AUTOSTOP - PODRÓŻ ZA UŚMIECH
Wyścig z Poznania do Budapesztu dobiegł końca. Z Placu Wolności w ubiegłą środę wystartowało ok. 650 osób. Kilka par nie dojechało na miejsce, podobno udały się w dalszą podróż na południe – W porównaniu z Amsterdamem fajniejsze było to że ludzie nie rozpierzchli się po mieście czy na polu w swoich grupkach tylko się integrowali i wspólnie bawili - mówił Michał Łęcki, organizator. Co pozostało po wyścigu? Plecak pełen przygód zastąpiłam plecakiem pełnym wspomnień.
Start odbył się zgodnie z planem. Przed wyruszeniem jeszcze wspólne zdjęcie i w drogę. Jako pierwsze na metę dotarły Małgorzata Lasota i Julia Pietruczuk, podróż zajęła im niespełna 14 h. Ja z moim towarzyszem Bartkiem dotarliśmy po 38 h. Ale nie o wygraną tu chodziło.
fot. materiały organizatora
Jedziemy autostopem, jedziemy autostopem…
Wystartowaliśmy z Rataj w kierunku Katowic. Z nami jakieś 10 par. W pobliżu stacja benzynowa. Idę zapytać kierowców czy nie zechcieliby nas podrzucić. Zagaduję do dziewczyny, która udała się tam w tym samym celu. Na jej twarzy brak entuzjazmu- Brałam udział w wyścigu w ubiegłym roku. Bardzo mi się nie podobało… Ludzie są niekulturalni. Jak ktoś zatrzyma auto to wszyscy lecą i się wpychają- mówi. Cóż…
W autostopie najpiękniejsze jest to, że człowiek nie wie gdzie będzie przykładowo za 10 h. W jakim towarzystwie się znajdzie? Czy jeszcze będzie w Polsce czy już za granicą? Będzie stał w tym samym miejscu, czy przemierzy już setki kilometrów?
Tak podróż do Budapesztu wspominają uczestnicy:
Kamil- Spaliśmy sobie w czeskich górach. Było strasznie zimno, tak że rano wyrzucałem bryły śniegu z namiotu. Raz w Polsce zabrał nas starszy pan, który jechał do pracy , podrzucił nas 40 km a później zadzwonił po syna, który przewiózł nas kolejne 60 km
Konrad – Byliśmy z Wojtkiem w drodze ze Świebodzina do Erkner. Łapaliśmy stopa, zatrzymało się małżeństwo jadące busem. Zabrali nas na pakę, jechaliśmy w towarzystwie 17 psów, dorosłych i szczeniąt. Gdy wysiedliśmy cieszyliśmy się w sumie, że nic nie możemy złapać bo trochę przesiąkliśmy zapachem -:)
Autostop, autostop, wsiadaj bracie…
Mówi się ,że autostop jest okazją by poznać po drodze wielu ciekawych ludzi. My, pewnie jak wszyscy pozostali, spotkaliśmy na swojej drodze wielu serdecznych i otwartych ludzi. Mariusz, kierowca tira. Dało się wyczuć, że spędza długie godziny za kierownicą i jest spragniony towarzystwa. Przejechaliśmy z nim ok 300 km. Bez przerwy mówił, opowiadał o żonie, śmiał się. Słuchaliśmy śląskich rozgłośni radiowych, których jest wielbicielem. Na końcu dał nam swój numer z prośbą o informacje, jak sobie radzimy. Wszystkim autostopowiczom życzę takiego kierowcy -:)
Kierowcy tirów spędzają w pracy długie godziny. Samochód jest dla nich jak drugi dom, śpią w nim, gotują, odpoczywają. Mimo tego do swojej przestrzeni wpuszczają obcych ludzi. Szczególnie odczułam to gdy wsiadaliśmy do tira pod Brnem. Staliśmy na stacji, rozglądaliśmy się za samochodami. W pewnym momencie z ciężarówki wybiegł śniady mężczyzna. Zapytaliśmy się czy jedzie do Bratysławy i czy nas podwiezie. Zgodził się a my nie wierzyliśmy we własne szczęście. Najkrócej łapany stop! Wrócił, poprosił swoją towarzyszkę o to aby zrobiła nam miejsce. Okazało się, że są muzułmanami. Poprosili nas o ściągniecie butów, w tle leciała ichnia muzyka. Odnosiłam wrażenie, że gdziekolwiek ci ludzie by nie byli, tam jest ich dom. W tym wypadku był to tir. On pochodzi z Turcji, jego dziewczyna z Rumunii. Nie znali słowa po angielsku, nie mówiąc o polskim. Mimo tego starali się abyśmy czuli się dobrze w ich towarzystwie. Mieliśmy szczęście. Zabrali nas spod Brna do samego Budapesztu.
