STUDENCI DODAJĄ KOLORYTU ULICY ŚW. MARCINA
Na Św. Marcinie brak choćby życia gospodarczego, jakie było tu dawniej. Nie stało się to jednak z dnia na dzień. Jest to efekt wielu lat zaniedbań, braku zainteresowania nie tylko władz miasta, ale też osób i instytucji funkcjonujących w centrum - mówi przewodniczący Komisji Rewitalizacji Mariusz Wiśniewski.
Iga Kolasińska: Kiedyś ulica święty Marcin pełniła funkcję reprezentacyjną, a jak jest teraz?
Mariusz Wiśniewski: Teraz nie jest to ulica reprezentacyjna. Jak w soczewce widać w niej problemy centrum, ale i całego śródmieścia, które nagromadziły się przez ostatnie lata. Symbolizuje ona brak przyjaznej i ciekawej oferty przestrzeni miejskiej. Na Św. Marcinie brak choćby życia gospodarczego, jakie było tu dawniej. Nie stało się to jednak z dnia na dzień. Jest to efekt wielu lat zaniedbań, braku zainteresowania nie tylko władz miasta, ale też osób i instytucji funkcjonujących w centrum.
Można pokusić się o stwierdzenie, że świętym Marcin umarł?
Nie powiedziałbym, że umarł, ale na pewno podupadł. Jeśli Św. Marcin by umarł, oznaczałoby to, że nie ma dla niego ratunku.
A jaki jest ten ratunek?
Podejmowane są różne działania, bo potencjał ulicy nadal jest. Wciąż jest szansa na ratunek. Stworzony został Program dla Śródmieścia na l.2014-2030, który zakłada opracowanie konkretnego planu zadań dla ul.Św.Marcin do 2016 r. Ulica w ciągu 2 lat ma zostać przebudowana i być bardziej otwarta na różne aktywności. W ratowanie ulicy muszą włączyć się też mieszkańcy, przedsiębiorcy, właściciele nieruchomości. Muszą stworzyć koalicje na jej rzecz. Nie da się wyłącznie administracyjnie ożywiać ul. Św. Marcin. Nie jest to też zadanie, które zrobimy z dnia na dzień. Miasto ma do odegrania główną rolę, ale nie jedyną. Mieszkańcy powinni być odpowiedzialni za miejsce, w którym żyją. Przykładem mogą być mieszkańcy ulicy Taczaka, którzy zaryzykowali i mamy tego pozytywne efekty dla mieszkańców i innych użytkowników.
Co w takim razie może zrobić miasto?
Fatalnie zorganizowana jest przestrzeń, zwłaszcza przestrzeń środkowa ulicy. Nie ma przejść dla pieszych, przystanku tramwajowego. Powinno zostać wprowadzone parkowanie równoległe na południowej jezdni. Choćby te braki powodują, że brak aktywizacji tych dwóch części św. Marcina. Takie rozwiązanie może właśnie zaproponować miasto. Korzystnie na śródmieście wpłynęłoby powstanie tramwaju na Ratajczaka, który planowany jest wraz ze środkami z nowej perspektywy unijnej. Zanim powstanie tam tramwaj, u zbiegu ulic Św. Marcin i Ratajczaka musi stanąć przystanek tramwajowy. Będzie okazja, aby wysiąść, pójść do pobliskich sklepów, biblioteki. Miasto przede wszystkim może objąć Św. Marcin programem rewitalizacji i też sprzyjać aktywizacji mieszkańców i przedsiębiorstw. Jednak to właściciele lokali powinni wykazać się pewną odpowiedzialnością i zdecydować, czy powstanie kolejny sklep z alkoholem, bank czy lumpeks, czy też np.kawiarnia.
Czy w Poznaniu można zauważyć proces suburbanizacji? Czy mieszkańcy uciekają z centrum i wyprowadzają się na przykład pod Poznań?
Tak. Nie dotyczy on jedynie śródmieścia, w tym centrum, ale całego Poznania. Przede wszystkim jako miasto musimy oferować dobra warunki życia, bogatą ofertę kulturalną, społeczną. Największy problem z zatrzymaniem ludzi w Poznaniu, a co za tym idzie w śródmieściu, mamy z młodymi osobami po studiach. Nie stać ich na kupienie mieszkania. Muszą powstać komunalne lokale na wynajem z możliwością późniejszego wykupu na własność. Europa Zachodnia zmagała się z tym problemem w latach 60. i 70. Obecnie ludzie wracają tam do centrów miast. Przykładem są Niemcy. Głęboko wierzę, że to się uda, mimo wciąż sporego braku świadomości problemu po stronie samorządów. Musimy ten proces wyludniania Poznania wyhamować.
A czy wpływ na umieranie Św. Marcina ma też ucieczka studentów z centrum?
Oczywiście! Jest to jeden z problemów, o którym trzeba mówić. Studenci to siła witalna miasta. Poznań wciąż musi walczyć, aby być w najlepszej trójce ośrodków akademickich w Polsce. Młodzi ludzie to grupa, która wnosi wiele do miasta. Są to potencjalni mieszkańcy. Zostawiają w Poznaniu pieniądze na usługi, na czym korzysta handel i gospodarka. Dodają kolorytu miastu. Wyprowadzka studentów z Colegium Historium to błąd. Spowoduje to proces dalszego upadania ulicy Św. Marcin. Musimy pamiętać o historii tego budynku. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza nie ma specjalnego społecznie prawa do sprzedania tego obiektu, gdyż ten budynek w 1990 r. z rąk komunistów (był to gmach d.PZPR) wywalczyli dla uczelni studenci z NZS. Ciekawym pomysłem byłoby np. powstanie w nim Muzeum Enigmy. Nie oznacza to, że budynek Wydziału Historycznego nie może częściowo pełnić funkcji komercyjnej. Ale są też pozytywne przykłady. Uniwersytet Ekonomiczny zostaje w centrum, rozbudowuje się przy ul. Towarowej. Wraz z przebudową ul.Św.Marcin od ul. Kościuszki do Mostu Uniwersyteckiego zintegrowana powinna zostać przestrzeń między Akademią Muzyczną, Uniwersytetem Ekonomicznym i Colegium Maius.
Czy takie wydarzenia jak Rytmy Marcina czy Imieniny Ulicy pomagają w odrodzeniu śródmieścia?
Każda sensownie zorganizowana impreza zachęca do aktywności mieszkańców i użytkowników. Jest to wydarzenie bardzo potrzebne i chwała tym, którzy to organizują. Cieszę się, że są, ale mam wrażenie, że coroczne obchody imienin ulicy zdejmowały z niektórych odpowiedzialność dbania o nią. Smutne jest to, że następnego dnia wracamy do szarej rzeczywistości na Św. Marcinie. Z drugiej jednak strony zaczęto częściej mówić o problemach, z jakimi boryka się śródmieście i centrum. Przestał to być problem garstki osób, ale utożsamia się z nim większa liczba poznaniaków. Miasto nie ma monopolu na ożywienie ulicy Św. Marcin – może to i dobrze – dlatego mieszkańcy muszą wspólnie działać. Bez ludzi nic nie zrobimy. Musi być oddolne zainteresowanie.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
DŁUGI WEEKEND NIE DLA KAŻDEGO
