CZEGO OCZEKUJĄ POZNANIACY? REFERENDUM PRAWDĘ POWIE?
Na początku września we Wrocławiu odbędzie się pierwsze w historii tego miasta referendum. Obecnie przez cztery tygodnie będą trwały dyskusje na temat pytań, które w nim padną. Przy tej okazji zastanowiliśmy się nad losami naszego miasta. Być może nie do końca hipotetycznie, pomysł referendum we Wrocławiu, powstał bowiem przy okazji referendum w Krakowie. Może to będzie także jakiś bodziec dla Poznania?
Stolica Małopolski zapytała mieszkańców m.in. o organizację zimowych igrzysk olimpijskich i o budowę metra. Pozazdrościli tego wrocławianie i dali impuls do działania. W końcu będą mogli po raz pierwszy wypowiedzieć się na temat swojego miasta. Pomysł referendum zrodził się wokół koncepcji metrobusu, która przez wielu wrocławian była początkowo odrzucana.
Jeżeli natomiast mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska do 27 sierpnia zbiorą wymaganą liczbę podpisów, to będą mieli w sumie dwa referenda. Na pewno zaś będzie jedno z trzema pytaniami wymyślonymi przez prezydenta Rafała Dutkiewicza. Mieszkańcy zostaną zapytani m.in. o wielkie imprezy kulturalne i sportowe oraz ograniczenie ruchu w mieście.
Zostawmy jednak Wrocław i wróćmy do Poznania
O co można by potencjalnie zapytać poznaniaków? - W drodze referendum należy rozstrzygać sprawy konfliktowe np. sprawy z kościołem dotyczące majątków. Może warto byłoby poddać formę rozliczenia pod głosowanie. Dlaczego wszyscy mają patrzeć na ten problem jednostronnie? Od razu zaznaczę, jestem osobą wierzącą, ale w pewnych sprawach mogą mieć odmienne zdanie niż inna osoba wierząca – przekonuje Halina Owsianna, radna Miasta Poznania (SLD). - Uważam, że wiele sporów warto rozstrzygnąć w formie referendum, aby to właśnie mieszkańcy mieli prawo wypowiedzieć się na dany temat. Jednak zniechęcać może obligatoryjna liczba głosów. Tak było chociażby w przypadku próby odwołania poprzedniego prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego. Później w praktyce jednak to umiera ze względu na średnią liczbę podpisów – dodaje.
Zapytana czy jednym z pytań zadanych mieszkańcom Poznania mogłaby być głośna w ostatnim czasie sprawa Pomnika Wdzięczności, odpowiada. - Tyle wałkujemy ten temat. PiS jest nieustępliwe. Myślę, że nie powinno łączyć się pytania czy poznaniacy chcą ten Pomnik z wyborem miejsca. Jest to sprawa drugorzędna, jeżeli większość osób opowie się za, wówczas będzie można wskazać kilka lokalizacji – słyszymy.
Referendum to demokracja. Zbyt rzadko z tej możliwości współdecydowania korzystamy?
Prezenter radiowy Vincenzo Corsini natomiast twierdzi, że referendum w naszym kraju jest narzędziem, z którego zbyt rzadko się korzysta. - W sprawach miejskich wg mnie prawie wszystko powinno być przez referendum. Większość dobrych rzeczy zrobionych w tych latach przez politykę w Poznaniu, to były te z budżetu obywatelskiego, czyli inna forma tej demokracji bezpośredniej, której tak brakuje. Na skale miejską i na skalę dzielnicową trzeba decydować i akceptować projekty. Z referendum nie powstałby City Center i nie zniknąłby Dworzec Główny, nie poszłoby z naszych funduszy strasznie dużo pieniędzy na rozpadającą się fontannę Wolności, i prawdopodobnie mielibyśmy lepszą komunikację w mieście – wymienia Corsini, który sam siebie nazywa jeżyckim Włochem.
Radny Łukasz Mikuła (PO) uważa, że należy zastanowić się na ile referendum jest skuteczną metodą. - Warto rozważyć kilka wariantów i zastanowić się nad tym, czego mają dotyczyć pytania. Czy pytamy, podam to na przykładzie Pomnika Wdzięczności, ogólnie, czy o konkretną lokalizację – przekonuje. - Jest to zależne od tego czy mówimy o symbolicznych rzeczach, czy o spektakularnych i trudnych tematach. Jeżeli mówimy o czymś, co mogłoby określić przyszłość miasta, związanych np. z budową dróg tramwajowych czy projektów inwestycyjnych, można by przeprowadzić plebiscyt. Wówczas mieszkańcy mieliby możliwość wskazania swoich priorytetów – słyszymy.
Poznaniacy lubią odwoływać?
Najpierw sprawa sprzed dwóch lat, kiedy Przewodniczący Rady Miasta otrzymał wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta Ryszarda Grobelnego. Pod wnioskiem podpisało się 12 radnych z klubów PiS i SLD. Był już także pomysł odwołania obecnie zarządzającego miastem – Jacka Jaśkowiaka. Pojawił się on wśród wielu propozycji na Poznański Budżet Obywatelski. - Na razie "największe dokonania" prezydenta to: usunięcie aut z dziedzińca urzędu, wymiana mebli za 80 koła na brzydsze i mniej funkcjonalne, obsadzanie stanowisk bez konkursów lub w fikcyjnych konkursach, konflikt z okolicznymi gminami (bo chce zwężać ulice), konflikt z PKP, konflikt z kibicami, konflikt z Kościołem, konflikt z radnymi miejskimi, konflikt z fanami Toru Poznań itp. Rozumiem, że został wybrany przez przypadek, ale Poznań zasługuje na dużo więcej niż to duże dziecko – brzmi opis projektu.
A jakieś propozycje pytań? O co powinno zapytać się nas, mieszkańców Poznania?