KIRGISTAN - MIĘDZY CHINAMI A ROSJĄ...
Udział Kirgizów w tym rosyjskim projekcie gospodarczym, jakim jest Unia Euroazjatycka, kończy się po prostu zalaniem ich kraju moskiewskimi towarami. Inna sprawa, że mają Kirgizi wybór trudny i naprawdę niewielki. Że mogą się jedynie zdecydować czy ich gospodarcze życie ma się toczyć w rytm ekonomicznej dominacji Rosji czy Chin. Biorąc pod uwagę lata rosyjskiej dominacji, zwłaszcza w czasach radzieckich oraz to, że rosyjski jest tu językiem de facto urzędowym, a naszym rozmówcą jest dziś były premier – z pochodzenia Rosjanin – wybór wydaje się oczywisty.
Wracamy do Biszkeku. Podróż japońskim samochodem Czyngiza Taipova zajmuje nam cały dzień. Rano pożegnaliśmy życzliwą rodzinę Merbeka Orozbaeva. I znów trudna – ale wynagrodzona pięknymi widokami – podróż przez góry Tienszan. Obok tych widoków wrażenie robi też na mnie wykuty w skale 3 kilometrowy tunel samochodowy. Może w Alpach taki tunel nie robi na nikim większego wrażenia, ale tutaj to jest naprawdę coś! Późnym popołudniem jesteśmy już pod kirgiską stolicą. Trzeba coś zjeść. Staniemy w ciekawym miejscu – zapewnia nas Czyngis. I rzeczywiście. To ciekawe miejsce to Aleksandrowka. Leżąca na przedmieściach Biszkeku wioska dungańska. Jej mieszkańcy, Dunganie, to jedna z najciekawszych z zamieszkujących Kirgistan mniejszości. To etniczni Chińczycy, których z Kirgizami łączy wyznawanie islamu. Siadamy w przydrożnej dungańskiej restauracji. Trudno przy tej okazji nie zauważyć, że odrębność etniczna tej mniejszości zaznacza się także w kuchni. Serwowane nam dania to jakby połączenie dań kirgiskich i chińskich. W trakcie posiłku, w restauracji pojawia się wójt Aleksandrowki. Rozmawia z Tomkiem Szramą, wymieniają się opiniami, porównują jego miejscowość z Obornikami. Wychodzi na to, że mająca połowę ludności Obornik Aleksandrowka ma jedną setną ich budżetu. Oczywiście. Trudno to tak automatycznie przeliczać, wziąwszy pod uwagę choćby wartość pieniądza, ale ekonomiczne różnice w potencjałach oby samorządów też są oczywiste. Dyskutujący ze sobą włodarze ustalają, że współpracę rozpoczną od wzajemnych, świątecznych życzeń.
w restauracji, z wójtem gminy, w dungańskiej wiosce Aleksandrowka, 18 lipca AD 2016.
W Biszkeku kwaterujemy w hotelu Discovery o przeciętnym polskim standardzie. Dwuosobowy pokój ze śniadaniem kosztuje nas 77 dolarów. Moi towarzysze doceniają ten hotel za coś jeszcze – za niedostępną od początku naszej eskapady kawę, na którą reagują niczym wielbłądy doprowadzone do oazowego wodopoju. Po krótkim odpoczynku i prysznicu – z deszczownicy, nie ze studni – szykujemy się na miasto. I tu zaskoczenie. W hotelowej poczekalni czeka na nas pracownica polskiego Konsulatu Honorowego w kirgiskiej stolicy Ajgul Sułtanova. Tym zaskoczeniem nie jest wcale to, że na nas czeka – to było umówione – ale to, jak mówi po polsku. Gdyby nie jej kirgiskie rysy, można było by przyjmować zakład, że jest Polką z urodzenia. Jak to się stało? Na studia na wydziale polonistycznym biszkeckiego uniwersytetu namówiła Ajgul pani Zenona Ślązak-Biegalijeva, muzyk z wykształcenia i liderka kirgiskiej Polonii. Żona dyrektora tutejszej filharmonii. Tak, tak! Na tutejszym uniwersytecie jest wydział polonistyki! Ajgul studiuje więc polonistykę najpierw w Biszkeku, a potem w Polsce. Tu wychodzi za mąż za Polaka, rodzi jej się syn Rusłan, po jakimś czasie decyduje się jednak by wraz z dzieckiem wrócić do Kirgistanu. Wraca i rozpoczyna pracę w tutejszym polskim Konsulacie Honorowym, stając się jego autentycznym sercem, mózgiem i motorem.
