LECH PRZEGRAŁ Z POGONIĄ
Cały dzień przepowiadano, że wieczorem może spać deszcz, albo nawet zagrzmieć. Tak się jednak nie stało i o 20.30 Mistrz Polski Lech Poznań rozpoczął mecz z Pogonią Szczecin przy temperaturze dochodzącej do prawie 30 stopni. To nie upał by jednak największą bolączką poznaniaków, ale brak kilku podstawowych graczy, których zmiennicy mieli problem by odpowiednio zastąpić.
Pierwsze 10 minut było dość nerwowe w grze Kolejorza - niecelne podania, niepewne zachowania w obronie (już w pierwszych minutach Lecha uratowała poprzeczka) i brak obecności w polu karnym przeciwnika. Dość powiedzieć, że pierwszą ofensywną akcję zakończoną niecelnym strzałem gospodarze zorganizowali dopiero w 13 minucie.
Ta niefrasobliwość zemściła się w 20 minucie. Po stracie piłki w środku pola przez jednego z graczy Kolejorza, Małecki szybko podał do Zwolińskiego, który wyszedł sam na sam i pokonał próbującego interweniować Buricia. Lech przegrywał, ale nie zamierzał składać broni. Pierwsza, jak się okazało wykorzystana, okazja nadarzyła się już 6 minut później kiedy to po dośrodkowaniu Robaka strzałem z główki piłkę do bramki wpakował Jevtić. Było 1:1.
Przez następne minuty wydawało się, że Lech panuje nad wydarzeniami na boisku. Atakował, grał pewniej w środku boiska. Nadeszła jednak 38 minuta, dośrodkowanie z prawej strony i niepilnowany Mateusz Lewandowski trafił do bramki Kolejorza. Szkoda, bo tuż obok stali zarówno Kamiński jak i Ceesay, ale żaden z nich nie potrafił powstrzymać gracza Pogoni.
Lech przegrywał po pierwszej połowie, grał niepewnie szczególnie w środku pola i w obronie. Miał jednak za sobą 12-stego zawodnika, Kibiców, który cały czas mocno dopingowali poznaniaków.
II Połowa
Zaczęło się od zmian. Na boisku pojawił się Formella oraz Thomalla, zeszli chyba najsłabsi w I połowie Holman i Tetteh. Zmiany jakościowej nie było widać, do tego groźnie atakowali goście, mimo że to Lechici byli częściej przy piłce. Dużo było walki w środku boiska, w grze poznaniaków brakowało przyspieszenia i kilku wymian z pierwszej piłki, które pozwoliłyby rozmontować obronę Pogoni. Nie działały nawet stałe fragmenty gry, chociażby w 62 minucie kiedy to Barry Douglas nie trafił w bramkę z rzutu wolnego.
Tymczasem po stadionie cały czas niósł się doping ponad 15 000 kibiców.
Minuty mijały, ale obraz gry się nie zmieniał. Lech był częściej przy piłce, próbował atakować, ale nie tworzył groźnych sytuacji. Strzały z dystansu (m.in. Ceesaya) były niecelne, dośrodkowania w pole karne nie przynosiły efektów, a próby przecucenia piłki za linię obrony były powstrzymywane albo trafiały w ręce bramkarza Pogoni. Który za każdym razem to wykorzystywał, opóźniając grę jak tylko się dało.
Do końca meczu obraz gry nie uległ zmianie i Lech rozpoczął nowy sezon od porażki na swoim stadionie.
Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:2.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
AKTYWNE LATO NA POZNAŃSKICH TARGACH
