AMBLYPYGI, PTASZNIKI, WĘŻE...
To tylko kilka z wielu okazów egzotycznych zwierząt, którym będziemy mogli się przyjrzeć na weekendowej Wystawie Zwierząt Egzotycznych w pawilonie 4 Międzynarodowych Targów Poznańskich. Z tej okazji postanowiliśmy sprawdzić jak zwierzęta egzotyczne mają się w Poznaniu.
Domowe ZOO
Domowa hodowla egzotycznych zwierząt opatrzona jest pewnymi restrykcjami. Obowiązek rejestracji nietypowych pupilów reguluje ustawa o ochronie przyrody. Wprowadzono go na początku maja 2002 roku. W jego ramach wszystkie egzotyczne zwierzęta można było rejestrować bez żadnych dokumentów. To zmieniło się 2004 roku. Ustawa o ochronie przyrody została znowelizowana. Od tamtego momentu właściciele węży boa, pytonów, WARANÓW, legwanów, różnego rodzaju papug oraz żółwi muszą rejestrować swoich podopiecznych.
- Rocznie przyjmujemy około 50 wniosków o rejestracje egzotycznych zwierząt. To nie są jakieś zatrważające liczby. Ale czasem zdarza się, że na jednym wniosku rejestracyjnym właściciel rejestruje 30 pytonów, bo mu się tyle wykluło. To wszystko wina ustawy, która jest lekko przestarzała. – Ewa Rączkiewicz z Wydziału Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta Poznania.
By zarejestrować zwierzaka potrzebujemy zezwolenia na import zwierzęcia do kraju (CITES), zezwolenia na schwytanie zwierzęcia w środowisku, dokument wydany przez powiatowego lekarza weterynarii, potwierdzający urodzenie zwierzęcia w hodowli lub inny dokument stwierdzający legalność pochodzenia zwierzęcia. Z dokumentami należy udać się do Wydziału Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, gdzie następuje rejestracja zwierzęcia. Koszt takiej akcji to 26 zł i jest to jednorazowa opłata za wpis do rejestru.
Wydział Działalności Gospodarczej nie prowadzi żadnych badań dotyczących tego ile nielegalnie znajdujących się egzotycznych zwierząt może być obecnie w Poznaniu – Ciężko jest złapać osobę, która przetrzymuje bezprawnie takie zwierzę w domu. Schody zaczynają się gdy takie zwierzę ucieknie. Przypomnę chociażby pytona, którego rok temu znaleziono w Poznaniu. – dodaje Ewa Rączkiewicz.
Waran w śmietniku i kurz na dachu
- Niestety w Poznaniu mamy sporo porzucanych zwierząt. – Tadeusz Perz ze Straży Ochrony Zwierząt – By temu przeciwdziałać prowadzimy akcje edukacyjną w szkołach. Jeśli chodzi o naprawdę groźne przypadki, to mieliśmy kiedyś warana porzuconego na śmietniku. Były właściciel wpakował go do kartonu i wyrzucił na śmietnik. Paczkę znalazły dzieci i niczego nie świadome zaniosły ją do domu. Później rozpoczął się horror jednej z mieszkanek naszego miasta. Od godziny 9 do 18, nim informacja dotarła do nas, służby miejskie nie za bardzo wiedziały co z tym zrobić. Chciałem podkreślić dużą zasługę Działu Gadów Ogrodu Zoologicznego, który przeszkolił naszych pracowników jak odławiać zwierzęta egzotyczne. – opowiada.
Zupełnie inne spojrzenie na sprawy zwierząt niebezpiecznych dla mieszkańców ma Jacek Pałasiewicz znawca pająków i motyli, pracownik Nowego ZOO. Wspomina, że jedna z ciekawszych akcji miała miejsce w mieszkaniu przy Placu Bernardyńskim. Straż pożarna otrzymała zgłoszenie o pająku, który miał atakować mieszkańców kamienicy wyskakując z kratki wentylacyjnej i natychmiast się chować. Wozem strażackim na sygnałach przywieziono Pana Jacka na miejsce. Po oględzinach miejsca „zbrodni” okazało się, że za kratką wentylacyjną zamontowano siatkę ochronną przeciw komarom co uniemożliwiłoby przejście jakiemukolwiek pająkowi. Z samej kratki natomiast, zwisały dwa sporej wielkości koty kurzu, które przy dużej dozie wyobraźni mogły okazać się wyskakującym i szybko chowającym się pająkiem.
- Najbardziej spektakularna akcja w jakiej brałem udział, odbyła się w Obornikach Wielkopolskich pięć lat temu. Przywieziono mnie samochodem na sygnałach. Na miejscu stał już ciężki wóz bojowy strażaków, czterech z nich w hełmach z toporami, policja, zbiegowisko około trzystu osób. Zbieg to jeden z wielu rodzajów ptasznika, poznałem po wylince. Jego tymczasowy opiekun nie domknął terrarium i kiedy się zorientował co się stało poskarżył się mamusi, a mamusia zadzwoniła chyba do wszystkich za wyjątkiem biskupa. Powiedziałem im więc, że mają trzy opcje, albo przyjadę wieczorem i poszukam pająka, bo to zwierz nocny. Mogą też wezwać człowieka co opryska dom trutką ale to niezbyt dobre dla ludzkiego zdrowia. Można też nie robić zupełnie nic, może kiedyś się znajdzie. Może wszystko by się na tym skończyło, gdyby nie artykuł w największym polskim tabloidzie pod tytułem „Morderca na wolności”. A tam zeznania nieistniejących ludzi o tym jak ten pająk ich atakował. Po kilku dniach zadzwoniła do mnie regionalna telewizja poznańska. Poprosili o nagranie z moim udziałem w którym ogłosimy, że pająk się znalazł, bo widzowie nie dają im żyć. Przed gmachem telewizji nagraliśmy materiał z podobnym pająkiem i stwierdziliśmy, iż udało się go złapać. Ale ten z Obornik do dziś pozostaje nieuchwytny. – śmieje się Pałasiewicz.
Trzeba pamiętać, że zwierzęta to nie zabawki, które można odłożyć na półkę gdy się nimi znudzimy. Może zanim zdecydujemy się na hodowlę warana, pytona, węża boa lub innego egzotycznego milusińskiego, warto porozmawiać z ekspertem i obejrzeć takie zwierzaki na Wystawie Zwierząt Egzotycznych w ten weekend na MTP.