Ajgul zabiera nas taksówką na kolację. I tu ciekawostka. W samochodach nie ma taksometrów, a ceny są negocjowane. Przy czym stawki „po mieście” są zdecydowanie wyższe niż na długich dystansach, ale o tym w kolejnych wpisach. Na kolację trafiamy do eleganckiej restauracji Centrum Plov. Plov, zwany z polska płowem to jedna z najpopularniejszych kirgiskich potraw, na którą składa się gotowane mięso, ryż i warzywa. Zgodnie z nazwą, w tym lokalu podaje się wyłącznie płowy, z których my wybieramy 3 rodzaje: z baraniną, wołowiną i kurczakiem. Za sytą kolację, z europejskim napojami, dla 7 osób płacimy niecałe 3 tysiące somów czyli niecałe 50 dolarów. Potem jeszcze krótki spacer po głównym placu Biszkeku i idziemy spać. Jutro czeka nas dzień spotkań politycznych.
restauracja Centrum Plov w Biszkeku,18 lipca AD 2016.
Dzień ten rozpoczynamy od wizyty w Białym Domu, czyli parlamencie, który po kirgisku nazywa się Żogorku Keneszi. W zasadzie jednak nie jest to wyłącznie parlament, bo 2 ostatnie piętra budynku są równocześnie siedzibą prezydenta, którym obecnie jest pan Ałmazbek Atambajew. Spotkanie z przewodniczącym Parlamentarnej Grupy Kirgistan – Europa Środkowo Wschodnia, byłym premierem Igorem Czudinowem oraz innymi, należącymi do niej parlamentarzystami odbywa się w jednej z reprezentacyjnych sal parlamentarnych. Są też nasi znajomi z wesela w Amanbaevie: Zoltpek Kadaralijev i poseł Bokoev. Ze stroną kirgiską rozmawiamy o wymianie doświadczeń samorządowych, stopniu wykorzystania polskiego kredytu dla Kirgizji na zakup maszyn rolniczych. Premier Czudinow wspomina o swoim spotkaniu z Donaldem Tuskiem z 2008 roku, w czasach, gdy był szefem kirgiskiego rządu. Podkreśla, że do faktu, iż są jedyną w Azji Centralnej demokracją parlamentarną wszystkie tutejsze siły polityczne podchodzą bardzo poważnie. Że pomni ostatnich dwóch przewrotów zapisali w Konstytucji tylko jedną prezydencką kadencję. Że zanim tę Konstytucję uchwalili to uzyskali dla niej pozytywną opinię Komisji Weneckiej (no proszę, myślę sobie, to i nas dziś Kirgizi mogą wiele nauczyć…).
Przygotowany przez ambasadora Cieplaka pytam premiera Czudinowa jak ocenia efekty członkostwa Kirgistanu w promowanej przez Rosję Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, do której jego kraj przystąpił w zeszłym roku. Mój rozmówca odpowiada wyraźnie wymijająco. Że to dla nich duża szansa udziału w wielkim rynku, że w związku z tym liczą na inwestorów, także z Polski, że za wcześnie na oceny. Wyraźnie widzę, że poruszyłem trudny temat. Że reakcja premiera Czudinowa potwierdza liczne opinie, iż udział Kirgizów w tym rosyjskim projekcie gospodarczym, jakim jest Unia Euroazjatycka, kończy się po prostu zalaniem ich kraju moskiewskimi towarami. Inna sprawa, że mają Kirgizi wybór trudny i naprawdę niewielki. Że mogą się jedynie zdecydować czy ich gospodarcze życie ma się toczyć w rytm ekonomicznej dominacji Rosji czy Chin. Biorąc pod uwagę lata rosyjskiej dominacji, zwłaszcza w czasach radzieckich oraz to, że rosyjski jest tu językiem de facto urzędowym, a naszym rozmówcą jest dziś były premier – z pochodzenia Rosjanin – wybór wydaje się oczywisty.
