WSPÓLNE POZNAŃSKO - NIEMIECKIE CECHY

Kadr z 1911 POZNAŃ POSEN Wschodnioniemiecka Wystawa Przemysłu, Rzemiosła i Rolnictwa część I . Fot.ZZPMTPpoznan / youtube.com
O wspólnych cechach, współpracy i trudnej historii, w 75 lat po wkroczeniu niemieckich wojsk do miasta…
Wszelkie próby rozrachunku z niemieckim rodowodem miasta zwykle spełzają na niczym. Czytamy o legendarnym „Ordnungu”, dokładności i skąpstwie. Z mediów możemy też zasięgnąć wiedzy o tym że Poznań to jedno z miast – twierdz, które odgrywały szczególną rolę pod koniec II wojny światowej. Szukając dalej, możemy dojść do wniosków, że władze pruskie gloryfikowały kulturę niemiecką, niszcząc jakiekolwiek przejawy kultury polskiej.
Na przestrzeni XIX wieku, w centrum Wielkopolski mieszkali obok siebie: Polacy, Niemcy i Żydzi. Byli Katolicy i Protestanci. Do grona pracodawców w mieście, należeli wówczas głównie Niemcy i Żydzi. Głównie, bo przecież Hipolit Cegielski powołał do życia fabrykę maszyn rolniczych, która była pierwszym tak dużym organizmem założonym przez Polaka. Warto wspomnieć, by przyhamować nieco jakiekolwiek antagonizmy niemiecko – polskie, że głównym inżynierem w tej fabryce był Niemiec Adolf Leinweber.
Należy także, pochylić się nad postacią Cegielskiego. Może to on jest idealnym obrazem Poznaniaka czy Wielkopolanina? Wiele na to wskazuje. Wybitny ideolog pracy organicznej, pedagog, filolog klasyczny oraz pionier w dziedzinie metod fabrykacji maszyn rolniczych.
75 lat temu wkroczyli Niemcy
10 września wojska III Rzeszy wkroczyły na teren „Festung Posen”. Próbowano za sprawą dyrektyw Adolfa Hitlera „przywrócić” miastu niemiecki charakter. Przejmowano polskie i żydowskie warsztaty nazywając je niemieckimi. Na ulicach pojawiły się szyldy i nazwy ulic tylko w języku niemieckim. Zamknięto polskie szkoły oraz zabroniono wchodzić Polakom do niektórych obiektów użyteczności publicznej. Można by rzec że to typowa wojenna rzeczywistość. Tak, lecz właśnie dla mieszkańców miasta nad Wartą był to problem również moralny. Wcześniej obie narodowości współpracowały, choćby na płaszczyźnie handlowej. Im dalej trwała wojna tym gorzej wiodło się mieszkańcom miasta. Poznaniaków pozbawiono opieki zdrowotnej, wprowadzono kartki na żywność i zakazano nabywania wielu artykułów, zabroniono także korzystania z komunikacji miejskiej czy ławek w parkach.
Słynny porządek
Ten restrykcyjny i często wyraźnie antypolski "porządek" możemy w pewnej mierze odnieść do czasów zaboru pruskiego i wspominanej już organizacji życia w mieście. Tymczasem przedstawiciele III Rzeszy utworzyli w Poznaniu, administrację Kraju Warty. Były ku temu możliwości czysto techniczne. Łatwo było zaadaptować na urzędy III Rzeszy, budynki dawnych urzędów lokalnych. W Zamku Cesarskim zamierzano ulokować siedzibę Adolfa Hitlera.
Układ miasta, umieszczonego w szczelnych ramach pruskich fortów. Dzięki temu był on i jest nadal, czytelny oraz przejrzysty. Bliskość lotniska cywilnego w ówczesnej wsi Ławica to także atut. Warto wspomnieć, że proces wcielania okolicznych wiosek w granice miasta został zapoczątkowany już w okresie międzywojennym, kontynuowany przez Niemców, a przez władze Polski Ludowej doprowadzony do maksimum. Architektura miejska zawiera wpływy pruskie, układ ulic także. Ciasne centrum miasta i płyta rynku w kształcie kwadratu, wraz z okalającymi ją kamienicami, przypominają że panuje ład i porządek.
