RÓŻNE OBLICZA BEZDOMNOŚCI
Niektórzy koczują na klatkach schodowych, inni na przystankach autobusowych i tramwajowych. Jedni znaleźli się na ulicy z przypadku, drudzy z wyboru. Są jeszcze „Wikingowie”, którzy walczą ze złą opinią takich osób poprzez sztukę. Przede wszystkim jednak walczą o pasje i nowe życie.
Strażnicy miejscy i pracownicy nadzoru ruchu MPK patrolują poznańskie pętle, dworce autobusowe i poczekalnie. Poszukują tam bezdomnych, którym chcą pomóc. Na bezdomnych pasażerów skarżą się pasażerowie komunikacji miejskiej. Konkretnie na towarzyszący im „zapach”. Jedni okazują więcej zrozumienia i nie chcą wyrzucenia takiej osoby z pojazdu, inni wprost demonstrują swoją niechęć.
Patrol z Nadzorem Ruchu MPK to nowe rozwiązanie
– Patrole dzielimy na 3 rodzaje: wspólnie z pracownikami MOPR, obejmują teren całego Miasta, udają się we wszystkie miejsca, o których wiadomo, że mogą przebywać bezdomni. Samodzielnie strażnicy docierają do wybranych koczowisk nawet dwukrotnie w ciągu doby. Wspólnie z Nadzorem Ruchu MPK – wymienia Przemysław Piwecki, rzecznik Straży Miejskiej w Poznaniu. – Jest to nowa inicjatywa, pilotażowo pracowaliśmy przez 2 dni, w poniedziałek siadamy do podsumowania i decyzji co do zakresu wspólnej pracy, intensywności działań, szczegółowych zadań oraz udziału w pracy patroli pracowników socjalnych MOPR – dodaje. – Miejsca objęte kontrolą to poczekalnie na dworcach MPK (tam, gdzie na przystankach końcowych są poczekalnie dla pasażerów). Rozmawiamy z motorniczymi i kierowcami autobusów, którzy zjechali do przystanku końcowego. Pytamy czy w trakcie kursu nie było problemów z zakłócaniem porządku publicznego przez pasażerów, w tym bezdomnych oraz czy w pojeździe na końcowym przystanku nie ma osoby bezdomnej – wyjaśnia Piwecki.
Warte zauważenia jest, jak informuje rzecznik Straży Miejskiej, że wbrew niektórym przekazom medialnym, patrole nie jeżdżą komunikacją miejską w poszukiwaniu bezdomnych. Nie jest także prawdą, iż pasażer, który w ocenie podróżnych brzydko pachnie, jest z tego powodu wypraszany z pojazdu. – Oczywiście czym innym jest zakłócanie porządku publicznego w taborze komunikacji miejskiej. Takie zachowanie jak dewastacja, zaczepianie podróżnych, awantury. To nie jest i nie będzie tolerowane. Wobec każdej takiej osoby straż czy policja podejmowały i podejmować będą czynności przewidziane prawem. Tyle tylko, że to było zawsze, a wspólne patrole z NR MPK to coś nowego – zaznacza Piwecki.
Najgorsza jest obojętność
Osobie bezdomnej pomóc może każdy, wystarczy tylko odrobina chęci. – Przede wszystkim nie bądźmy obojętni! Nie możemy przechodzić obojętnie obok osób potrzebujących pomocy, niekoniecznie bezdomnych. Jest to bardzo ważne szczególnie zimą. Co robić? Wystarczy zadzwonić do policji, straży miejskiej, MOPR czy Centrum Interwencji Kryzysowej. Na każdy sygnał będzie reakcja, ale czy osoba przyjmie pomoc, tego nie można zagwarantować – podkreśla.
Niektórzy bezdomni w obliczu niskich temperatur, szukają schronienia na klatkach schodowych w bloku. A to nie podoba się mieszkańcom. Piwecki wskazuje, jak w takiej sytuacji należy postąpić. – Wszystko zależy od samych bezdomnych oraz od mieszkańców. Czasami jest tak, że bezdomni na klatkach schodowych są spokojni, nie wadzą nikomu. Doceniają to, że mogą spędzić noc bezpiecznie w ciepłym pomieszczeniu. Czasami takim lokatorom mieszkańcy pomagają. Ale są też odwrotne sytuacje – opowiada. – Libacje alkoholowe, zanieczyszczenia schodów, a nie tylko dzieci boją się wychodzić. Dorośli też mają obawy. W takich sytuacjach wezwany na miejsce patrol wyprasza bezdomnych z budynku. Czy im coś grozi? Zapewniam, że nie, gdyż osoby te pójdą do innego bloku – dodaje. Zaznacza jednak, że w przypadku takich interwencji strażnicy oferują pomoc także z transportem do ośrodków włącznie – w porze nocnej i przy temperaturze poniżej zera. Nie są to częste przypadki, aby „bezdomni z bloków” chcieli przenieść się do takiego ośrodka.
Bezdomność może być też szansą
Bezdomność nie oznacza przegranego życia. Wręcz przeciwnie. Może być możliwością odbicia się od dna i jednoczesnym odnalezieniem pasji. – Bezdomność wcale nie jest tak daleko, jak myślimy – przekonuje Dorota Abbe, reżyserka spektaklu „Nibylandia”. Przedstawienia, w którym odtwórcami są właśnie bezdomni. Grupa Teatralna „Wikingowie” powstała w 2013 roku. Aktorzy-amatorzy debiut mają już za sobą. Teraz wracają z nowym projektem. Choć jego tytuł mógłby na to wskazywać, nie jest to zwykła bajka dla dzieci. – To historia dorosłych mężczyzn, którzy mają dość ustawicznego postrzegania ich przez pryzmat bezdomności. Chcą być wreszcie sobą. Pomaga im w tym poczucie humoru i dystans do siebie samych, czym usiłują odczarować swoje życie. Jego metaforą jest tytułowa Nibylandia, w której Zagubieni Chłopcy pod przykrywką komicznych zdarzeń i groteskowych dialogów przemycają intymne wyznania na temat swych marzeń, potrzeb, ale też słabości i życiowej niedojrzałości – czytamy na stronie Teatru Nowego w Poznaniu.
Do stworzenia scenografii przyczynili się poznaniacy. Rzeczy takie jak np. lampki choinkowe, klasery, kapsle czy latarki, można było przynosić. Były one budulcem własnoręcznie wykonanej scenografii w ramach specjalnych warsztatów plastyczno-scenograficznych. Premiera „Nibylandii” odbędzie się w piątek o godzinie 20:30 na Trzeciej Scenie Teatru Nowego. Spektakl będzie można obejrzeć również w sobotę i niedzielę o godzinie 18.00.
Pomagać? Pomagać!
- Nie wiesz co może przynieść Tobie życie za kilka lat. Jeżeli masz własny dom, własny ciepły kąt, to dziękuj Bogu, doceń to i o to dbaj. Wszyscy bądźmy ludźmi. Nie odwracajmy się plecami, tylko w miarę możliwości pomóżmy. Albo przynajmniej postarajmy się pomóc – puentuje Kasia, studentka socjologii.
Wskazówki jak pomagać, znajdują się w apelu Straży Miejskiej: http://www.sm.poznan.pl/mim/straz/news/nie-badzmy-obojetni,76013.html,76013.html
Przeczytaj poprzedni artykuł!
POLICYJNY PRZEGLĄD TYGODNIA
