NAWET JEŚLI JEST TO PLACEBO, TO NIE SZKODZI
Sukces! Polska Mistrzem Świata w siatkówce mężczyzn! Tym żyła i wciąż jeszcze żyje sportowa Polska. Sport jednak się zmienia. Dziś nie liczy się tylko przygotowanie fizyczne, ale także i psychiczne. Z trenerem mentalnym polskiej kadry Jakubem B. Bączkiem rozmawiamy m.in. o tym co podczas Mistrzostw działo się w szatni siatkarzy, o kibicach Lecha Poznań i motywowaniu samego siebie.
Marcin Zawada: Na ile sukces siatkarzy to Twoja robota?
Jakub B. Bączek: Trudno powiedzieć. Tak naprawdę nie ma takich badań, nie ma takich narzędzi, które by mogły oszacować jak silnie ta mentalna praca wpłynęła na wyniki. Na to czy ktoś kończy meczową piłkę, czy nie.
A co mówili zawodnicy?
Ze słów siatkarzy, ze słów trenera Stephana Antigi wynika, że miało to spore znaczenie. Pewnie coś w tym jest. Ja sobie czasem tak mówię: nawet jeśli to jest placebo, to nie szkodzi! Ważne, że wygrywaliśmy, że są efekty i że udało się zdobyć ten złoty medal.
Teraz będzie łatwiej?
Na pewno nie będzie teraz łatwo. Każdy będzie próbował bić mistrza. Każdy będzie się nastawiał na mecze z nami podwójnie, z dodatkową motywacją. Wiedząc, że my ostatnią imprezę zakończyliśmy na pierwszym miejscu. Przed nami Mistrzostwa Europy w 2015 roku, przed nami walka o awans do Igrzysk Olimpijskich i myślę, że każdy będzie się dodatkowo nastawiał na Polaków. To też jest wyzwanie dla nas.
A jak było przed pierwszym meczem Mistrzostw Świata?
Nie powiem, żeby było łatwo ten medal zdobyć. To też była droga przez bardzo wiele ograniczeń, przez bardzo wiele trudności. Droga nie ukrywam męcząca, trwająca wiele miesięcy do tego, żeby wygrać tę ostatnia piłkę w ostatnim meczu.
Co teraz, po tym wielkim sukcesie, powiesz zawodnikom, jak spotkacie się przed kolejnym meczem?
Powiem, że mi ciągle mało (śmiech).
Kibicom też!
Zapytam zawodników, czy oni wciąż mają pasję, apetyt do tego, żeby wygrywać. Ja myślę, że wygrywanie w sporcie to jest coś takiego, co się nie potrafi znudzić. Nie sądzę, żeby byli tacy sportowcy, którzy by powiedzieli po jakimś czasie: „to wygrywanie już mnie nudzi”. To jest zawsze nowa adrenalina, zawsze nowe endorfiny. Zawsze nowe możliwości i marketingowe i finansowe.
Ale tak się zastawiam – jak zmotywować kogoś do sukcesu, skoro przed chwilą osiągnął największy możliwy sukces?
Myślę, że będziemy musieli odnaleźć na nową tę energię, na nowo rozpalić ogień w naszych sercach, w naszej motywacji. Myślę sobie, że droga do kolejnych medali jest otwarta i to tylko od nas zależy czy dobrze ją przejdziemy.
Rozmawiamy w magicznym dla poznańskiego sportu miejscu – na stadionie Lecha Poznań. Emocje na tych trybunach są bardzo silne i to zarówno te pozytywne, jak i te negatywne. Kiedy nie idzie, to kibice bez wahań dają tego wyraz. Jak zmotywować zawodnika, kiedy cały stadion np. gwiżdże?
Zarówno piłkarz, siatkarz, jak i każdy inny sportowiec, to jest forma zawodu. To jest forma pracy, profesji. I myślę sobie, że w tym zawodzie my jesteśmy zmuszeni do tego, żeby akceptować stres, My nie mamy wyjścia. To jest taka praca, która ma wiele plusów, ale ma też i wiele minusów. Specyfiką naszej codziennej działalności jest to, że stres jest na 100% obecny. Wiemy to jakby z góry, pisząc się na taką przygodę życiową, że będą momenty trudne. Będą nas krytykować, będą momenty kiedy będą na nas gwizdać, nawet czasem rzucać w nas butelkami.
I co wtedy należy robić?
Musimy pamiętać o tych dobrych stronach. Kiedy zawodnik ma trudny moment, to warto wizualizować sobie to, co dotychczas było najlepsze w jego karierze. Żeby przypomnieć sobie, że mimo trudnej chwili teraz, warto walczy, bo kiedyś byłem najlepszym zawodnikiem meczu albo zdobyłem medal na ważnej imprezie sportowej. Trzeba sobie przypomnieć dobre momenty!
A jak zmotywować siebie codziennie rano, kiedy za oknem jest szaro, pada deszcz a nam nie chce się wstać z łóżka i zrobić coś, co zaplanowaliśmy? Wtedy często wybieramy jedno z najpopularniejszych powiedzeń ludzkości: „zrobię to jutro”.
Często cytuję takie chińskie powiedzenie, że jutro = nigdy. Czyli tak naprawdę, jeśli będziemy odkładać swoje życie na jutro, to tracimy kolejny dzień tego naszego życia. Zachęcam, żeby treningu mentalnego nie traktować tylko jako coś, co działa tylko przy profesjonalistach, przy mistrzach, przy tych największych gwiazdach sportu. To jest tak na prawdę praca każdego z nas, który wychodzi biegać, opiekuje się swoimi bliskimi, pracuje, czy chce polepszyć swój związek. To jest tak naprawdę praca dla każdego z nas.
Czyli każdy może być swoim mentalistą?
Tak! Nie trzeba być wielkim ekspertem, żeby zrozumieć rzeczy, które nas ograniczają. Nie zawsze jest tak, że trzeba zatrudnić coacha, iść na psychoterapie, posłuchać wykładu jakiegoś mówcy. Czasami my sami rozglądając się po swoim życiu możemy znaleźć to, co nas dotychczas blokowało. Jak już to złapiemy, to już jest pierwszy krok do tego, żeby to pokonać.
Jak ty– mentalista mistrzów świata, motywujesz sam siebie?
Motywuję się często. Staram się wizualizować sobie rozwiązania danych sytuacji. Trzeba się przygotować na sytuacje, które mogą się zdarzyć. Jak wiem co mam do wykonania, to przygotowuję sobie scenariusze tego, co może nastąpić. Jak jestem przygotowany, to wtedy trudno mnie zaskoczyć. I to jest też motywacja.
Czyli trening mentalny, to w dużej mierze przygotowanie?
Trening mentalny, to również dobre przygotowanie
Przeczytaj poprzedni artykuł!
RAJD NA TORZE POZNAŃ
