5 HITÓW WAKACJI W POZNANIU
Przywrócenie rzeki miastu, Transatlantyk czy Malta Festival? Które z wakacyjnych wydarzeń wspominamy jako najciekawsze w stolicy Wielkopolski? Poniżej pięć naszych propozycji.
Transatlatyk
Festiwal, który odpłynął do Łodzi był symbolem naszego miasta. Piąta edycja pod znakiem „chaosu” przyciągnęła do Poznania sławnych twórców. Pojawili się reżyserzy, aktorzy, muzycy i wiele innych osobowości. O repertuarze pisała Marta Poprawa - Jest bogaty i z całą pewnością każdy znajdzie w nim cos dla siebie. Począwszy od sekcji oskarowej, gdzie widzowie będą mogli zobaczyć „Idę” czy rosyjski „Lewiatan”, na „Kalwarii” wyświetlanej w ramach Transatlantyk Sacrum, nominowanej do Europejskiej Nagrody Filmowej skończywszy. Dla wymagającego, dojrzałego widza powstała sekcja Kino Trzeciego Wieku, w której organizatorzy proponują takie filmy jak „Złota dama” czy „Koneser”. Kino to nie tylko poważne, ambitne, wymagające produkcje. To również filmy niskobudżetowe, niejednokrotnie zaskakujące w swoich rozwiązaniach i przekraczające czasem granice dobrego smaku. Sekcja Kino Klasy B cieszy się spora popularnością wśród widzów. W tym roku tematem przewodnim jest body horror. Jak zapewniają organizatorzy, nie zabraknie „kultowych klasyków, kanibalistycznch dramatów, surrealistycznych horrorów czy futurystycznych wizji cielesności”.
Nad Wartą – plaże
Plenerowe Kino w Jurcie i działalność kulturalno – rozrywkowa Kontener Art.-u to znak przywracania rzeki miastu. Trzy plaże, trzy statki. Boiska sportowe, początkowy bałagan związany z pozostawionymi odpadami i mozolnie wprowadzany porządek to znaki tego lata nad Wartą. Rzeka jest dla ludzi i dobrze, bo długo nie mogliśmy korzystać z towarzystwa tejże. Jeszcze kilka dni temu mogliśmy się rozkoszować dźwiękami Opery, która rozbrzmiewała nad lustrem wody. Rzeka wróciła, oby tylko przybyło w niej trochę wody, bo susza daje się we znaki.
Pokazy lotnicze
Pisano o nich wiele, oglądania mimo szumnych zapowiedzi organizatorów było mniej. Oglądała je Anna Kowalewska - Mimo pozytywnych wrażeń i pięknych pokazów słychać było głosy krytyki. Najwięcej gorzkich słów padło na temat programu, który uległ znacznej minimalizacji. Większość samolotów, które oglądam, to są te rejsowe – komentowano. Organizatorzy tłumaczą to poranną mgłą oraz faktem, że są zmuszeni elastycznie podchodzić do przygotowanego wcześniej harmonogramu. - Prosimy o zrozumienie, bezpieczeństwo pokazów jest dla nas najważniejsze – pisała wówczas koleżanka, powołując się na apele organizatorów. Tym niemniej, medialnie nagłaśniane pokazy lotnicze były sukcesem, choć nie aż tak ogromnym jak mogliśmy oczekiwać.
Malta Festival
Każdy mógł zaplanować go tak jak chciał. Można było korzystać z atrakcji związanych z teatrem, filmem i nawet niedostępnymi miejscami w naszym mieście. Organizatorzy zapraszali wówczas na niecodzienne miejsca z widokiem na Poznań - Niedostępność cechuje nie tylko ośmiotysięczniki, lecz prawie wszystkie szczyty Poznania. Trud włożony w pokonanie tysiąca schodów rekompensuje widok niemożliwy do zdobycia w innych okolicznościach. Nie można pominąć znaczenia budynków Alf czy Zamku – ich elewacje są tak obecne w świadomości poznaniaków, jak obce w bezpośrednim odbiorze od wewnątrz. Akcja Korona Poznania pozwoli na egalitarny dostęp do najwyższych szczytów budynków – zapraszali wówczas. My byliśmy, a Czytelnicy? Pewnie też.
Dla wielu tegoroczna Malta to jednak „Czarodziejka Góra”. Marta Poprawa pisała o niej tak:
Wszystkie wydarzenia, w których brałam udział, które obserwowałam były takimi kwiatami na ścieżce prowadzącej do ogrodu. A w ogrodzie róża, na którą czekałam. „Czarodziejska góra” . Przede wszystkim lubię ten moment oczekiwania na coś. Pozwalam, by ta „Czarodziejska góra” w mojej głowie nabrała konkretnego wyrazu, stała się , zaistniała. A potem to weryfikuję. Libretto nie było na pewno adaptacją książki Tomasza Manna. Bardziej przypominało spektakl teatralny niż operę. Może motyw nieszczęśliwej miłości już trochę wyświechtany… Ale twórcom udało się wywołać od samego początku coś bardzo istotnego. Po pierwsze, miejsce, w którym odbywał się spektakl jest zaskakujące, zmusza do przyzwyczajenie się do niego i wejścia w nie. Po drugie, brak orkiestry, muzyka słyszana z głośników docierająca z różnych stron sprawia, że można odczuć, że jest się w samym centrum wydarzeń. Po trzecie właśnie ta niekonwencjonalność już jest magnesem. Choć tu może wystąpić, i prawdopodobnie u wielu odbiorców tak się stało, ryzyko rozczarowania. Bo nie jest to adaptacja Manna, bo prawdziwa opera to żywe instrumenty, bo może zabrakło pewnej pompy i „wielkosalonowości”.
Rusałka
Sebastian Borkowski pisał o Rusałce. Sprawdzał, jeździł i odkrywał na nowo. Oto jak ją wspominał - Ze swoich pobytów na Rusałką pamiętam, że jednym z głównych czynników decydującym o tym ile osób przybyło na wypoczynek, była pogoda. Jak tylko świeciło słońce, nie było chmur i wiatru, a na dodatek dzień wcześniej nie padało można było spodziewać się tłumów. Jeżeli, któryś z tych elementów nie był spełniony, ludzi było wyraźniej mniej. Teraz jest podobnie – rozpoczął tajemniczo. Jednak, redakcyjny kolega docenił zmiany w tym miejscu. - Przed Rusałką jest potencjał. Mimo że jej konkurenci też się mają dobrze (Termy Maltański i Malta, czy Strzeszynek) to ostatnie zmiany na Golęcinie dają szansę na to, że poznaniacy na nowo odkryją to miejsce. Kwestia tylko przekonania się do tego, odwiedzenia raz i zobaczenia jak jest. Mam wrażenie też, że nie każdy wie o tym, że tuż obok ośrodka znajduje się parking dla samochodów, a przyjechać można nie tylko autobusem nr 64, ale także 93,82, czy 91 – wtedy po prostu mamy kwadrans do przejścia na piechotę.
Sama Frajda można powiedzieć. A czekają nas jeszcze ciepłe dni września. Rewitalizacja i przywrócenie blasku Rusałce to niewątpliwy sukces. Byliśmy blisko, przyglądaliśmy się. Potencjał tego miejsca może wzrosnąć jeszcze bardziej.
A Waszym zdaniem, co było największą atrakcją tegorocznych wakacji? Może zmiany na Wildzie i wydarzenie na Madalinie? Targi Śniadaniowe? Dajcie znać w komentarzach!
Przeczytaj poprzedni artykuł!
UPADEK ALFA STAR. A CO Z TURYSTAMI Z POZNANIA?
