FINAŁ SZLACHETNEJ PACZKI: Z WIZYTĄ U PANA KRZYSZTOFA

Paczki przygotowane dla pana Krzysztofa i jego rodziny. Fot. A. Kowalewska/miastopoznaj.pl
W miniony weekend odbywał się finał Szlachetnej Paczki. Wówczas ponad 27 tysięcy rodzin z całej Polski otrzymało pomoc. My byliśmy gośćmi pana Krzysztofa na poznańskim Świerczewie. - Cała rodzina ma być przy rozpakowywaniu prezentów? No dobra, sami tego chcieliście – powiedział z uśmiechem.
Cała rodzina, czyli żona i szóstka dzieci. Trzy przeurocze kruszyny, dwie piękne, już dojrzewające panny i jedyny przedstawiciel płci męskiej – siedemnastoletni uczeń jednego z renomowanych poznańskich liceów. Chłopak pomimo ciężkiej sytuacji i braku odpowiednich warunków do nauki, znajduje się w gronie najlepszych, otrzymuje także stypendium za bardzo dobre wyniki.
Rodzina z nastawieniem bohaterskim
Ideą Szlachetnej Paczki jest pomoc rodzinom z tzw. nastawieniem bohaterskim. Pan Krzysztof ze Świerczewa pomimo choroby i wielu przeciwności losu niewątpliwie jest Bohaterem. W tym roku między innymi dzięki jego zaangażowaniu odbył się trzeci wielkopolski konkurs recytatorski poezji religijnej. - Było rodzinnie i przepięknie. Spisali się nie tylko uczestnicy, ale także poeci, którzy przygotowali wieczorek, wówczas ja miałem czas, aby sprawdzić wyniki. Wtedy jeszcze czułem się dobrze – opowiada. Pan Krzysztof od dłuższego czasu zmaga się z nowotworem.
- Niestety nie miałem siły, aby zrobić z tego wydarzenia sprawozdanie, a wyniki konkursu są już w Internecie od trzech tygodni. Może w najbliższym czasie dam radę napisać kilka zdać z tego niesamowitego półfinału – przekonuje. - Uczestnikami były osoby, które pamiętam z tych pierwszych konkursów, jak były jeszcze malutkie. Teraz to są już gimnazjaliści, muszę powiedzieć, że te małe dziewczynki wyrosły na naprawdę piękne dziewczyny – dodaje.
- Aż mi nieraz głupio, bo przyjdą, przytulą się i tak czule, ciepło porozmawiają – opowiada ze wzruszeniem. - Pod koniec stycznia jak Bóg da, to postaram się zrobić takie konkursy w Lesznie i w Kaliszu. Dodam, że są one złożone w hołdzie papieżowi Janowi Pawłowi II – kontynuuje. - Trzeba być na czymś takim, to robi wrażenie. Jak te dzieci śpiewają Rotę na konkursie poezji patriotycznej, to aż chce się płakać. Łzy same cisną się do oczu – mówi lekko ściszonym głosem.
Fundacja Króla Maciusia
- Kiedyś sam uczestniczyłem w tego typu rzeczach, natomiast tutaj w Poznaniu organizacją zajmuję się od początku 2012 roku. Próbowałem rozwinąć fundację Króla Maciusia z Maciejem Kozłowskim, który zmarł, z Maciejem Płażyńskim, który zginął, chwilę potem ja zachorowałem – opowiada. - Takie fatum! To tak jakby te konkursy miały się nie odbyć, albo miały się narodzić w wielkim trudzie – dodaje.
Pan Krzysztof jest jednym z pomysłodawców powstania Fundacji Król Maciuś, której celem jest edukacja oraz popularyzacja kultury wśród dzieci i młodzieży. - Warto to propagować, więc jakby Pani chciała to proszę zostawić maila. Możemy być w kontakcie – usłyszałam. Zostawiłam swój adres. Tak! Takie rzeczy naprawdę warto wspierać, wedle swoich możliwości.
Rodzina nie prosiła o wiele
- Spaść z wysoka na tak nisko, znaleźć się w tak ciężkiej sytuacji, mając wcześniej tak lekkie życie... To się może zdarzyć każdemu – opowiada pan Krzysztof, który jednak nie poddaje się i walczy dalej. - Ja się nawet cieszę, bo dzięki temu poznałem więcej rzeczy. Tylko jest mi żal dzieci, bo dlaczego one przy okazji mają też doświadczać tego wszystkiego? My naprawdę mieliśmy poukładane, normalne życie. Było fajnie – dodaje, ściszając głos.
Zarówno ja, jak i obecni wolontariusze oraz darczyńca zamilkli. Właśnie, bo była z nami Marysia Nizińska, młoda, energiczna dziewczyna, która postanowiła pomóc. I choć nie każdy obdarowany godzi się na kontakt z darczyńcą, pan Krzysztof nie miał takich oporów. Nie wstydzi się sytuacji w jakiej się znalazł. Ponadto niezapytany, sam odpowiada, że to wiara w Boga dodaje mu siły.
Pomimo wielkich potrzeb, rodzina nie prosiła o wiele. - Wiedziałam, że będę w stanie wszystko spełnić, bo jak wiadomo, są rodziny, które potrzebują pralki czy innych urządzeń AGD. A tutaj były: pidżamy, środki czystości, zapas żywności – wymienia Maria Nizińska, darczyńca. - Zrobiliśmy zbiórkę wśród kilku znajomych rodzin, każda dała około 300- 400 złotych i uzbieraliśmy równo 2 tysiące złotych. Za te pieniądze kupiliśmy wszystko to, co znalazło się na liście – opowiada, gdy już byliśmy w samochodzie. - Dorzuciliśmy też parę książek, kilka osób przyniosło kolorowanki dla najmłodszych dziewczynek. Każdy w jakiś sposób się zaangażował – podsumowuje.
Rozpakowywaniem zajęła się najmłodsza część rodziny. :)
Najmłodsza pociecha.
Kolorowanki dla najmłodszych.
Pan Krzysztof otrzymał także książki.
Fot. Anna Kowalewska/miastopoznaj.pl
Przeczytaj poprzedni artykuł!
GWIAZDKA BEZ RODZINY?
