METODA IN VITRO W POZNANIU. CZY JEST MOŻLIWE SAMORZĄDOWE WSPARCIE?
Niech małżeństwa dotknięte krzyżem bezdzietności nie ulegają pokusie użycia złych i niegodnych metod poczęcia dziecka – głosił niedawno arcybiskup Stanisław Gądecki. Sprawdziliśmy, jak w Poznaniu wygląda rządowy program in vitro. Zapytaliśmy również naszych miejskich radnych, czy podnieśliby rękę w głosowaniu nad samorządowym wsparciem tej metody.
Dyskusja o refundacji i moralnym aspekcie zabiegów in vitro trwa. Od Częstochowy, przez Warszawę do malutkich Polic, gdzie pomylono zarodki. Przez Poznań przepływa kulminacyjna fala dyskusji. Konflikty na linii: lekarze – kościół – politycy trwają w najlepsze. W mediach wrzawa, bo temat wywołuje emocje i choćby z tego względu warto się nad nim pochylić.
Konkrety
Misja programu. - Leczenie Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016 jest zapewnienie równego dostępu i możliwości korzystania z procedury zapłodnienia pozaustrojowego niepłodnym parom – krótko informuje Ministerstwo Zdrowia, dedykując zainteresowanym całą zakładkę na stronie internetowej. Projekt ruszył pierwszego lipca 2013 roku. Zakończy się w czerwcu 2016 roku. W ciągu trzech lat według Ministerstwa Zdrowia z programu ma skorzystać 15 tysięcy par. Dlaczego akurat tyle? - Szacuje się, że dotkniętych niepłodnością może być w Polsce ponad milion par, z czego około 15 tysięcy wymaga leczenia metodą medycznie wspomaganego rozrodu – informuje przedstawiciel ministerstwa. Co ważne, nie trzeba być małżeństwem aby z programu skorzystać, ale single już od rządu dofinansowania nie otrzymają.
Ginekologiczno-Położniczy Szpital Kliniczny Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu przy ulicy Polnej to jedyna placówka w naszym mieście realizująca rządowy program. Jednostce przyznano prawie dwa i pół miliona złotych (na trzy lata). To niewiele, bo w innych miastach szpitale dostały nawet 8 milionów złotych. – Zapisy ruszyły już w lipcu 2013 roku. Pojawił się specjalny numer telefonu i szczegółowe wskazówki jak działa program. Przez telefon można się było zarejestrować, co nie jest równoznaczne z zakwalifikowaniem do programu – poinformowała pani doktor, rejestrująca pary. – Zakończyliśmy zapisywanie pacjentów już w maju ubiegłego roku. Mamy ponad 1200 par, przy czym nie wszyscy będą spełniali warunki do udziału w programie. Wynika to z niewielkiej puli pieniędzy od Ministerstwa Zdrowia. Inne szpitale mogą pomóc większej ilości pacjentów – podsumowała doktor.
Prywatnie
Istniejąca od 2001 roku klinika leczenia niepłodności z centralą w Warszawie realizuje program pomocy przy zapłodnieniu in vitro także w Poznaniu, od ponad 10 lat. - Pary uzyskują pomoc płacąc od 10 do 12 tysięcy złotych. Zawiera się w tym cała procedura, od pierwszej wizyty, a na lekach, potrzebnych niekiedy po porodzie, skończywszy. Pierwsze spotkanie z lekarzem możliwe w przyszłym tygodniu. Zapraszamy – poinformowała przemiła pani rejestrująca pacjentów.
Niektóre samorządy pomagają poprzez dofinansowanie
- Rada Miasta Sosnowca uchwaliła w budżecie 60 tysięcy złotych na dotacje dla par wspomagających się leczeniem in vitro – poinformował radny tego miasta Zbigniew Witkowski. Zrobił to już w momencie kiedy ruszał program rządowy w innych miastach, nie ukrywając, że wzorują się na Częstochowie. Tymczasem w kojarzącej się głównie z klasztorem Paulinów, Częstochowie Rada Miasta podjęła decyzję – O wsparciu kolejny raz par z Częstochowy chcących mieć potomstwo. 80 tysięcy złotych przekazano na zabiegi in vitro, kolejne 80 tysięcy na leczenie metodą naprotechnologii – poinformowała Polską Agencję Prasową, naczelnik Częstochowskiego Wydziału Zdrowia Grażyna Stramska – Świeżyńska. – Już od 2012 finansujemy pomoc w walce z niepłodnością za sprawą zapłodnienia pozaustrojowego. Od 2012 do 2014 roku dofinansowywaliśmy te zabiegi w kwocie trzech tysięcy złotych dla każdej z par – zakończyła naczelnik. Trzy tysiące to niewiele, ale i tak warto to docenić.
