CZY W POLSCE POWINNIŚMY MIEĆ WOLNY I ŁATWY DOSTĘP DO BRONI PALNEJ?
Gdy w Stanach Zjednoczonych coraz głośniej mówi się o potrzebie wprowadzenia kontroli broni, w Polsce obowiązuje trend odmienny. Środowiska prawicowe, po wydarzeniach we Francji, głośno zaczęły domagać się wolnego dostępu do broni. Dlatego, gdy zadzwonił do mnie doktor Sokołowski z AWF, natychmiast zgodziłem się na udział w ćwiczeniach grup dyspozycyjnych ze strzelania ostrą amunicją!
Elita
Pistolet MAG 98 jest ciężki i zimny, o wiele cięższy od plastikowych atrap, którymi bawiłem się jako dziecko. Jego nazwa wzięła się od pierwszych liter imienia i nazwiska konstruktora, inżyniera Mariana Gryszkiewicza. Liczba 98 określa rok w którym przewidywano zakończenie prac nad prototypem. Pierwszą myślą, jaka naszła mnie w momencie uniesienia broni, było to, że trzymam w rękach śmierć. A grobowe zimno metalu podkreślało tylko potworność rzeczy, którą trzymałem w rękach.
- Cześć Marku, jak tam? Pamiętasz jeszcze o nas? – odezwał się głos w moim smartfonie.
- Pamiętam Pani Doktorze! Jak mógłbym zapomnieć obóz tytanów*, nocny spływ kajakowy, czy nocowanie w lesie tego lata. – odparłem.
- Słuchaj, prowadzimy właśnie w grupach dyspozycyjnych ćwiczenia na strzelnicy. Przyjedź do nas, zobacz, nauczymy Cię strzelać lepiej od tych łobuzów we Francji! – zapewniał.
Ostatnie zdanie doktora przyjąłem z lekkim przymrużeniem oka. Przecież nie dadzą do ręki nabitej broni człowiekowi, który nie tylko nie miał styczność z żadnym pistoletem ale nawet koło takiego nie przechodził! Liczyłem jednak na ciekawe fotki i byłem zwyczajnie zainteresowany, jak wygląda strzelanie z prawdziwej broni. Przecież praktycznie codziennie widzimy w telewizji jakiś film z gatunku „zabili go i uciekł”. Wszyscy tam wywalają tony amunicji. Źli nigdy nie trafiają, za to dobrzy, nawet postrzeleni, na ślepo i lewą stopą zawsze ustrzelą przeciwnika. Ta ciekawość oraz fakt, iż broń budzi we mnie obrzydzenie, a myśl o tym, że każdy w tym kraju mógłby mieć ją w domu napawa czystym lękiem, sprawiały, że propozycja doktora Sokołowskiego była bardzo podniecająca!
Grupy dyspozycyjne swoje strzelanie ćwiczą na strzelnicy Magnum, położonej przy bibliotece Uniwersytetu Przyrodniczego. Ludzie, którzy znajdują się w tych grupach to elita AWF. Jak tłumaczył mi kiedyś doktor Sokołowski, nie każdy może dostać się na te specjalność. Studenci, którym towarzyszyłem, aby znaleźć się w miejscu, w którym są dzisiaj musieli na II semestrze Wychowania Fizycznego przejść test sprawnościowy podobny do policyjnego. Tam, następowała selekcja. Dziś, na ostatnim roku studiów, to zgrana paczka znajomych, którzy potrafią radzić sobie w wielu ekstremalnych sytuacjach, jak na przykład dwudziestoczterogodzinne bytowanie w lesie, bez żadnej pomocy z zewnątrz. Do wielu niezwykłych kwalifikacji jakie posiedli do tej pory doszło jeszcze strzelanie z broni palnej.
Wdech
- Pamiętamy, pierwsza zmiana strzela, druga zmiana stoi za nimi i się bacznie przygląda… - pouczał Sokołowski.
Gdy wszedłem do budynku strzelnicy, trwały jeszcze ostatnie przygotowania pierwszej zmiany, czyli pierwszych pięciu osób, do wejścia na stanowiska strzelców. Na ogromnym drewnianym stole, stojącym w korytarzu przed pomieszczeniem dźwiękochłonnym, wyłożone były małe pistolety. Pierwsza zmiana mogła je oglądać, ćwiczyć celowanie, wyjmować i chować magazynki. Wszystko oczywiście bez amunicji.
- Dobra Marek, Ty będziesz miał przyśpieszony kurs tego co oni przerabiali na zajęciach. Które oko masz dominujące? – pytał Sokołowski.
