LECH POZNAŃ W KOLEJNEJ FAZIE ELIMINACJI LIGI MISTRZÓW
Równo z pierwszym gwizdkiem po Inea Stadionie rozszedł się sygnał ruszającej lokomotywy. Kolejorz rozpoczął mecz o awans do kolejnej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Po 90 minutach meczu mógł już zacząć myśleć o kolejnym przeciwniku, FC Basel.
Gorący początek
Doping kibiców od pierwszych minut robił wrażenie – Chcemy zwycięstwa – niosło się po stadionie. A Lech chciał dać do zrozumienia, że to życzenie zamierza spełnić.
Po 5 minutach spotkania w zasadzie kwestia awansu do następnej rundy została rozstrzygnięta. Barry Douglas przymierzył idealnie z rzutu wolnego tuż zza pola karnego, a bramkarz gości tylko wzrokiem odprowadził piłkę. Kolejorz prowadził.
Przez następne minuty tempo meczu było odpowiednie do temperatury na dworze. Zapowiadane burze nie nadchodziły, było gorąco i parno. Tymczasem na boisku Lech oddał inicjatywę, ale kontrolował grę praktycznie nie pozwalając przeciwnikowi na stworzenie jakiejkolwiek groźnej akcji.
W 23 minucie zabrakło jednego podania by padł kolejny gol dla Lecha. W pole karne z lewej strony wszedł Szymon Pawłowski, minął dwóch rywali, ale jest ostatnie podanie odbiło się nóg obrońców i trafiło w ręce bramkarza. 5 minut później dobry strzał zza pola karnego oddał Hamalainen, ale tym razem goalkeeper gości był na posterunku.
Minuty mijały, kibice bawili się na trybunach, a na boisku albo Kolejorz rozgrywał piłkę albo pozwalał to robić przeciwnikom…dobre 30-40 metrów od bramki. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:0, a tuż przed gwizdkiem oznaczającym początek przerwy na trybunach pojawili się spóźnieni kibice FK Sarajevo.
II połowa
Druga połowa rozpoczęła się od efektownej oprawy kibiców Kolejorza. Jak dołączyć do tego doping kibiców z Sarajeva (wprawdzie nie tak głośny, ale przy pomocy bębnów na pewno słyszalny), to na trybunach mieliśmy świetną atmosferę.
A na boisku? Można powiedzieć, że bez zmian. Lech kontrolował mecz, gracze Sarajeva próbowali atakować, ale jak udało im się oddać celny na bramkę strzał, to sędzia odgwizdał spalonego. Mecz toczył się w spokojnym tempie, a groźnych akcji pod bramką przeciwnika było niewiele. Lech miał to co chciał – pewny awans, zwycięstwo w Poznaniu, a piłkarzom z Sarajeva po prostu brakowało umiejętności by pokonać poznaniaków.
W 63 minucie groźnie zrobiło się na polu karnym gości. W zamieszaniu po rzucie rożnym i błędzie bramkarza piłka leciała już w stronę bramki, ale na jej drodze stanął jeden z obrońców.
Na niecały kwadrans przed końcem meczu na boisku po dłuższej przerwie pojawił się owacyjnie przywitany Gergo Lovrecsics. Tymczasem w 84 minucie powinno być 2:0 dla Kolejorza. Świetnego podania Jevtica nie wykorzystał Thomalla, który mając przed sobą tylko bramkarza nie trafił w bramkę. Jak się okazało chwilę później i tak strzelał ze spalonego.
Do końca meczu wynik nie uległ zmianie.
Lech Poznań – FK Sarajevo 1:0 (1:0), widzów 22205
Przeczytaj poprzedni artykuł!
AKADEMIA WYCHOWANIA TEORETYCZNEGO
