WINYLE PRODUKOWANE W POZNANIU I KAPELA WYDAJĄCA NA CZARNYCH KRĄŻKACH
- Wydanie płyty analogowej to nie lada rarytas dla odbiorcy ale także dla wykonawcy – zaznacza artysta. Historia pamięta wytwórnię analogów przy Kościelnej, mieszkańcy chyba niekoniecznie.
Ulica Kościelna łączy miejskie Jeżyce i willowy Sołacz. Ulica jakich wiele. Pełna aut, przechodniów i lodziarni. Ulica z pięknym kościołem stała się modna wśród pasjonatów lodziarni i tych, którzy szukają nieszablonowej gastronomii. Starsi mieszkańcy Poznania pamiętają Dom Rzemieślniczy, który był sercem tej ulicy choćby w poprzednim ustroju. Fani tajemnic podziemi miast także znajdą coś dla siebie. Przecież na Kościelnej jest jeszcze schron przeciwlotniczy, to na betonowych blokach siadają dorośli i dzieci zajadając się lodami z pewnej wytwórni.
Za mało dla jednej ulicy?
Jest schron. Malutki park i niewiele większy parking dla aut. Piękny kościół i niewielka stacja benzynowa, która już tak mieszkańców nie zachwyca. Wspominałem o lodziarni i restauracjach. O czym zapomniałem? Szukajcie, a znajdziecie.
Skrzyżowanie ulic Wąskiej i Kościelnej. W tym miejscu na przestrzeni lat 1945 -1949 działała pierwsza prywatna wytwórnia płyt winylowych w powojennej Polsce. Kto za tym stał i dlaczego warto o tym pamiętać?
- Przed wojną polscy pieśniarze mogli wydawać swoje nagrania albo w filii firmy zagranicznej – takiej jak Columbia, Odeon, Homocord czy Parlophone – albo pod szyldem fonografii rodzimej. Tutaj największe były trzy studia założone przez żydowskich przedsiębiorców: Lonora-Electro, Cristal-Electro i najsłynniejsze – Towarzystwo Syrena Rekord SA – pisał w Newsweeku z 2009 roku Filip Łobodziński i choć wspomniał o renesansie winylowych to nawiązań do Poznania jakby brak. Okres wojny i Powstanie Warszawskie to czas gdy trwała walka w podziemiu. Na wszelkie sposoby szukano sposobu by pokonać wroga. Realizowano to także za sprawą muzyki - Ze złomowiska pozostałego po zrujnowanej Syrenie Mieczysław Wejman, inżynier chemik i entuzjasta fonografii, wydobył dużą część matryc polskich nagrań. Wkrótce skombinował też prasę oraz masę szelakową i w piwnicy na Mokotowie zaczął tłoczyć nielegalne płyty z kolędami, pieśniami patriotycznymi i szlagierami Fogga. Tłoczyli je też po nocach polscy pracownicy niemieckiego Odeonu, opatrując dla niepoznaki niemieckimi nalepkami. Rano zaś sypali kurz na matryce, żeby Niemcy nie zauważyli, że były używane – wspomina cytowany przez Łobodzińskiego Tomasz Lerski, historyk fonografii.
Warszawa – Poznań – Jeżyce
Mieczysław Wejman, inżynier chemii pochodził z Poznania i tu powrócił po Powstaniu Warszawskim. Nie przyjechał jednak z pustymi rękami. Do budynku przy Kościelnej 17 zmieściły się poniemieckie magnetofony, matryce i zapas czystego szelaku. Tłoczono w tym miejscu przez kilka lat przeboje Marty Mirskiej i Tadeusza Millera. Właściwie pomogło to im wybić się w czasach powojennej biedy i coraz większego politycznego ucisku.
