DYSKUSJE O POMNIKACH W POZNANIU. CZY SĄ POTRZEBNE?
Zupełnie się w Polsce nie mówi, o tym co działo się w Wielkopolsce podczas II Wojny Światowej - O wypędzonych z tych ziem ma przypominać pomnik u zbiegu Towarowej i Powstańców Wielkopolskich. Jaki dokładnie? O tym poniżej.
Debata publiczna w sprawie pomników w Poznaniu przeniosła się w czwartek do Urzędu Miasta przy Placu Kolegiackim. Sala Biała mogła pomieścić jednak zdecydowanie więcej osób zainteresowanych tematem. Dyskutowano jednak merytorycznie: o formie i zasadności powstania dwóch monumentów. – Chcielibyśmy rozpocząć dyskusję dotyczącą dwóch pomników. Pierwszy z nich ma upamiętać postać Romana Maciejewskiego, kompozytora, który kształcił się w konserwatorium poznańskim i doceniany jest na całym świecie. Drugi obelisk ma upamiętniać Wielkopolan Wypędzonych przez Niemców w latach 1939-1945 – tak zainicjowała rozmowy Dagmara Woźniak reprezentująca gabinet prezydenta miasta Poznania.
Lokalizacje i formy
Popiersie kompozytora ma się pojawić w parku jego imienia. – Właściwie jest to skwer niedaleko Akademii Muzycznej, pomiędzy ulicą Towarową i Składową – zaznaczył przemawiający na spotkaniu brat uznanego muzyka. Co do lokalizacji i formy upamiętnienia, nie było głosów, które sprzeciwiałyby się temu przedsięwzięciu. Tym bardziej, że całym sercem wspiera je także komitet pragnący upamiętnić kompozytora.
Więcej emocji wzbudziło miejsce pamięci poświęcone wypędzonym podczas II Wojny Światowej z Wielkopolski. Jako pierwszy głos zabrał przedstawiciel komitetu budowy tegoż, Henryk Walendowski. – Nasze Stowarzyszenie ma ponad dziesięć lat, od początku walczymy o jak najlepsze miejsce pamięci, zarówno w kwestii lokalizacji jak i formy artystycznej. Pierwszy pomysł dotyczył umiejscowienia obelisku przy ulicy Bałtyckiej. Na przestrzeni lutego 2013 roku udało się znaleźć zdecydowanie lepsze miejsce. Chodzi o park imienia Karola Marcinkowskiego. Sam pomnik powstanie u zbiegu ulic Towarowej i Powstańców Wielkopolskich – zapowiedział Walendowicz. Organizatorzy zaprezentowali „Golgotę Zachodu” pokazali makietę, opowiedzieli o sensie i idei. Zrobili to merytorycznie. Nikt nie podważał zasadności. Dyskusja przeszła raczej w stronę szczegółów technicznych i środków artystycznych.
- Jesteśmy tu. My, żyjący świadkowie historii wypędzeń. Sam byłem jako dziecko w trzech obozach koncentracyjnych. Transporty do niech wyjeżdżały z Poznania przez całą wojnę. Ci, którzy przeżyli to piekło nie doczekali się miejsca pamięci – zaznaczył jeden z uczestników debaty. Kolejna osoba odwołała się ze łzami do przekazu, wypływającego z dzieła rzeźbiarza Jarosława Mączki. – Ja widzę w postaci tej siedmioletniej dziewczynki moją mamę, która po powrocie z tułaczki wciąż nie może znaleźć dla siebie miejsca.
Zasadność miejsca pamięci przy Forcie Colomb potwierdził także przedstawiciel Instytutu Zachodniego. – Rola edukacyjna jest istotna. Pomnik pokazuje wyraźnie, że pamięć historyczna powinna być kultywowana. To o czym rozmawiamy, to połączenie przeszłości i przyszłości. To krok do nowoczesności – potwierdził naukowiec. Co do środków artystycznych, to wizję obecnego na sali rzeźbiarza subtelnie poparł Jakub Głaz. – W pełni wspieram intencje dotyczące powstania pomnika. Martyrologia ma tu przykład minimalistycznej formy, jednak postać dziewczynki może kojarzyć się z Powstaniem Warszawskim – zauważył krytyk architektury.
W debacie uczestniczyli przedstawiciele miejskich urzędów. Radnych zabrakło. Był na miejscu plastyk miejski, głosu jednak nie zabrał. Prym wiedli przedstawiciele komitetów. Były wizualizacje i dyskusje o kosztach. Warto pamiętać, że fundusze na rzecz dyskutowanych pomników w sporej części pochodzą w tych właśnie organizacji. Pomnik upamiętniający wypędzonych ma się komponować z okolicą, uzupełniony zostanie także o multimedialny wyświetlacz, gdzie będzie można dowiedzieć się więcej na temat historii osób poszkodowanych w latach 1939-1945. Zaakcentowano, że taka nowoczesna forma kultywowania pamięci jest równie ważna co klasyczna, realizowana za sprawą tablic.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
CZY PIES I KOT MOGĄ ŻYĆ W JEDNYM MIESZKANIU?
