PIŁ, KRADŁ I CHCIAŁ SIĘ ZABIĆ - DZISIAJ POMAGA INNYM
Kiedyś bezdomny alkoholik po kilku próbach samobójczych. Przeszedł bardzo daleką drogę, dzisiaj dzięki swojemu doświadczeniu chce pomagać innym, którzy są tacy, jak on kiedyś. O sprawach ważnych i najważniejszych rozmawiamy z autorem książki „Bóg znalazł mnie na ulicy i co z tego wynikło”, i współautorem programu „Słowo na niedzielę”, Henrykiem Krzoskiem.
Marek Mikulski: Co robi Pan w Poznaniu?
Henryk Krzosek: Zaproszono mnie bym poprowadził rekolekcje, szczególnie dla osób z problemami. Więc osób bezdomnych, alkoholików, narkomanów, zniewolonych ludzi. Te spotkania odbywają się na dwóch jadłodajniach dla bezdomnych organizowanych przez wspólnotę Przymierze Miłosierdzia.
Jak to się stało, oczywiście ujmując to metaforycznie, że dziś Pan naucza a jeszcze wczoraj był Pan jednym z tych zniewolonych ludzi?
Byłem bezdomnym alkoholikiem. W trzydziestym ósmym roku mojego życia, chciałem popełnić samobójstwo, bo nie było dla mnie szans. Wtedy dowiedziałem się, że Bóg może zmienić życie człowieka. Powiedziałem „Panie Boże, jeżeli możesz mnie zmienić, zmień mnie! Już nie chcę nigdy pić, nie chcę nigdy palić…” i Bóg do mnie przyszedł. Dał mi całkowicie nowe życie. Potem pomodliłem się „Panie Boże, daj mi jakąś pracę”. I dostałem pracę w sklepie z alkoholem w którym dawniej kradłem. Bóg dał mi znak, że jestem już wolny od tego. Tak zacząłem iść drogą wskazaną mi przez Boga, aż do dzisiaj, tutaj. Najpierw byłem uczniem, uczyłem się drogi wiary. Dziś już można powiedzieć, że jestem przekazicielem tej wiary. A daru, który otrzymałem, nie mogę zatrzymać dla siebie. To jest tak wielkie! Tak, potężne, że ja muszę to przekazywać komuś innemu.
Czego Pan naucza na takich spotkaniach z bezdomnymi?
Przede wszystkim, mówię o Jezusie Chrystusie. Spełnienie życia możemy odnaleźć tylko w tym, który jest dawcą życia – w Bogu. Mówię o powrocie do domu Boga Ojca. Bo, ja odszedłem od domu. Jak ten syn marnotrawny, roztrwoniłem wszystko. Ten syn marnotrawny w przypowieści wyjadał to, co jadły świnie. A ja wyjadałem ze śmietników. Ale kiedy wróciłem do domu Ojca, Bóg dał mi najlepsze przysmaki. Tymi przysmakami dzielę się z ludźmi na spotkaniach. Każdemu chcę pomóc wyjść z nałogu i, że tak to ujmę, widzę Boga w akcji.
Co bardziej przyciąga bezdomnych do tych jadłodajni, jedzenie, czy Pana rekolekcje?
No na pewno jedzenie! Ale zawsze coś trzeba komuś zaproponować, żeby dać mu coś więcej. Ja kiedyś chciałem się powiesić. I tego dnia odwiedziłem stołówkę dla bezdomnych. A tam jedna kobieta powiedziała „Heniek! Bóg może Ci pomóc! Bóg może zmienić Twoje życie”. Ale zanim to powiedziała, najpierw przyniosła mi zupę. Dopiero gdy jadłem opowiedziała mi o Bogu. I otrzymałem nowe życie. Ja robie dziś dokładnie to samo. To jest to samo co robił Jezus gdy chodził po ziemi. Karmił i nauczał.
Dlaczego warto pomagać takim ludziom?
Znów muszę wrócić do ewangelii, gdzie jest powiedziane „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. Jeżeli ktoś doświadczy miłości Boga, nie może zatrzymać tego dla siebie! To jest tak mocne, że to trzeba dać innym. Za darmo! Bo moją największą radością, jest to, jak inny człowiek po prostu wychodzi z kłopotów. Bóg uwalnia go od alkoholu, narkotyków. Ja to widzę, to jak mam w tym nie pomagać? Więc zapraszam wszystkich, nie tylko tych z problemami, na czwartkowe rekolekcje. O 9 będziemy w jadłodajni dla bezdomnych na Taczaka, a o 10:30 w jadłodajni na Łąkowej.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
POMYSŁ NA ODPADY-DAJMY IM DRUGIE ŻYCIE
