WOJNĘ ZACZYNAJĄ GENERAŁOWIE A KOŃCZĄ CYWILE
Jego Magnificencja Dariusz Wieliński, Rektor Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, nawiązując do odbywających się na jego uczelni zajęć Legii Akademickiej. W rozmowie zdradza nam czy sam wziąłby udział w szkoleniu LA oraz dlaczego doświadczeni żołnierze nie lubią wojny.
Marek Mikulski: Skąd pomysł, by wziąć udział w pilotażowym programie Legii Akademickiej, organizowanym przez ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Obrony Narodowej?
Profesor Dariusz Wieliński: To Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zwróciło się do władz uczelni w całej Polsce z propozycją przystąpienia do tego programu. Nie można więc powiedzieć, żeby to był „nasz pomysł”. Natomiast, w strukturach naszej uczelni funkcjonuje Zakład Sportu i Edukacji Obronnej. Prowadzony jest przez wykwalifikowaną kadrę pracowników i po krótkiej rozmowie z kierownikiem tego zakładu – profesorem Markiem Sokołowskim – podjęliśmy decyzję, że zaangażujemy się w to przedsięwzięcie.
Czym właściwie jest Legia Akademicka?
Głównym założeniem projektu, jest poprawa stanu rezerw wojskowych w naszym kraju. Uzawodowienie armii, poza swoimi dobrymi stronami, miało też skutki negatywne. Zakończenie przymusowego poboru pozbawiło armię przeszkolonej kadry cywili, którzy w razie stanu wyższej konieczności, mogliby wspomóc działania zawodowej armii. Stare przysłowie mówi, że wojnę zaczynają generałowie a kończą cywile. Czyli im lepiej przeszkoleni cywile, tym bezpieczniejsze państwo.
Poznańska Akademia Wychowania Fizycznego jest jedyną uczelnią w województwie Wielkopolskim, której udało się uruchomić Legię Akademicką. Do programu przystąpiło niemal 270 osób, czy można to nazwać sukcesem frekwencyjnym?
Biorąc pod uwagę proces rekrutacji obowiązujący na stałych kierunkach studiów na naszej uczelni, to tak, jest to sukces frekwencyjny. Zwykle o przyjęcie na dany kierunek stara się u nas około 300 osób, z czego przyjęta zostaje jedna trzecia. To oznacza, że udział w zajęciach Legii Akademickiej wzięło niemal dwa razy więcej osób, niż na regularnych kierunkach.
Kiedyś szło się na studia, by do wojska nie iść. Skąd wśród studentów takie zainteresowanie służbą?
Idąc na studia niekoniecznie się od tego wojska uciekało.Raczej można było o kilka lat je odroczyć. Jestem jeszcze z tego pokolenia, które musiało odbyć roczną służbę, po ukończeniu studiów.
Co do dzisiejszego zainteresowania studentów tematami wojskowymi, myślę, że mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem. Mianowicie, młodzi ludzie, na których nie ciąży już przymusowa służba wojskowa, z własnej woli angażują się w takie przedsięwzięcia jak Legia Akademicka. Jest wielka różnica między przymusem a możliwością i kiedy młody człowiek ma wybór, to chce spróbować.
Nie bez znaczenia jest też fakt, iż od wojny w naszej części świata minęło ponad 70 lat. Ludzie czują się bezpiecznie. Żyje już trzecie pokolenie, które nie doświadczyło działań wojennych. Niektórym młodym ludziom może się wydawać, że wojny to fajna zabawa. Warto jednak w ten czas przypomnieć sobie słowa doświadczonych w boju żołnierzy „Wojnę lubi ten, kto nigdy na niej nie był”. Liczę, że przez takie programy, jak Legia Akademicka, młodzi ludzie zrozumieją, iż wojsko, to nie tylko strzelanie z broni i tak zwana „męska przygoda”, ale również obowiązek niosący za sobą poważne konsekwencje.
Gdyby Legia istniała, gdy był Pan studentem, zapisałby się Pan?
Za moich studenckich czasów, na piątym roku istniało coś takiego jak studium wojskowe. Raz w tygodniu przez osiem godzin mieliśmy zajęcia ze szkolenia wojskowego. Te teoretyczne zajęcia, podobnie jak w Legii Akademickiej, miały nas przygotować do odbycia służby, o której już wspomniałem. Stąd też absolwenci studiów w odróżnieniu od osób odbywających zasadniczą służbę wojskową, byli w wojsku tylko rok, a nie dwa lata.
Ważne jest jednak to, iż ja i moi koledzy nie mieliśmy wyboru. Udział w studium wojskowym był obowiązkowy. Zmieniając więc Pana pytanie z „czy bym się zapisał?” na „czy mi te zajęcia przeszkadzały?”, odpowiedź brzmi nie. Dla mnie były to zajęcia ciekawe. To i pobyt w wojsku traktuję jako bardzo ciekawą część mojego życia. Nie będę narzekał, że musiałem tam być, a wiedzę pozyskaną z tamtych doświadczeń wykorzystuję do dziś.
Czy będziecie chcieli kontynuować program, gdy przestanie być tylko pilotażowym?
Tak. Jeżeli pracownicy Zakładu Sportu i Edukacji Obronnej wyrażą chęć kontynuowania zajęć, a zainteresowanie studentów nadal będzie duże, to Legia Akademicka zagości u nas na stałe.