NA SYGNALE
Gdy potrzebna pomoc narzekamy, że przyjeżdża zbyt późno. Gdy czujemy się na siłach - mamy problem z ustąpieniem jej miejsca na drodze. Mowa o karetkach pogotowia, których nadrzędnym celem jest dojazd do pacjenta w możliwie najkrótszym czasie od zgłoszenia.
Nie wszyscy kierowcy słysząc syrenę alarmową, mają ochotę i gdzie zjechać. W związku z tym, że dość powszechnym problemem jest ustępowanie miejsca pojazdom uprzywilejowanym, w Poznaniu odbyło się kilka akcji poświęconych temu zagadnieniu. Celem wydarzenia „Reaguj na sygnał” jest uświadomienie uczestnikom ruchu drogowego jak ważne jest ustępowanie miejsca nie tylko karetkom pogotowia, ale także pojazdom straży pożarnej czy wozów policyjnych.. W taki sposób, aby nie stwarzać zagrożenia sobie i innym. – Akcje są przygotowywane zbiorowo tzn. razem z policją, ratownikami medycznymi, strażą – wylicza Danuta Napierała, kierownik szkoły ratownictwa. – W najbliższym czasie nic takiego się nie odbędzie. Nie przewidujemy – dodaje.
Brak uprzejmości ze strony kierowców, następnie niezadowoleni pacjenci i ich rodziny. Aby dojechać karetka potrzebuje zarówno czasu jak i przestrzeni na drodze. W ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym zostały określone zalecenia związane z czasem dojazdu karetek pogotowia. Czytając uważnie przepisy można zauważyć, że to nieprawda, że karetki muszą dojechać do pacjenta w ciągu 8 minut. Jest to jedynie mediana, która nie określa każdej interwencji, a dotyczy całości w wymiarze miesiąca. – Najbardziej obciążone są karetki z podpoznańskich miejscowości. Powodem jest odległość, jaką muszą codziennie pokonywać – wyjaśnia przedstawicielka Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Lot do pacjenta
Gdy nie ma możliwości przyjazdu karetki pogotowia, trzeba wysłać helikopter. – To już ostateczność, to zbyt kosztowne – uważa Maja, studentka. Okazuje się jednak, że lotnicze pogotowie ratunkowe działa sprawnie i dolatuje do pacjentów. – Nie są to tylko nagłe wypadki. To ratownicy medyczni i dyspozytorzy na podstawie swojej wiedzy, doświadczenia, decydują o tym, gdzie wysłać lotnicze pogotowie – wyjaśnia Justyna Sochacka, rzecznik lotniczego pogotowia ratunkowego. – Loty do nagłych zachorowań lub wypadków, które odbywają się w ciągu dnia starają się lądować jak najbliżej. Po zachodzie słońca lądują w miejscach gminnych, które dodatkowo zawsze są odpowiednio oświetlone przez straż pożarną – dodaje.
Nie chcemy pomagać?
Każdy powinien wiedzieć jak udzielić pierwszej pomocy. Wielu poszkodowanych dzięki lepiej przygotowanym innym przechodniom miałoby większą szansę przeżycia. Ludzie jednak nie chcą pomagać. A może właściwie boją się pomagać, aby nie zaszkodzić bardziej. Wiedza z zakresu udzielania pierwszej pomocy dodałaby pewności siebie. Oczywiście są odpowiednie zajęcia w szkole, istnieje możliwość zapisania się na specjalistyczne kursy, jednak umiejętności pozyskane podczas zajęć w ramach przedmiotu edukacja dla bezpieczeństwa, mogą okazać się zbyt podstawowe. Na specjalistyczne kursy też wybiera się niewielu i zazwyczaj tylko ci, co muszą. - Zakłady prace przysyłają swoich pracowników. Jest taki wymóg, aby pracowników przeszkolić w zakresie udzielania pierwszej pomocy - tłumaczy kierownik szkoły ratownictwa. Kursy są w różnych opcjach czasowych. – Podstawowe to 6-godzinne i 8-godzinne. Kursy dwudniowe i te, które kończą się uzyskaniem licencji, trwają cały tydzień – dodaje.
Tak jak każdy z nas może kiedyś potrzebować pomocy, tak warto, aby każdy z nas wiedział jak jej udzielić. A jeżeli zabraknie odwagi, aby podejść do poszkodowanego i dokonać odpowiednich czynności, należy zadzwonić chociaż na pogotowie. A jeżeli będziemy prowadzić samochód i usłyszymy syreny alarmowe, ustąpmy miejsca. Wtedy zrobimy wszystko, aby poprawić komfort życia i zwiększyć bezpieczeństwo. To wyjdzie nam i innym na zdrowie.
ZOSTAŃ NASZYM FANEM NA FACEBOOKU! BĄDŹ NA BIEŻĄCO Z INFORMACJAMI Z TWOJEGO MIASTA!
Przeczytaj poprzedni artykuł!
TERAPIA OD UZALEŻNIEŃ
