NIE MOŻNA ODMÓWIĆ WJAZDU DO PAŃSTWA OSOBIE, KTÓRA TWIERDZI, ŻE JEST UCHODŹCĄ
Każde państwo ma prawo odmówić wjazdu na swoje terytorium cudzoziemcom, ale nie można odmówić wjazdu cudzoziemcowi, który twierdzi, że jest uchodźcą – zgodnie z konwencją genewską z 1951 roku.
Imigrant? Uchodźca? Emigrant?
Media informują o oblężeniu granic Węgier, Niemiec i Francji przez ludzi próbujących się przedostać na zachód Europy. Miejscem docelowym wydają się być Niemcy. Możemy odnieść wrażenie, że spore grono osób w naszym kraju dyskutuje o imigrantach, uchodźcach i emigrantach nie rozróżniając znaczenia tych określeń. Z pomocą przyszła profesor Anna Potyrała z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM, a dokładnie z Zakładu Stosunków Międzynarodowych. - Analizując pojęcia, które pojawiają się w polskich mediach i niestety stosowane są zamiennie, należy podkreślić, że nie są to pojęcia tożsame. Pojęciem ogólnym, od którego należy rozpocząć wyjaśnianie jest termin "migrant" i "migracja". Termin pierwszy obejmuje wszystkie osoby przekraczają w granice - nie ma przy tym znaczenia czy przemieszczają się na długi czy krótki czas ani w jakim celu. Analogicznie termin "migracja" obejmuje wszystkie przemieszczenia ludności tzn. długo i krótkoterminowe, z celu turystycznym, zarobkowym, naukowym itp. Kolejne dwa pojęcia, które często są mylone to rozróżnienie "imigrantów"/ "imigracji" od "emigrantów"/ "emigracji". Imigrant to osoba przybywająca do innego państwa (inaczej: przybywająca do państwa trzeciego). Imigracja obejmuje więc ogół osób, które nie są obywatelami danego państwa (są cudzoziemcami), a przybywają w celu turystycznym, zarobkowym, na studia, na leczenie itp. Natomiast "emigrant" to osoba wyjeżdżająca z danego państwa, opuszczająca własne państwo (po wejściu Polski do UE mówiliśmy o fali emigracji z Polski, tj. polscy obywatele opuszczali własne państwo. Ale uwaga: w Irlandii czy Wlk. Brytanii są imigrantami) – zaznaczyła profesor.
Uchodźca
Nadał pozostawiliśmy do określenia termin uchodźca. Wyjaśnienie tego wcale nie jest prostsze. – W niemal wszystkich mediach stawia się znak równości między uchodźcą i imigrantem. Tymczasem nie są to pojęcia tożsame. Każdy uchodźca jest imigrantem, ale nie każdy imigrant to uchodźca. Termin "uchodźca" zdefiniowany został w konwencji genewskiej o statusie uchodźców, którą przyjęto w 1951 r. Wszystkie państwa UE są jej stronami, a więc są zobowiązane do stosowanie tej samej definicji. W myśl tej konwencji uchodźca to osoba opuszczająca własne państwo z uwagi na uzasadnioną obawę przed prześladowaniem. Chodzić może o prześladowania ze względu na religię, rasę, narodowość, przekonania polityczne, a nawet ze względu na przynależność do jakiejś grupy społecznej. To oznacza, że dzisiaj, obserwując napływ cudzoziemców z Syrii i innych państw do Unii Europejskiej możemy o osobach tych mówić jako o imigrantach, ale jedynie część z nich to uchodźcy - są nimi tylko te osoby, które uciekają z własnych państw w obawie przed prześladowaniami – systematyzuje profesor Potyrała.
Odmowa
Jak mówi również pani profesor - Każde państwo ma prawo odmówić wjazdu na swoje terytorium cudzoziemcom (nie jest nawet zobowiązane do wyjaśnienia/uzasadnienia swej decyzji o odmowie wjazdu), ale nie można odmówić wjazdu cudzoziemcowi, który twierdzi, że jest uchodźcą - zgodnie ze wspomnianą wcześniej konwencja z 1951 r. państwa, które są stroną tej umowy międzynarodowej mają obowiązek przyjąć taką osobę na swym terytorium i udzielić jej ochrony. Problem polega na tym, że wszyscy cudzoziemcy usiłujący wjechać do Unii Europejskiej twierdzą, że uciekają przed prześladowaniami. Nikt nie chce przyznać, że jest imigrantem ekonomicznym i poszukuje lepszego życia, lepszej przyszłości. Bo -raz jeszcze podkreślę - państwo nie ma obowiązku przyjęcia na swoje terytorium imigrantów, ma obowiązek przyjęcia uchodźców, czyli osób poszukujących ochrony przed prześladowaniami – używane powyżej określenie „ochrona uchodźcy”, może być nazywana też azylem politycznym i taki przekaz możemy często odnaleźć w mediach.
