MOTORNICZY MUSI PRZECHODZIĆ TESTY PSYCHOLOGICZNE
To jest problem. Jeśli pasażer napisze skargę i dotyczy ona konkretnego przypadku, ot na przykład tramwaj odjechał z przystanku złośliwie, to motorniczy odpowiada raportem pisząc, że nie pamięta tego przypadku. Procedury zostają spełnione, biura mają przepływ dokumentów – opowiada anonimowo jeden z motornicznych.
Tramwaje i autobusy – najważniejsze elementy na komunikacyjnej mapie miasta. O wypadkach autobusów słyszymy rzadziej, zwykle są to stłuczki i nie mają wpływu na wielogodzinne zamknięcie danego odcinka. Zderzenia bimb nie są częste, ale informacje o nich rozchodzą się dużo szybciej.
Bimba wypada z szyn
- Dziś około godziny 6:30 na ulicy Hetmańskiej doszło do kolizji tramwajów. Zdarzenie zainicjował kierowca samochodu osobowego. W wyniku zdarzenia drogowego kierowca samochodu osobowego wpadł na torowisko i zablokował je. Motorniczy zareagował prawidłowo i zatrzymał pojazd, kolejny również. Trzeci z tramwajów nie wyhamował jednak i uderzył w poprzedzający pojazd. W wyniku zdarzenia poszkodowanych zostało blisko 30 osób – informuje Dyżurny Ruchu MPK. Ta lakoniczna informacja nie oddaje jednak sedna sprawy. Po pierwsze - myślimy, że bycie motorniczym jest łatwe, po drugie – często sądzimy, że jeżdżą nam na złość. Pasażerom i kierowcom.
Codzienność życia motorniczego
- Każdy motorniczy przechodzi przez wykłady teoretyczne w MPK i cały cykl jazd bimbą po każdej parze szyn miasta. Egzamin mają w WORD, a nie jak jeszcze kiedyś na ulicy Głogowskiej. – informuje motorniczy z wieloletnim stażem. – Najpierw należy przejść badania psychologiczne. Bada się refleks, zdolność analizowania wielu trudnych sytuacji w jednej chwili i spostrzegawczość. Nie jest to łatwe, ale nie jest też nie do przejścia. – podpowiada rozmówca.
Problemy jednak są. Kierowcy aut osobowych, pasażerowie naszych pojazdów, pijani czy głośni, robiący burdy czy żądający szybszej jazdy to codzienność pracy motorniczego. Dodajmy do tego fakt, że spory odsetek motorniczych to już nie najmłodsi ludzie, a zaczynają pracę o trzeciej w nocy i jazda o 6:30, pod słońce, chwila nieuwagi lub zwykłe zmęczenie prowadzą do kolizji. Czy problemem nie jest rutyna? Może różnice w możliwościach technicznych pojazdów? Solaris się zatrzymał, Helmut nie. – O tej godzinie szyny mogą być wilgotne, słońce robi swoje. Może nie zachowano bezpiecznej odległości. Tym niemniej rozpoczęło się od auta blokującego torowisko. Potem jeden, drugi i trzeci. Tam nie ma jeszcze ograniczenia prędkości, a rozkład jazdy trzeba jednak trzymać. Zazwyczaj takie zdarzenie to suma kilku przypadków, ale różnice w możliwościach pojazdów robią swoje – dokończył motorniczy.
Obowiązki motorniczego to nie tylko jazda. Pasażerowie oczekują interwencji kiedy ktoś jest pijany, albo żebrze w pojeździe. Wsiada osoba niepełnosprawna – wzrok jest skierowany na motorniczego. Zablokowane torowisko - wyzwiska padają też na pracownika MPK. Nie chcę bronić wszystkich. Różni są to ludzie jak my wszyscy. Jedni empatyczni, inni zamknięci w sobie, ale sumienni.
Procedury i wymagania
- By zostać motorniczym wystarczy mieć 21 lat i nie trzeba mieć uprawnień do kierowania pojazdem. Kierowca autobusu musi ukończyć 24 lata – informuje Biuro Obsługi Pracowników MPK. Rozróżnienie dziwne, bo wydaje się, że tramwajem trudniej i wymaga więcej odpowiedzialności. – Co dwa lata przechodzimy szkolenie BHP, pierwszą pomoc i PPOŻ, dołączone są do tego testy sprawdzające wiedzę o jeździe pojazdem. Mamy badania psychologiczne i otrzymujemy zdolność na dwa lub pięć lat. – Nie zabija motorniczych biurokracja? Dopytuję. – To jest problem. Jeśli pasażer napisze skargę i dotyczy ona konkretnego przypadku, ot na przykład tramwaj odjechał z przystanku złośliwie, to motorniczy odpowiada raportem pisząc, że nie pamięta tego przypadku. Procedury zostają spełnione, biura mają przepływ dokumentów – słyszę zdumiony.
Na koniec zadałem jeszcze jedno nurtujące pytanie
Modne są zdjęcia i filmy w sieci. Motorniczych też na nich widać. Jak odbiera to dyrekcja przedsiębiorstwa? – Motorniczy, u którego wyrzucono pasażerkę w centrum miasta jest uwieczniony na filmie. Inny pasażer ją wyrzucił, a pracownik MPK został z problemem. Polecieli mu po pensji. Tak samo jest z kolizjami, jeśli jest z twojej winy to dostajesz po kieszeni, masz kilka - wylatujesz. Proste. Młodzi uciekają. Nie ma dodatkowych jazd i nie ma dodatków do pensji. Nie opłaca się. – Mało optymistycznie kończy motorniczy.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
CO I GDZIE WE WTOREK W POZNANIU