Fot. M.Mikulski
Nadal traktowałem to przedsięwzięcie jako widz, nie uczestnik, więc stwierdziłem, że warto chociaż przez chwilę mieć w ręce ten treningowy pistolecik, żeby mniej więcej wiedzieć, co reszta będzie tak właściwie robić. Okazało się, iż mimo mej praworęczności, dominującym jest oko lewe.
- Pamiętaj, w przerwie między strzałami nie męcz wzroku, patrz na jakiś obiekt blisko Ciebie. Strzał oddajemy zawsze na wdechu, spust naciskasz powoli, niech strzał będzie dla Ciebie samego zaskoczeniem. Potem wydech i odprężasz się. Nie skupiaj się na tarczy, próbuj tak ustawić sobie muszkę, by znalazła się na środku szczerbinki, to ma być dla ciebie ważne. Nogi rozstawione, lekko ugięte łokcie. No a teraz wyceluj na wdechu w… o tę rurę! – Sokołowski pokazał palcem obiekt, który znajdował się po drugiej stronie ogromnego drewnianego stołu.
Trzeba uczciwie przyznać, że celowanie malutkim ćwiczebnym pistolecikiem nie bardzo mi szło. Nie potrafiłem skupić wzroku na muszce, wyszukiwałem oczami owej rury, która miała otrzymać ode mnie teoretyczny postrzał, za co oczywiście Pan doktor mnie strofował. Następnie weszliśmy do zimnego pomieszczenia dźwiękochłonnego, w którym znajdowały się stanowiska strzelnicze. Instruktor, postawny mężczyzna, był bardzo władczy i stanowczy. Nie wchodził w dyskusje, wydawał lakoniczne i proste komendy, a między nimi wygłaszał pouczenia dotyczące konstrukcji oraz korzystania z broni.
-Pierwsza zmiana na stanowiska! – niemal krzyknął instruktor.
Wszyscy, to jest ja, doktor Sokołowski, pierwsza i druga zmiana pobraliśmy nauszniki wyciszające. Pierwsza zmiana wzięła też tarcze, które przedstawiały zarys celującego z broni mężczyznę.
fot. M.Poprawa
- Poprzednio strzelali do tarcz sportowych, dziś jednak mają przed sobą podobiznę człowieka, to ma wpływ na psychikę, gdy musisz strzelać do drugiego człowieka. – tłumaczył mi Sokołowski, po cichu, gdy konspiracyjnie odsłoniliśmy sobie po jednym uchu by się słyszeć.
- Zmiana, po odbiór amunicji z magazynkiem wystąp! – zrozumiałem dlaczego instruktor niemal krzyczy, gdy się odzywa. Wszak inaczej osoby stojące na stanowiskach, mające nauszniki, nie reagowałyby na polecenia.
- Zmiana… ognia!
BUM!!!
Pierwszy strzał sprawił, że podskoczyłem i na sekundę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Filmy akcji nawet w 10% nie odwzorowują tego przeraźliwego dźwięku wybuchu z jakim wylatuje z lufy każda z kul. To jak uderzenie pięścią w stół kilka milimetrów od ucha, śpiącego na tym stole człowieka.
BUM! BUM! BUM!
Moje emocje lekko opadły, choć czułem, że cały się trzęsę. Zauważyłem, iż dźwięk wystrzału nie tylko u mnie powoduje wzdrygnięcie. Dwadzieścia sześć wzdrygnięć później pierwsza zmiana skończyła strzelanie. Mogliśmy zdjąć nauszniki. Doskoczył do mnie Sokołowski.
fot. M.Poprawa
- No Marku, jak Ci się podobało?
- Ten dźwięk był straszny! – odpowiedziałem w lekkim szoku.
- Szykuj się teraz Twoja kolej! – powiedział doktor z szelmowskim uśmieszkiem.
W pierwszej sekundzie pomyślałem o ucieczce. A więc to wszystko na poważnie? To nie były tylko takie przygotowani na sucho? Zaraz miałem strzelać z najprawdziwszej nabitej broni! Ja, pacyfista, nieznoszący jej!? Na łamiących się nogach poszedłem po swoją tarczę. Nie umiałem jej zamontować, pomógł mi jeden ze studentów. Amunicji też nie potrafiłem załadować, pokazał mi to jeden ze studentów. Stanąłem przy swoim stanowisku. Tylko ja i mój MAG 98…
Ciąg dalszy w piątek wieczorem na miastopoznaj.pl