Arcybiskup
Stanowisko Kościoła w tej kwestii jest jednoznaczne, o czym przypomniał Arcybiskup Poznański Stanisław Gądecki podczas uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego, czyli w Wielkanoc. - Bóg daje nam życie i wzywa nas byśmy byli sługami życia. Z woli Boga życie ma poczynać się w małżeństwie uświęconym sakramentem. Niech małżonkowie nie lękają się przyjąć nowego życia. Niech w przekazywaniu życia kierują się rozumem oświeconym wiarą. Niech będą hojni w powołaniu do rodzicielstwa. Niech małżeństwa dotknięte krzyżem bezdzietności nie ulegają pokusie użycia złych i niegodnych metod poczęcia dziecka. – Głosił z ambony Arcybiskup, dodając także aspekt polityczny. - Niech politycy w stanowieniu prawa pamiętają, że są odpowiedzialni jeszcze bardziej przed Bogiem niż przed wyborcami, dziękujmy Bogu za dar naszego, własnego życia, za życie naszych dzieci, naszych bliskich, za ostateczne zwycięstwo życia – pojawiło się także przesłanie dla lekarzy. - Do służby życiu są szczególnie powołani lekarze, położne, pielęgniarki i farmaceuci. Niech zawsze bronią życia – te słowa pojawiły w życzeniach Wielkanocnych Anno Domini 2015.
Rada Miasta Poznania
W Łodzi i Gnieźnie Rady Miasta nie przegłosowały dofinansowań samorządowych dla par korzystających z in vitro. Nie było większości, wstrzymywano się od głosu. Pojawiały się różnice w ramach tej samej partii.
Wyobraźmy sobie sytuację, że podczas obrad Rady Miasta w Poznaniu pojawia się projekt dofinansowania metody zapłodnienia typu in vitro. Jak rozkładają się głosy?
Radny Prawa i Sprawiedliwości Michał Boruczkowski jednoznacznie i bez zastanowienia stwierdza – byłbym przeciw. Jako katolik, a także jako członek Prawa i Sprawiedliwości nie poparłbym tego pomysłu. – Radny Michał Grześ potwierdził linię partii – Krótko i zwięźle panie redaktorze. Jestem i byłbym przeciw finasowaniu in vitro przez miejską kasę – usłyszałem w słuchawce.
Katarzyna Kretkowska z Sojuszu Lewicy Demokratycznej ma bardziej liberalne stanowisko niż przedmówcy. – Nie jestem temu przeciwna i poparłabym projekt. Nie zapominajmy jednak, że takie postępowanie to przyzwolenie na dalsze zrzucanie obowiązków władz centralnych na samorządy. Kilka lat temu zgłosiliśmy taki projekt na sesji Rady Miasta, nie przeszedł w głosowaniu. Tym niemniej, zdecydowanie więcej środków dla naszego miasta powinien zawierać program rządowy – podsumowała przedstawicielka SLD.
Maria Lisiecka – Pawełczak, reprezentująca Platformę Obywatelską apeluje – Dobrze by było gdybyśmy nie mieszali światów polityki i religii. Kwestia in vitro wymaga subtelności, nic nie jest czarne lub białe. Z perspektywy mamy odpowiadam bez wahania, trzeba czynić tak by było jak najlepiej dla rodzin starających się o dzieci. Sądzę, że pomysłodawcy rządowego projektu nie podejrzewali, że tak dużo par może potrzebować pomocy. Przyszli rodzice poświęcają majątek by mieć potomstwo i jeśli na sesji Rady Miasta pojawiłaby się możliwość by ich wesprzeć, zagłosowałabym za – podsumowała Maria Lisiecka – Pawełczak, radna PO wychowująca dziecko mające dopiero dwa miesiące.
Póki co w Radzie Miasta Poznania nie będzie ani dyskusji ani głosowania w kwestii dofinansowania przez samorząd metody in vitro. Być może jednak w przyszłości taka sytuacja nastąpi. Jak wówczas zachowają się radni? Wiele zapewne zależeć będzie od kalendarza wyborczego i uległości wobec hierarchów kościelnych. Ważne jednak, żeby w tej polityczno-światopoglądowej walce pamiętać o tych, którym na tej metodzie zależy najbardziej. O rodzicach, którzy po prostu pragną mieć i kochać własne dziecko.