Polityka
Zastanawiamy się czy obecna polityka Unii Europejskiej jest w stanie zapanować, lub w jakikolwiek sposób wpłynąć na zjawisko nasilające się na granicach państw członkowskich. Media obiegają dramatyczne zdjęcia. Papież Franciszek apeluje o udzielanie pomocy, a ministrowie spraw zagranicznych z różnych krajów, prześcigają się w pomysłach rozwiązania sytuacji, która wydaje się być nie do opanowania. Co sądzi o tym pani profesor? - Po pierwsze, skala problemu przerosła wcześniejsze wyobrażenia. Po drugie, okazało się, że założenia leżące u podstaw unijnej polityki imigracyjnej (skierowanej do cudzoziemców przybywających z państw spoza UE) i unijnej polityki azylowej (czyli skierowanej do osób potrzebujących ochrony przed prześladowaniami) są błędne. Zgodnie z tymi założeniami do UE miały docierać nieliczne osoby, gdyż większość z nich miała być zatrzymywana w państwach trzecich graniczących z UE. Unia udzielała wsparcia finansowego tym państwom, aby kontrolowały imigrantów zanim zdążą dotrzeć do Unii Europejskiej. To założenie było jednak błędne, gdyż państwa trzecie nie są zainteresowane, aby imigranci pozostali na ich terytoriach. Wolą, aby odpowiedzialność za te osoby ponosiły państwa unii. Po trzecie, w myśl założeń UE miała działać na rzecz promowania i wzmacnia demokracji w państwach pochodzenia tak, aby nie dochodziło tam do prześladowań. Gdyby szerzyła się demokracja, nie byłoby prześladowań, to nie byłoby uchodźców. W teorii brzmi pięknie, lecz w praktyce szerzenie demokracji jest trudne, co pokazały wielokrotnie wydarzenia na arenie międzynarodowej Np. Problemy z demokratyzacją Iraku, Afganistanu, Libii czy Egiptu – podsumowała profesor.
Imigranci ekonomiczni
Krążyło mi po głowie dość proste podsumowanie. Kiedy słyszymy „uchodźcy potrzebują pomocy" to łatwiej o wyrozumiałość. Kiedy dociera przekaz „imigranci u granic" budzi to niepokój i obawy. Okazuje się, że dokładnie taki społeczny odbiór tych określeń jest zupełnie naturalny i ludzki. Kiedy jednak chodzi o imigrantów ekonomicznych, pojawia się zdecydowanie więcej antagonizmów. - Uchodźcy traktowani są jak ofiary prześladowań, więc naturalnym odczuciem jest chęć udzielenia pomocy i przyznania ochrony, prawa pobytu, pomocy finansowej czy rzeczowej. Pozostałe osoby to imigranci ekonomiczni, traktowani jako zagrożenie, albowiem niejednokrotnie widzimy ich jako osoby zabierające miejsca pracy – uzupełniła niezawodna profesor Potyrała.
Poznań – blisko Niemiec
Blisko do naszego miasta od zachodniej granicy. Istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że migranci będą szukali miejsca do życia w Polsce, a Poznań i Wielkopolska, jako stabilny region może tylko przyciągać. Patrząc od wschodu, Ukraina i Białoruś nie są dobrym miejscem do bezpiecznego życia, a nawet tranzyt dla obcokrajowców. Pozostaje więc napływ z Niemiec do Polski. - W tym miejscu od razu podkreślę: dotychczasowa praktyka pokazuje, że osoby ubiegające się o status uchodźcy (twierdzące, że uciekają przed prześladowaniami) docierają do Polski przez granicę wschodnią - pochodzili z takich państw Chińskiej Republiki Ludowej, Sri Lanki, Białorusi, Federacji Rosyjskie czy Afganistanu oraz wielu innych. Niektórzy przekraczali granicę południową. Tak może być i zapewne będzie w przypadku fali imigracyjnej z Syrii - prawdopodobnie dotrą do Polski z Republiki Czeskiej czy Słowacji. Z niemal 100% pewnością można stwierdzić, że nie przekroczą granicy zachodniej - na logikę bowiem należy przyjąć, że jeśli uda im się dotrzeć do Niemiec, to potraktują to państwo jako kraj docelowy i nie będą szukać innego schronienia, bo system ochrony uchodźców w Republice Federalnej Niemiec jest lepiej rozwinięty niż w Polsce. – zauważa profesor Potyrała. Dalej dowiedziałem się też o planowanym na 14 września spotkaniu przedstawicieli państw unii. - Być może zapadną decyzje w sprawie tzw. systemu kwotowego tj. sztywnego, odgórnego podziału wskazującego liczbę osób, do przyjęcia których zobowiązane będą poszczególne państwa. Uwzględniając jednak sprzeciw m.in. Węgier, Czech czy Polski możliwe, że nie uda się wypracować rozwiązania satysfakcjonującego wszystkich. W takim przypadku państwami docelowymi nadal będą bogate państwa takie jak Niemcy, Austria czy Szwecja – sugeruje naukowiec z Zakładu Stosunków Międzynarodowych.
Decyzję o przyjęciu ludności z Syrii i innych krajów ogarniętych wojną podejmą politycy i sami ludzie. Praktyka pokazuje, że dyskusje na najwyższych szczeblach trwają, a ludzie szukają swojego miejsca na ziemi. Dramatyczne zdjęcia obiegają świat, a marsz trwa nadal. Trwają rozmowy – o skutkach. Mniej mówi się o przyczynach.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
POWRÓT RADNYCH Z WAKACJI. PIERWSZA SESJA
