TOMASZ J. ZOSTAJE W ARESZCIE. MÓGŁBY ZABIĆ SYNA?
Podejrzany o zamordowanie żony i spowodowanie wybuchu kamienicy na poznańskim Dębcu, pozostanie w areszcie.
Sąd uznał, że Tomasz J. po wyjściu na wolność mógłby się ukrywać lub też mógłby stanowić zagrożenie dla swojego syna oraz mężczyzny, z którym spotykała się jego żona. O przedłużenie aresztu wnioskowała prokuratura.
Nieoficjalnie wiadomo, że Tomasz J. od dłuższego czasu się kłócił się ze swoją żoną Beatą. W styczniu doszło do wypadku samochodowego, w wyniku którego ciężko ranny został 12-letni syn Beaty i Tomasza J. Winą za wypadek kobieta obarczała męża, który prowadził samochód. W mediach pojawiały się również informacje mówiące o tym, że do wypadku Tomasz J. mógł doprowadzić celowo. W wyniku zdarzenia 12-latek odniósł ciężkie obrażenia.
Beata J. miała zamiar odejść od męża i związać się z innym mężczyzną. Tomasz J. na co dzień pracował i żył w Wielkiej Brytanii. Do Polski przyleciał krótko przed eksplozją kamienicy. Między kobietą a mężczyzną miało dojść do kłótni, która prawdopodobnie zakończyła się zabójstwem. Następnie 4 marca rano, prawdopodobnie w skutek próby samobójczej lub też próby zatarcia zbrodni, doszło do wybuchu gazu.
W wyniku eksplozji zawaliła się część kamienicy na poznańskim Dębcu. W ruinach budynku znaleziono ciała pięciu ofiar, 21 osób zostało rannych. Media nieoficjalnie pisały również, że ciało Beaty J w wyniku brutalnego morderstwa zostało bardzo poważnie okaleczone.