NIE WIEM, ALE POJĘCIE MAM
Gdzie polityk nie może, tam celebrytę pośle. Rozchodzi się o popularność. Wszak czy trzeba znać się na polityce, aby chcieć się nią zajmować? Zawsze można powołać się na Boga, honor i ojczyznę.
Katarzyna Bujakiewicz wystartowała w wyborach do Sejmiku Wojewódzkiego z listy KWW Ryszarda Grobelnego. To nie jedyne głośne nazwisko. Swój start w wyborach potwierdził także jeden z najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletów – Szymon Ziółkowski i pięciokrotna uczestniczka Igrzysk Olimpijskich, kajakarka Aneta Konieczna. Moda na znane nazwiska trwa.
Prawdziwy tłum jeżeli chodzi o obecność celebrytów był przed wyborami do Europarlamentu. Na taką osobę postawiła np. Solidarna Polska. Numerem jeden na Śląsku był bokser Tomasz Adamek. – Kariera sportowca nie trwa wiecznie, zbliżam się do jej końca. Czas przeskoczyć ze sportu do walki politycznej – tłumaczył. – Od jakiegoś czasu mam kontakt ze Zbyszkiem Ziobro – często powtarzał. I apelował przede wszystkim do swoich kibiców, aby oddali na niego swój głos. – Bóg, honor, ojczyzna – brzmiał jego „program wyborczy”.
Chce do Brukseli, by „nieść” Boga
Deklaracja wiary była stałym motywem rozmów z dziennikarzami. Przeciętnemu wyborcy mogło się zdawać, że jego głównym celem jest walka z diabłem i propagowanie nauk Kościoła. – Dzisiaj moda jest odwrócona w stronę zła. Dlatego jest tyle ataków i one będą nadal. Diabeł nie odpuści, ale jest to wpisane w ten scenariusz – powtarzał świecki kaznodzieja. – No przecież gość kusi mnie codziennie. Nie kusi mnie żona, nie kusi kolega, tylko kusi on. Dlatego uważam, że jeśli przestanę się modlić, to będzie po mnie, bo on tylko czyha na to. A ci, co uważają, że nie mają pokus, to już są po jego stronie – dodawał.
Przyznać należy jednak, że niedoszły europoseł był przygotowany na najbardziej wnikliwe pytania dziennikarzy. – Bóg jest odpowiedzią na wszystko – mawiał. Chociaż, co również przyznać trzeba, wiedział co wypada uczynić, aby wszyscy kochali tak jak „Bozia” nakazała. – Homoseksualizm można leczyć egzorcyzmami – przekonywał. Osoby o innej orientacji z pewnością musiały zastanowić się dwa razy czy takie wyrażenie faktycznie padło z ust sportowca.
Bruksela jest w Europie!
Mimo wszystko mawia się jednak, że Adamek odniósł sukces. Zdobył 11.273 głosów. Nie przeszedł, bo Solidarna Polska nie przekroczyła progu wyborczego. Swoich zwolenników ujął prostotą i mentalnym byciem blisko ludzi. Potwierdzał, że na polityce się nie zna, ale jej się nauczy. Nie miał szans, by ową naukę kontynuować. A właściwie, szanse były, ale motywacji zabrakło. Już po wyborach.
Platforma Obywatelska w wyborach do Europarlamentu także postawiła na osobę związaną ze sportem. Otylia Jędrzejczak startowała z listy w województwie kujawsko-pomorskim. Niestety, trzeba to stwierdzić z przykrością – do tego, że jest osobą kompetentną nie przekonała nawet swoich fanów. Tu należy pominąć tych ślepo zapatrzonych w swoją idolkę. – Idę tam, by działać dla innych. Tak jakby skupiam się na tym, żeby działać dla Polski, dla Europy i dla regionu – odpowiadała rzeczowo w wywiadach. – Gdzie jest Bruksela? No jak to gdzie? W Europie! – medalistka była najwyraźniej zaskoczona niskim poziomem pytań zadawanych przez dziennikarzy. Trzeba przyznać – wybrnęła idealnie! Wszak nie można mówić o pomyłce. Odpowiedź, której udzieliła była przecież prawidłowa.
Z Kioto czy Skioto?
Program „Polityka przy kawie”. Prowadząca zadała swoim gościom (Otylii Jędrzejczak i kandydującemu z listy SLD Maciejowi Żurawskiemu- piłkarzowi) pytanie. Dotyczyło ono popierania pogłębiania porozumienia z Kioto. – Z Kioto? Pani wyjaśni bardziej, co z tym Kioto – bronił się Żurawski. Otylia z kolei odezwała się dyplomatycznie – Po prostu nie znałam stwierdzenia z Kioto. Natomiast o całym zdarzeniu mam wiedzę. Uważam, że my powinniśmy inwestować w nasz węgiel. Nawet klimatolodzy nie są do końca zgodni z tym, że dwutlenek węgla, który się wydziela, ma na pewno zły wpływ na klimat. Oni się między sobą kłócą i nie mają pełnej zgody – brzmiało jej oficjalne stanowisko.
Sojusz Lewicy Demokratycznej postawił nie tylko na Macieja Żurawskiego, ale także na Weronikę Marczuk. – Myślę, że jeśli ktoś jest w mediach i ma znane nazwisko, to można traktować to jako kapitał. Tylko pytanie, jak się go wykorzysta – tymi słowami broniła się prawniczka i celebrytka. W obronie osób znanych z pierwszych stron gazet wypowiedział się również Donald Tusk. – Czasami użycie słowa celebryta wobec kogoś tylko dlatego, że ten ktoś kiedyś był aktorem, pisarzem, sportowcem, ma na celu zdeprecjonowanie jego pozycji – uważa.
W opinii odbiorców
- Sportowi emeryci szukają dochodowej pracy. Kiedyś sądziłem, że w polityce powinny znajdować się osoby, które znają się na prawie, ekonomii, finansach albo przynajmniej bieżących wydarzeniach. To była naiwność. Teraz jakaś partia powinna zainwestować w Ewkę Chodakowską! Już widzę ten program wyborczy: odchudzanie polek i polaków! Więcej godzin w-fu i kulturystyka dla wszystkich – ironizuje Michał, student politologii.
- Według mnie ci celebryci czy byli sportowcy to ludzie, którym już niestety w obecnej karierze nie wyjdzie i szukają innego zainteresowania na siłę. A że politykiem może zostać nawet idiota… tam jest najłatwiej – kwituje Beata, obserwatorka sceny politycznej.
O tym, dlaczego zdecydowała się na udział w wyborach, pewnie i zdecydowanie opowiedziała jakiś czas temu na łamach naszego portalu jedna z głównych zainteresowanych, Katarzyna Bujakiewicz. - Bo postanowiłam sformalizować moją działalności na rzecz Poznania i województwa. Od zawsze promuję stolicę Wielkopolski angażując się w projekty, do których byłam zapraszana i zrozumiałam, że w ten sposób mogę mieć na nie realny wpływ. Nie będę udawała specjalistki od wszystkiego, ale wierzę, że w obszarze kultury się przydam – przekonywała.
Mniej istotne zatem wydaje się być to kim był kandydat zanim zaczął „interesować” się polityką. Bardziej powinno ciekawić co ma do powiedzenia i czy wie o czym mówi. Zawsze istnieją też tzw. odpowiedzi uniwersalne. Idąc tropem Adamka: Amen.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
SZOKUJĄCO DUŻO GŁOSÓW NIEWAŻNYCH