W Żogorku Keneszi - Parlamencie Kirgiskim, spotkanie Grupy Parlamentarnej Kirgistan - Europa Środkowa, Biszkek, 19 lipca 2016.
Spotkanie w parlamencie trwa ponad godzinę, a wieńczy je tradycyjna wymiana upominków. Ja otrzymuję eleganckie wydanie Manasa – narodowego eposu kirgiskiego w tłumaczeniu na rosyjski. Premier Czudinow otrzymuje ode mnie ozdobną plakietę z senackim orłem w koronie. Kończy je wspólne zdjęcie uczestników rozmowy. Nadchodzi czas obiadu. Naszym gospodarzem jest od teraz poseł Bokoev, który zaprasza nas do ekskluzywnej restauracji. W menu oczywiście mięso, kumys oraz specyficzny, ostry napój pszeniczny w kolorze kawy z mlekiem o trudnej do zapamiętania nazwie. Rozmawiamy o polskiej pomocy rozwojowej dla Kirgistanu i o bolesnej dla jego mieszkańców sprawie kopalni Kumtor. To wielka tutejsza kopalnia złota należąca do kirgisko – kanadyjskiej spółki. Niestety… Kanadyjczycy różnymi prawnymi i poza prawnymi operacjami doprowadzili do sytuacji, w której będąc jej mniejszościowym udziałowcem czerpią lwią część zysków z jej wydobycia. Obecny rząd kirgiski stara się zwiększyć swój wpływ na spółkę, jednak póki, co – bez powodzenia…
Następnie jedziemy do polskiego Konsulatu Honorowego przy ulicy Gogola. Konsul Zlatkin, jest dziś nieobecny, więc honory domu pełni Ajgul. Poznajemy Lerę, urodzoną w Kirgizji i pracującą w Konsulacie Koreankę. Niedawno wróciła ze stypendium w Seulu. Tam poznała Polaka i wkrótce wychodzi za mąż. Państwo młodzi będą mieszkać w Szczecinie. Z placówki przy ulicy Gogola dzwonimy do naszego konsulaty w Armaty, prosząc o pomoc w jutrzejszej wizycie w tym mieście. Ustalamy szczegóły i żegnamy się do jutra.
Na Centralnym Placu Biszkeku, 19 lipca 2016
Jest wieczór więc z Ajgul odwiedzamy kolejną restaurację. Ta nazywa się tym razem Arzu. Ja jem blincziki czyli naleśniki polane skondensowanym mlekiem. Tym razem – o dziwo – jednak krowim. Lokal w swym wystroju jest turecki, ale rachunek kirgiski – znów około 2500 somów. Jeszcze na chwilę zaglądamy na główny plac Biszkeku – tuż obok parlamentu. W jego centrum Muzeum Narodowe, pomnik Manasa – tytułowego bohatera narodowego, kirgiskiego eposu, Pałac Narodów Kirgistanu i Ministerstwo Rolnictwa. Ciemną noc rozświetlają podświetlone fontanny. Jedną rzecz warto zauważyć. Mimo późnej pory, centralny plac Biszkeu żyje. Jest pełen spacerujących mieszkańców, deskorolkarzy, młodzieży korzystającej z wypożyczonych wrotek, ulicznych siłaczy i potencjalnych następców Cristiano Ronaldo. Wydaje się, że Biszkek – trochę jak miasta południowej Europy – nigdy nie zasypia… Decydujemy się na powrót do hotelu. Jutro czeka nas ciężki dzień. Jedziemy do Ałmaty, a wcześniej czeka nas piesze pokonanie granicy kirgisko – kazachskiej. Tutejsze media pełne są informacji o ataku szaleńca na ałmatyjski komisariat policji. Decydujemy się jednak na tę eskapadę. Szkoda nam choćby kazachskich wiz, o które musieliśmy się starać. Inaczej niż do Kirgistanu. Tutaj dla nas wiz nie ma. Idąc do taksówki, by pojechać do hotelu Discovery mijam pomnik Manasa. I myślę o eleganckim wydaniu kirgiskiego eposu, które dziś ofiarował mi premier Czudinow. Muszę go przeczytać. Ale do tego muszę poprawić mój rosyjski…
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 - najważniejsi w jednym miejscu - bo informacja nie musi być nudna http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki