagnoza
W ramach debaty pod tytułem „Polszczyzna ludzi myślących (wciąż jeszcze)”, prelegenci podzielili się z widownią swoimi przemyśleniami dotyczącymi stanu obecnej polszczyzny. Profesor Ewa Łętowska zwróciła uwagę na kryzys komunikacyjny, szczególnie w środowisku prawniczym.
Zaznaczyła również, że manipulacja językiem dotyka wszystkich środowisk operujących polszczyzną przez takie czynniki jak słabość warsztatowa, brak wiedzy, lenistwo oraz konotacje polityczne. Grzegorz Miecugow zwrócił uwagę, że żyjemy w czasach rozsypującej się kultury. Według niego, trudno dziś znaleźć wspólny kontekst kulturowy dla wszystkich Polaków. Choć jeszcze 20 lat temu mogła nim być na przykład proza Sienkiewicza.
- Trzeba mieć dystans, by na coś patrzeć. Obraz na który spojrzymy z bardzo bliskiej odległości, to tylko grudki farby – mówił dziennikarz o nadmiernym narzekaniu na język polski. Natomiast, Jerzy Radziwiłowicz skupił się w swej wypowiedzi bardziej na odbiorcach komunikatów niż nadawcach. Uważa on, że dzisiejszy człowiek ma spory problem ze zrozumieniem komunikatów, które do niego docierają. Wynika to z braku predyspozycji do odczytywania ich.
- Podstawą naszej polskiej wspólnoty powinien być solidy system edukacji. To zmniejszy problem odbiorcy z komunikatem – apelował aktor. Z kolei Michał Rusinek uważa, że mowa nienawiści, która nas otacza, to powrót do peerelowskiego postrzegania świata w kategoriach „my” i „oni”. Podczas gdy od ’89 roku udawało nam się w przestrzeni publicznej różnicę w postrzeganiu świata traktować jako bogactwo różnorodności, a nie przeciwieństwo, z którym trzeba walczyć.
- Powinniśmy walczyć o ironię, która pozwala patrzeć na wszystko z dystansem! – dodał zaznaczając, że dziś przeciętny odbiorca nie potrafi zrozumieć ironii ani sarkazmu. - Nie chodzi o to, by mówić wszystko co pomyśli głowa. Broń Boże! Wtedy na pewno wylądowalibyśmy w jednym z dwóch zakładów zamkniętych – przekonywał żartobliwie profesor Bralczyk.
Za przyczynę problemów z odbiorem komunikatów Bralczyk uznał ubóstwo językowe. Jednocześnie przekonywał, że z naszą mową nie dzieje się nic złego. Uspokajał i radził, by najpierw pomyśleć a dopiero potem mówić. Zastrzegł również, że choć tytuł debaty brzmi „Polszczyzna ludzi myślących (wciąż jeszcze)”, to nie ma ludzi „niemyślących”, bo wszyscy myślimy. - Myślę sobie, że polszczyzna jest jaka jest – podsumował.
Prognoza
Jako ostatnia głos zabrała profesor Halina Zgółkowa. Według niej, diagnoza obecnego stanu polszczyzny została zawarta przez Tadeusza Różewicza w jego wierszu „Przyszli żeby zobaczyć poetę”. - Widzę byle jakie działanie / przed byle jakim myśleniem / byle jaki Gustaw / przemienia się / w byle jakiego Konrada / byle jaki felietonista / w byle jakiego moralistę / słyszę / jak byle kto mówi byle co / do byle kogo / bylejakość ogarnia masy i elity – cytowała.
Jej zdaniem słowo „bylejakość” doskonale określa stan obecnej polszczyzny. Jednak Pani profesor jest optymistką. Na podstawie 30 lat badań nad językiem dzieci w wieku przedszkolnym doszła do wniosku, że jeśli szkoła nie będzie zabijać w nich kreatywności językowej, to nasza mowa pięknie się rozwinie. Dlatego sformułowała własny tytuł wczorajszej debaty „Polszczyzna ludziów/dzieciów myślących”.