KSIĄDZ: WSPÓŁCZEŚNIE KOLĘDA NIE MA WIĘKSZEGO SENSU
„Obawiam się, że współcześnie kolęda nie ma większego sensu. Dostrzegają to zarówno parafianie jak i księża. Tylko nie wolno się do tego głośno przyznawać” – mówi nam jeden z księży. Drugi opisując rozmowy z parafianami dodaje – „Przyznaję, tak przyznaję, że czasami się wyłączam”. Kapłani opowiadają także o „limicie nieobecności”, czyli nieprzyjmowania kolędy. Wszystko zostaje odnotowane i może mieć swoje konsekwencje. U nas szczera spowiedź księży na temat kolędy.
Sens wizyty duszpasterskiej
Ksiądz Tomasz: Scenariusz wizyty jest ten sam albo bardzo podobny. Rozpoczyna się od pozdrowienia. Jest modlitwa, błogosławieństwo dla rodziny. Jest też czas na rozmowę. Najczęściej krótką, bardzo ogólnikową. Wówczas widać najbardziej skrępowanie. Ten czas kolędy w obecnych czasach jest bardziej wymuszony. To nie jest to, co było kiedyś.
Ksiądz Michał: To dzięki wizycie można dostrzec kim są parafianie. Poznać ich bliżej, chwilę porozmawiać, chociażby o ogólnikach. Kolęda ma sens nawet wtedy, kiedy jest krótka. Pozwala zorientować się w problemach parafian i lepiej reagować na ich oczekiwania oraz potrzeby w codziennej pracy duszpasterskiej. Nie wystarczy poświęcić mieszkania, trzeba usiąść i porozmawiać. Pośpiech wywołuje w parafianach niedosyt, poczucie zlekceważenia.
Ksiądz Tomasz: Szczerze mówiąc zawsze mam nadzieję, że dana rodzina będzie sama opowiadać co u nich, jak praca. Ja wtedy mogę słuchać i odetchnąć z ulgą, że nie trzeba na siłę ciągnąć rozmowy. Przyznaję, tak przyznaję, że czasami się wyłączam. Bardzo rzadko, ale zdarza się. Wstyd się przyznać.
Ksiądz Michał: Najgorzej jest zacząć. Zmobilizować się. Gdy już wejdzie się w pewien rytm, to chce się rozmawiać z parafianami. Na początku jest zmieszanie, potem rozmowa płynie.
Kolęda kiedyś. Kolęda dziś.
Ksiądz Michał: Sięgając pamięcią do mojego domu rodzinnego, mam przed oczami wielkie celebrowanie tej chwili. To był szczególny dzień. My jako dzieci musieliśmy powtórzyć wiadomości z katechizmu. Ksiądz chciał także oglądać nasze zeszyty. Gdy nadchodził moment odwiedzin, mój tata wychodził przed dom i zapraszał kapłana do domu. Prosił go o Boże błogosławieństwo na cały rok. Jakie dostrzegam różnice? Niektórzy wpuszczają księdza, aby mieć wpis w kartotece. Niektórzy otwierają pijani. Większość jednak mimo wszystko ceni wizytę kapłana. Chcą przyjąć błogosławieństwo. Bo właśnie o tym zapominają ci wszyscy, którzy zarzucają księżom, że przychodzą po kopertę z zawartością – najważniejsza jest modlitwa, rozmowa duszpasterska i właśnie udzielone Boże błogosławieństwo.
Ksiądz Tomasz: Obawiam się, że współcześnie kolęda nie ma większego sensu. Dostrzegają to zarówno parafianie jak i księża. Tylko nie wolno się do tego głośno przyznawać. Dlaczego tak mówię? Jeżeli ksiądz ma w praktyce, od popołudnia odwiedzić kilkadziesiąt mieszkań i spędzić maksymalnie w każdym dziesięć minut, to trudno mówić o tym, co było pierwotnym założeniem kolędy – czyli o duszpasterskim wymiarze tego spotkania. Ponadto początek kolędy, przykładowo o godzinie 15:30, kiedy ludzie są w pracy jest utrudnieniem. Nie każdy ma możliwość zwolnić się z pracy. Nie możemy tego negować.