Tylko czy wygląd centrum miasta i okalających uliczek zawdzięczamy wpływom niemieckim? Otóż, tak i nie. Tak, gdyż akt lokacji miasta wywodzi się z prawa niemieckiego, nadawał prawo do handlu i stanowił instytucją odwoławczą w kwestiach prawnych. Nie, bowiem lokacja miasta na prawie magdeburskim często stanowiła osobny etap rozwoju grodu, który już wcześniej istniał. W Poznaniu układ centrum i murów obronnych wywodzi się z… XIII wieku gdzie uwzględniono, że centralną rolę na starym rynku będzie pełnił ratusz i waga, oraz… pręgierz.
Dokładność i profesjonalizm
Dokładność uchodzi za ogromny atut „pyr”, mniemam, iż tę cechę zawdzięczamy właśnie wpływom pruskim oraz temu że Wielkopolska była zawsze najlepiej rozwiniętym pod względem gospodarczym organizmem na ziemiach polskich. Od Wielkiego Księstwa Poznańskiego począwszy, przez okres międzywojenny a na okresie powojennym skończywszy. Bliżej z Poznania na zachód można rzec. Wspomniana już fabryka Cegielskiego, korzystała z wiedzy, narzędzi i doświadczenia niemieckich zakładów, dokładając do tego polską kreatywność i „poznańską” organizację pracy, czyli… wydajność.
Cegielski (…) Chciał widocznie wszystkich zadowolić, stąd tak szeroki asortyment, produkował pługi angielskie, amerykańskie, niemieckie, francuskie i nawet własnej konstrukcji. (…) Fabryka cieszyła się dobrą opinią, pod względem jakości Cegielski mógł konkurować z Moeglinem. Zbyt też był duży. Główny odbiorca – rynek prywatny polski, poczucie narodowe wsi nakazywało kupować od rodaka .
Cytat: Grot Zdzisław, Hipolit Cegielski 1813-1868, Poznań 1980
To nie wszystko. O cechach Poznańskości napisał już w 1858 roku, jeden z obywateli Królestwa Kongresowego:
To niepojęte, dlaczego u nas wszystko, co robimy to tak jakby tymczasowo, jakby na popasie. Weźmy na przykład porównanie dwóch fabryk machin rolniczych: tutejszej warszawskiej i poznańskiej p. Hipolita Cegielskiego. Firma warszawskiej fabryki zdawałaby się dawnością swoją imponować i obiecywać wiele. Firma Cegielskiego nowiutenieczka. Pierwsza w środku polskiego kraju, w środku potrzeb, jakże postępuje, termina jak dotrzymuje! Pan Cegielski wziął sumienność od Niemców: Organizacja fabryki jego jak zegarek regularna. Elegancję stanowi prostota, a cnotę matematyczne wykończenie wszystkich szczegółów. Sumienne wykończenie i przejęcie się włożonym na siebie obowiązkiem .
Cytat: Grot Zdzisław, Hipolit Cegielski 1813-1868, Poznań 1980
Chyba najtrafniej o podobieństwach i w właściwie wzajemnych zasługach, niemiecko – polskich, świadczy wypowiedź powyższa. Co ciekawe, potencjalnego warszawiaka.
Czasy współczesne
Patrząc na Poznań w roku 2014, chwalimy się nowoczesną komunikacją miejską, szeroką bazą uniwersytecką, niskim bezrobociem, czy rozbudowaną infrastrukturą drogową (wszak mamy autostradę- prowadzącą, a jakże, do Niemiec). Nie wszystko w mieście uznajemy jednak, za przemyślane i dopracowane. Począwszy od dworca kolejowego, który bardziej jest galerią, niż spełnia funkcję najważniejszego węzła komunikacyjnego. Stadion Miejski, w mniemaniu wielu mieszkańców jest zaprzeczeniem poznańskiej gospodarności. Walka o miejskie kliny zieleni, których plany tworzyli przecież także niemieccy urzędnicy, jest elementem ciągłej batalii mieszkańców i deweloperów. To tylko najbardziej jaskrawe przykłady problemów z którym borykają się mieszkańcy miasta. Choć, może to właśnie mieszkańcy zatracili owe poznańskie cechy? To możliwe.
Władze lokalne walczą o to by Poznań kojarzył się z wartościami dlań tradycyjnymi, czyli wspominaną gospodarnością (prusko-niemiecką) i organizacją wszystkiego do perfekcji, póki co idzie to dość opornie.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
POZNAŃ TO NIE SCIENCE-FICTION
