J. JAŚKOWIAK WPISAŁ SIĘ W NURT, KTÓRY JEST OBECNY W MIEŚCIE
Po I turze Ryszard Grobelny zaczął wyciągać haki, sugerował, że jest spisek jakiś osób, które chcą przejąć Poznań. Twierdził, że politycy przejmą miasto, jakby sam prezydent politykiem nie był - komentuje specjalnie dla nas dr Mariusz Menz, adiunkt w Zakładzie Myśli i Kultury Politycznej na Wydziale Historycznym UAM.
Sebastian Borkowski: Okazało się, że stabilizacja, pewna niezmienność w Poznaniu została zachwiana. Czy Poznań pozostał konserwatywny, czy nie?
dr Mariusz Menz: Wydaje mi się, że właśnie wybrany nowy prezydent wyznaje wartości, które są w stolicy Wielkopolski cenione, czyli praca organiczna, czy działalność społeczna. Można więc powiedzieć, że poznaniacy nie zmienili preferencji, to Jacek Jaśkowiak wpis się w ten nurt, który jest w mieście obecny. Wartości, które pokazywał podczas kampanii wyborczej są ważne dla mieszkańców Poznania.
Jak mogą odczuć zmiany normalni mieszkańcy Poznania?
To będą zmiany pozytywne. Wydaje mi się, że prezydent Jaśkowiak to taka „świeżynka” w poznańskiej polityce. Startował z PO, ale jednak nie jest tak bardzo z nią kojarzony. Wiele osób kojarzy go z ruchem społecznikowskim. Podczas swoich rządów Jaśkowiak odpowie zapewne na oczekiwania, na które nie odpowiadał Grobelny – otwarcie przestrzeni dla cyklistów, dobrze skomunikowane obrzeży miasta z centrum. Poznań powinien stać się bardziej europejskim miastem. Z resztą nowo wybrany prezydent już zapowiedział, że nie będzie np. samochodów służbowych.
A wracając jeszcze do ustępującego prezydenta, można powołać się na słowa lorda Actona, że każda władza deprawuje. A tym przypadku, długo trwająca władza dodatkowo alienuje. Proszę zwrócić uwagę na wczorajszy wieczór wyborczy – Grobelny stał samotnie w otoczeniu dziennikarzy. To jest też pewna symbolika. Prezydentura Grobelnego to było małżeństwo z rozsądku, nie z miłości. Okazało, że używany w drugiej turze przekaz „brońmy przed polityką” był błędnym i nietrafionym hasłem. Dodatkowo prezydent lekceważył środowiska kultury, czy akademickie, które są bardzo opiniotwórcze.
Warto zauważyć jeszcze jedno. Po I turze Ryszard Grobelny zaczął wyciągać haki, sugerował, że jest spisek jakiś osób, które chcą przejąć Poznań. Twierdził, że politycy przejmą miasto, jakby sam prezydent politykiem nie był.
Czy w przypadku zmiany władzy należy oczekiwać jakiś perturbacji?
Zarządzenie miasta jest polityką, więc na pewno będą zmiany. Obejmą chociażby wiceprezydentów. Nie sądzę, jednak by Jaśkowiak był taką miotłą, którą będzie czyścić wszystko w urzędzie. Na pewno zrobi audyt, ale wierzę, że przy zwolnieniach będzie decydowało kryterium merytoryczności.
Czy większym przegranym jest Ryszard Grobelny, czy bardziej zwycięzcą Jaśkowiak?
Zdecydowanie to pierwsze. Przed I turą prezydent był prawie pewnym zwycięzcą. Ale sprawdziło się to, co mówiłem dwa tygodnie temu – przygotował bardziej projekt polityczny, a nie stricte merytoryczny. I w drugiej turze to było widać. Miał przekaz bardzo defensywny – brońmy Poznania. Dla wielu mogło to brzmieć jak: brońmy mojego stanowiska.
Odpowiadając wprost, Ryszard Grobelny jest bardziej przegranym, ale Jacek Jaśkowiak uzyskuje teraz taki polityczny power, który na pewno przez najbliższe miesiące będzie go pozytywnie nakręcał.
Spora niespodzianka również w Gnieźnie.
W I turze była sensacja. Wczoraj mieliśmy klasyczny układ kandydata PiS i PO. Kandydat PiS, Krzysztof Ostrowski, otrzymał wsparcie Gowina i Kaczyńskiego, co mogło zniechęcić część wyborców. Kandydat PO, Tomasz Budasz, to przykład takich zmian ewolucyjnych, a nie rewolucyjnych. Gniezno wybrało umiarkowanego kandydata.