POGROM PRZY BUŁGARSKIEJ
Po pierwszej połowie Kolejorz prowadził 1:0. Grał świetnie, co chwila wbiegając w pole karne Bełchatowa. Totalna dominacja Lecha, pełna pasji i zaangażowania gra, a jedyne czego brakowało to jednej czy dwóch bramek więcej.
Mecz rozpoczął się od pięknej oprawy. Oby tylko za race stadionu nie zamknął kolejny raz wojewoda Florek. Potem zaczęła się przewaga Lecha. Był taki moment gdy gracze z Poznania byli nawet 75% czasu przy piłce. Na bramkę przełożyło się to w 18 minucie kiedy to Hamalainen w zamieszaniu w polu karnym strzelił głową i skierował piłkę do siatki. Sytuację próbował ratować jeszcze Malarz, ale jak pokazały powtórki, wydaje się, że wybił piłkę już z bramki. Do końca pierwszej połowy Kolejorz oddał aż 10 celnych strzałów na bramkę bełchatowian i naprawdę jedna stracona bramka to był najniższy wymiar kary.
Druga połowa od początku wyglądała tak samo. Lech atakował, był przy piłce, dominował. I tym razem szybciej, bo już po 5 minutach przełożyło się to na bramkę. Tym razem Barry Douglas kapitalnie dośrodkował z rzutu rożnego, Malarz nie był wstanie dobrze wybić piłki, a ta wpadła do bramki. Kolejorz prowadził 2:0 i zbliżył się do zdobycia trzech punktów.
Przez dalszą część drugiej połowy Lech utrzymywał przewagę, zaś golem w 70 minucie (kolejny raz Hamalainen) przypieczętował zwycięstwo w tym meczu. Opadających z sił dobił jeszcze Lovrencsics i Jevtić. Lechici wygrali mecz aż 5:0 i awansowali na 7 miejsce w tabeli. Do prowadzącego Górnika tracą tylko 4 punkty.
To co podobało się w tym spotkaniu, to pełne zaangażowania i mądre rozgrywanie piłki naszych piłkarzy. Nie było bezsensownych wrzutek w pole karne. Kolejorz próbował grać kombinacyjnie, piłkarze nie bali się wejść jeden na jeden i nie popełniał błędów w obronie. Jeżeli głównym celem trenera Skorży było to, by piłkarze uwierzyli, że mogą grać dobrze i wygrać, to po dzisiejszym meczu nie powinni mieć już żadnych wątpliwości.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
MAM NADZIEJĘ, ŻE UDA NAM SIĘ PRZEKONAĆ MŁODYCH LUDZI DO BYCIA LOKALNYMI PATRIOTAMI