Długo mogłabym pisać o osobach, które zabrały nas po drodze… Wszystkim dziękujemy!
Po przyjeździe na kemping pozytywne zaskoczenie. Wielu ludzi z wyścigu już było na miejscu. Dotarliśmy na metę jako 216 para. Wszyscy ludzie rozentuzjazmowani, opowiadają sobie jak minęła im podróż. Szczególnie dużo śmiechu wzbudzały historie związane z noclegiem na trasie. Słyszę: - My spaliśmy na stole na stacji, - My na przewijaku dla niemowląt, - My nie spaliśmy w ogóle. Ja i Bartek noc spędziliśmy pod wiatą na przystanku w Pawłowicach -:)
Julia- Wyścig autostopem z Poznania do Budapesztu to zdecydowanie najlepsze moje dotychczasowe przeżycie. Droga była dość ciężka, jednak pełna przygód. Spotkałam mnóstwo pozytywnych oraz pomocnych osób. Wyprawa wzbogaciła mnie w niesamowite wrażenia, a także wiele nauczyła. Po powrocie do domu obiecałam sobie, ze na pewno będę jeszcze uczestniczyć w takim evencie.
Justyna- Kolega z teamu mimo, że przez cały pobyt w Budapeszcie mnie olewał na rzecz innych dziewczyn, to do wspólnego stopowania akurat się nadaje -:) Zważając, że nie była to moja pierwsza podróż stopem po Europie to sama trasa przejazdu nie była trudna. Poznałam kilka fajnych osób, także wyjazd oceniam za jak najbardziej udany.
Budapeszt
Miało być o autostopie, więc krótko. Piękne, stare, wielokulturowe miasto…
Fot. M.Poprawa, Budapeszt
A droga długa jest…
W drogę powrotną wyruszyliśmy autokarem w niedziele rano, wraz z nami duża część uczestników. Pozostali wracali autostopem.
Paweł, towarzysz Justyny- Wyścig do Budapesztu był niesamowity, to był mój drugi start, w zeszłym roku byłem w Walencji. Na stopa jeżdżę od trzech lat. Na kempingu był świetny koncert, dobrze bawiąca się publika, lokalny alkohol i piękne polskie kobiety. Na miejsce dojechaliśmy w 35 h. Wracając w niedzielę, w 12 h byliśmy w Krakowie gdzie do wczoraj zwiedzaliśmy miasto z kilkoma parami z wyścigu.
Weronika- Droga powrotna do Poznania z Budapesztu była o wiele łatwiejsza, z powodu mniejszej ilości osób wracających stopem do domu. Nigdzie nie czekałyśmy dłużej niż pół godziny. Poznałyśmy wspaniałych ludzi, m.in. Ukraińca, który nie chciał nas wypuścić z auta bez pieniędzy na jedzenie. Cała podróż powrotna zajęła nam 16h czyli o 11h mniej niż do Budapesztu. Pomimo tego, że to był nasz pierwszy raz autostopem, polecamy go każdemu.
Ja również polecam autostop każdemu. Będąc już na miejscu doszłam do wniosku, że nie mogę już się doczekać przyszłorocznej majówki. Podobnie wiele osób, z którymi rozmawiałam. Ciekawe, kogo spotkam w drodze.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
CO I GDZIE W CZWARTEK W POZNANIU?
