ŻĄDAMY PŁYNNOŚCI RUCHU – MACHAJ RĘKĄ I ZATRZYMAJ „NA ŻĄDANIE”
Media opłynęła wieść o zmianach na przystankach, gdzie dotychczas autobus zatrzymywał się zawsze, a teraz będzie się to działo po wciśnięciu charakterystycznego przycisku „stop”.
Zarząd Transportu Miejskiego jest pomysłodawcą tego typu innowacji, ideę argumentując ekologią, płynnością ruchu i większą punktualnością. Rzeczywiście, z tymi złożeniami można się zgodzić. Weźmy pod lupę początek trasy autobusu linii 60. Zielony Solaris rozpoczyna bieg wyjeżdżając z pętli „Strzeszyn”, kolejny postój byłby na przystanku „Instytut MR” teraz pojazd zatrzyma się tam na wezwanie pasażerów. Dalej przystanek „Podolany”, ten pozostaje stały, bo to węzeł przesiadkowy. Docieramy do ulicy Strzeszyńskiej czyli arterii łączącej Strzeszyn, Podolany i Suchy Las z miastem. Przystanki „Sucholeska” i „Synów Pułku”, czyli te w ciągu wspomnianej ulicy, będą od teraz „na żądanie”. Słusznie? Chyba tak. Popiera to także Rafał Jankowiak ze Stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania – To zwiększy płynność ruchu autobusowego i samochodowego, nie będziemy bez powodu tracić czasu w pojeździe zatrzymującym się by wymienić powietrze, dajemy też szansę kierowcy MPK na nadrobienie ewentualnego spóźnienia. Ważne byśmy tylko sygnalizowali zamiary. Stojąc na przystanku wystarczy pomachać do kierowcy, jadąc autobusem wcisnąć przycisk „stop” – podpowiedział Jankowiak. Przedstawiony przykład to tylko fragment drogowej mapy miasta, na której zmiany przyniosą korzyści.
Kierowca samochodu
W Poznaniu dąży się do popularyzacji transportu miejskiego lub jazdy rowerem. Zapominamy o kierowcach, którzy muszą jeździć autem, albo po prostu tego chcą. – Jadąc za autobusem na ulicy Strzeszyńskiej jestem skazany na zatrzymywanie się wspólnie z nim. Zatoczek autobusowych brakuje, pomimo, że ta droga była niedawno przebudowywana. Stan nawierzchni pominę milczeniem. Jadąc za autobusem, który nie musi się zatrzymywać na każdym przystanku będzie jednak trochę sprawniej i pod tym względem to dobra zmiana. Lepiej jechać wolno, ale jechać. Wolę to niż ciągle ruszanie i zatrzymywanie się – podpowiada kierowca taxi zrzeszony w korporacji z logo centrum handlowego położonego na Franowie.
Ekologia
Mniej postojów, ciągłego ruszania i hamowania. – Po pierwsze mniejsze zużycie paliwa. Dalej patrząc na sprawę; mniej przyspieszeń i hamowań pojazdu komunikacji miejskiej to też mniejsze zużycie autobusu. Od opon począwszy, przez układ hamulcowy, a na skrzyni biegów skończywszy. To trochę tak jak z samochodem, taki użytkowany w warunkach miejskich i korkach będzie bardziej zużyty od tego poruszającego się poza miastem – podpowiedział technik z zajezdni autobusowej MPK. Biuro Prasowe Zarządu Transportu Miejskiego potwierdza. - Zmiany mają na celu usprawnienie przewozów, ważny jest też aspekt ekologiczny – autobus (jak każdy pojazd) wytwarza najwięcej spalin w momencie ruszania. Wprowadzenie statusu przystanku „na żądanie” z pewnością ma wpływ na: usprawnienie przejazdu, płynność ruchu, większy komfort podróży dla pasażera, ochronę środowiska i mniejsze zużycie paliwa – komentuje ZTM.
Komfort
Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Mniej zatrzymań autobusu, które nie mają na celu wymiany pasażerów oznacza mniej szarpnięć pojazdu, łatwiej wtedy stać, nie trzeba wkładać w to wysiłku.
By zatrzymać pojazd na przystanku N/Ż czyli „na żądanie” musimy dać wyraźny znak ręką. Pomachać i miło się uśmiechnąć. Kierowca wtedy z pewnością zwróci na nas uwagę. Internauci prześcigają się jednak w pomysłach na zatrzymywanie pojazdów. – Postuluję w zastępstwie machania wprowadzić znaki dymne! – to jeden z komentarzy w sieci. Kolejny – Proponuję wprowadzić przyciąganie pozazmysłowe i rytualny taniec w zielonych kaloszach – śmieją się internauci.
Co proponuje lubiany ZTM? Odpowiedź przysłano w wiadomości. - Prosimy pasażerów, którzy będą wysiadać na wskazanych powyżej przystankach, by jak zawsze w przypadku przystanków „na żądanie” – sygnalizowali chęć opuszczenia autobusu naciskając właściwy przycisk wewnątrz pojazdu. Natomiast pasażerowie oczekujący na tych przystankach na przyjazd autobusu powinni stanąć w takim miejscu, by być widocznym dla kierowcy i zasygnalizować ręką intencję wejścia do pojazdu. – Mówiąc konkretnie - na przystanku macham ręką, jak dawniej, zatrzymując PKS. Będąc w środku pojazdu, wciskam „stop”. Nie mylić go jednak z hamulcem awaryjnym.
Problem, zupełnie poważny, mogą mieć niewidomi i niedowidzący. Biała laska w ręce osoby, która chce wsiąść do pojazdu może być niewidoczna dla kierowcy w tłumie stojącym na przystanku. Kierujący powinni być wyczuleni na tego rodzaju sytuacje. Pod rozwagę poddałbym także przystanki „na żądanie” przy szkołach, taki przypadek mamy na ulicy Zakopiańskiej, przystanek nazywa się „Lubieńska” wierzę w jednak w to, że dzieciaki sobie poradzą.
Przystanki N/Ż przyniosą korzyści. Podobnie było w przypadku autobusów nocnych, kiedy wprowadzano zmiany, teraz pasażerowie tychże muszą być bardziej „czujni”. Na liniach dziennych powinno być teraz płynniej, przyjemniej i bardziej punktualnie.