WĘDKARZE NAD WARTĄ I NIE TYLKO
Popularność Warty wzrasta. Łatwy dojazd i przyjemna dla wędkarzy linia brzegowa. Mamy też jeziora i liczne koła wędkarskie. Wszystkich łączy pasja i szacunek dla środowiska naturalnego. To dobrze!
Szachty, Strzeszynek, a nawet Rusałka. W tych miejscach można łowić ryby bezkarnie. By było to zgodne z prawem warto zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Akweny znajdują się pod opieką określonych kół wędkarskich. W naszym mieście jest to dość klarowna sprawa – jeziorem Strzeszyńskim zajmuje się Juwenia, Rusałka to związek Jeżyce. Rzeka Warta jest zaś podzielona, podobnie jak Szachty, ale na dużym jej odcinku dominuje związek Rataje.
Związek Wędkarski. Potrzebny?
- W przepływającej przez miasto rzece mamy naprawdę wielką różnorodność ryb. Pojawiły się ostatnio, dawno zresztą niewidziane Brzany. Poza tym są Sandacze, Sumy i Szczupaki. W Warcie naprawdę jest szansa na dużą rybę – podpowiada przedstawiciel Polskiego Związku Wędkarskiego. Ale dlaczego jezioro maltańskie nie podlega pod PZW tylko pod POSiR?
- Tam nie wolno łowić ryb. Są za to kary i to jest słuszne. Jest to sztucznie zarybiany zbiornik. Cenne są w nim ryby drapieżne, bo odpowiednia ich ilość wpływa na stan wody. Dzieje się tak dlatego, że naturalnie ograniczana jest ilość ryb żywiących się zooplanktonem. Ten zooplankton konieczny jest zaś do utrzymania czystości wody. Dzięki niemu woda nie kwitnie – kończy ichtiolog, współpracujący z PZW. Przypomnijmy, jezioro Maltańskie to głównie tor regatowy i kąpielisko.
Związek Wędkarski to grupa osób, którym zależy na równowadze na linii natura – człowiek. To zrzeszeni w tych strukturach ludzie, dbają o brzegi jezior i stan łowisk – Akweny są zarybiane z pieniędzy członków, to dlatego wszystkich zrzeszonych w kołach wędkarskich frustruje spora liczba kłusowników. Trochę brakuje młodszych członków, którzy chcieliby popracować, a nie tylko czerpać korzyści. My dajemy naszym członkom zezwolenie na wędkowanie w pewnych miejscach, ale chcielibyśmy by więcej młodych ludzi się do nas przyłączało – podsumował przedstawiciel do spraw sportu z lokalnego PZW.
Państwowa Straż Rybacka?
Taka jednostka naprawdę istnieje. Próbując do niej dotrzeć trafimy do budynku Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu. Dalej, miła pani skieruje nas na posterunek. Ów posterunek dla naszego miasta znajduje się… w Zaniemyślu. Oddajmy jednak głos komendantowi tego ośrodka. – Odbywamy patrole piesze, niekiedy pływamy. Kontrolujemy wędkarzy i doglądamy miejsc, w których podejrzewamy, że ktoś może używać nielegalnych narzędzi do połowu. Jesteśmy umundurowani, mamy też broń i uprawnienia zbliżone do policji. Współpracujemy ze Strażnikami Leśnymi i Miejskimi. – Na zakończenie komendant dodał coś co może wprawić w osłupienie. – Jest nas w sumie czterech, a kontrolujemy rejon Zaniemyśla, Poznania i część Obornik. W całym kraju jest nas nieco ponad trzydziestu – kończy mundurowy.
Wędkarzy mogą kontrolować jeszcze przedstawiciele Społecznej Straży Rybackiej. Są oni uprawnieni do sprawdzania zezwoleń na wędkowanie i warto o tym pamiętać.
Co do najatrakcyjniejszych miejsc połowu w naszym mieście, to za takie uchodzą brzegi jeziora strzeszyńskiego, rejony Szacht i okolice Biedruska. Na Warcie zajmowane przez wędkarzy są rejony tzw. „Ciepłej rzeczki” i okolice Starołęki czy Czerwonaka.
Poznaniacy mają gdzie wędkować. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, przypominali mi jednak o tym, by złowione ryby wypuszczać, a nie planować je zjeść. Czerpmy radość z obcowania z naturą, to daje ukojenie dla nerwów i pozwala uwolnić umysł.
Połamania kija i samych przyjemności od rana życzymy!
Przeczytaj poprzedni artykuł!
UNIWERSYTET NA PIĄTKOWIE