Kartoteki, a co w nich?
Ksiądz Michał: Ksiądz nosi ze sobą kartoteki. Zawierają one dane odnoszące się do może jednej setnej naszego życia. Nie da się zapamiętać wszystkich osób, wszystkich parafian.
Ksiądz Tomasz: Mało kto wie, co księża zapisują w zabieranych na odwiedziny kartotekach. Duszpasterze tłumaczą, że zebrane na kolędzie informacje pozwalają im rozpoznać potrzeby ludzi. Odnotowują, więc czy rodzina żyje w związku sakramentalnym, w jakim wieku są dzieci, czy uczestniczą w ruchach kościelnych, czy odnoszą sukcesy w szkole lub poza nią, gdzie pracują domownicy i tym podobne. Dlaczego obecność na kolędzie jest taka ważna? Bo taki wpis o obecności znajdzie się w kartotece. Można powiedzieć, że jest limit nieobecności, na to zwraca się później uwagę, np. gdy taka osoba bez „wymaganej” liczy obecności przyjdzie do biura parafialnego.
Ksiądz Michał: Co znajduje się w tych kartotekach? Podstawowe dane. Tyle.
Ksiądz Tomasz: Czasami zdarzają się „dopiski” własne księży, które mają sygnalizować np. w przyszłym roku innemu kapłanowi, co to za rodzina. Takie hasła.
Ksiądz za dużo pyta?
Ksiądz Tomasz: Dziwnym jest, że księdza interesuje życie religijne parafian? Ciężko zrozumieć oburzenie niektórych ludzi. Jeżeli wpuścili księdza do domu, to oznacza, że są ludźmi wierzącymi. A ludzie wierzący winni przyjmować sakramenty.
Ksiądz Michał: Tak samo ksiądz ma prawo zapytać parafian o to czy swoje dzieci wychowują w wierze katolickiej. Wszyscy rodzice przecież zapewniali, że dopilnują obowiązku wychowywania w wierze. Nie rozumiem oburzenia wiernych o to, że ksiądz pyta o życie sakramentalne wiernych. To nasz obowiązek.
Koperta
Ksiądz Michał: W tej wizycie nie o pieniądze chodzi. Wizerunek kościoła jest jednak w mediach przedstawiany bardzo jednostronnie. Mówi się o tym co złe. Dobrego media nie widzą. Dzięki temu procent księży, których zachowanie zasługuje na naganę, „robi” opinię pozostałym.
Ksiądz Tomasz: Ofiara nie jest przeznaczana dla księdza w celu zaspokojenia jego kaprysów. W większości jest przeznaczona na bieżące potrzeby parafii, takie jak: opłaty za prąd, gaz i tym podobne. Kościół jako budowla nie jest własnością proboszcza czy wikarego. Jest własnością parafii, która go utrzymuje. Nam pozostaję powiedzieć: „Bóg zapłać, za te wszystkie datki”.
Ksiądz Michał; Pieniądze przekazywane księżom podczas kolędy dzielone są w zależności od zwyczajów diecezji. Część kwoty kierowana jest na potrzeby diecezji, część pozostaje w parafii i jest przeznaczana na zakup potrzebnych sprzętów, remonty czy cele charytatywne. Proboszcz zwykle wyznacza też część, która przypada każdemu kapłanowi. Z tego co zbiorą ministranci, ich opiekun przeważnie funduje im letni wypoczynek lub paczki na święta. Zdarza się również, że księża oddają wszystkie otrzymane pieniądze do kasy wspólnoty. Księża też przekazują datki na wsparcie najbiedniejszych rodzin.
*Imiona księży zostały zmienione. Ksiądz Tomasz jest duszpasterzem w Poznaniu, ksiądz Michał w jednej z parafii w Wielkopolsce.