Warto zatrzymać się przez chwilę przy postaci Tadeusza Millera. Urodzony we Lwowie piosenkarz ukończył szkołę muzyczną w Bojanowie koło Leszna. Po wojnie nagrał w „Mewie” na Kościelnej ponad 60 piosenek. Poznańska Fabryka Płyt Gramofonowych wydała je pod nazwą „Melodje” i artysta o głosie przypominającym nieco Mieczysława Fogga stawał się coraz bardziej popularny. Co ciekawe piosenkarz trasę ze Szczecina (gdzie mieszkał i współpracował z oddziałem Polskiego Radia) do Poznania pokonywał motocyklem i właśnie tragiczny wypadek na jednośladzie przerwał w 1947 roku rozwijającą się dopiero karierę.
Dynamiczny rozwój i upadek
Kilkadziesiąt tytułów i nakład większości z nich przekraczający ponad 15 tysięcy egzemplarzy do dziś robi wrażenie. Tym bardziej, że przedsiębiorczy Wejman współistniał potem na rynku fonograficznym z dwiema innymi wytwórniami ze stolicy. Los trzech prywatnych inicjatyw był jednak podobny. Burżuazyjne i prywatne interesy zlikwidowano brutalnie. „Mewa” została zrujnowana. Sprzęt wywieziono do Warszawa gdzie zasilił państwową wytwórnie „Muza” Mieczysław Wejman wylądował na ulicy.
Okres powojenny nie był jednak dla winylowych płyt najtrudniejszy. Popularność tego nośnika była wciąż bardzo duża. Gramofony produkowało wszak zjednoczenie Unitra, a „Muza” tłoczyła i wydawała czarne płyty.
Wielkopolska 2016
Może dość przewrotnie, ale sprawdziłem kto wydaje dziś swoją twórczość na płytach analogowych. W sieci trafimy na wznowienia dawnych nagrań. Nie jest trudne zlecenie nagrania na winyle naszych ulubionych utworów. Na przykład kapela punkowa z Nowego Tomyśla czyli powstały w 1991 roku Uliczny Opryszek wydał swoją płytę na „vinylu”. I tu od wokalisty udało się zdobyć kilka cennych informacji na temat dominacji „placków” czyli czarnych płyt w tym środowisku. - Popularność vinyli na scenie punkowej nigdy nie słabła można powiedzieć że tylko scena punkowa tak naprawdę przetrwała wydawanie czarnych płyt. Dziś te krążki przeżywają renesans, wraca się do nich w każdym stylu muzycznym i jest ich coraz więcej na rynku – podpowiada członek „Ulicznego Opryszka”
Czy warto?
- Zazwyczaj pierwszy nakład punkowego tytułu wynosi 300 sztuk winyla wydanego w różnych konfiguracjach czyli kolorach, a także z mocno rozbudowaną wkładką na której można znaleźć teksty i informacje o kapeli. Można powiedzieć że te 300 egzemplarzy rozchodzi się po kolekcjonerach bez problemu. Kiedy tytuł jest znany i lubiany produkuje się następne 200 lub 300 sztuk. Tu warto nadmienić, że około 70 procent wydawanych tytułów na scenie punkowej to archiwalne nagrania, wydawane po latach aby uwiecznić je na czarnym krążku. Pozostałe kilkanaście procent to nowe tytuły wykonawców punkowych. Niestety nie wszystko to co wychodzi ze studia jest wydawane, a raczej tylko zespoły o wyrobionej renomie mogą sobie na to pozwolić – podsumował wokalista Nowotomysko–Poznańskiej kapeli. - Generalnie wydanie płyty analogowej to nie lada rarytas dla odbiorcy ale także dla wykonawcy – usłyszałem na koniec.
Gratka dla kolekcjonerów i sentymenty. Popularność „analogów” nie słabnie, a mieć w posiadaniu kilka zacnych płyt i gramofon rodzimej produkcji to sprawa honoru dla pasjonatów. Szkoda tylko, że tak mało informacji można znaleźć na temat historii czarnych płyt z „Mewy” na Kościelnej.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
RMP: CHRZEST WPROWADZIŁ POLSKĘ W EUROPEJSKI WYMIAR ŻYCIA INTELEKTUALNEGO
