POMÓŻMY AGACIE WRÓCIĆ DO NORMALNEGO ŻYCIA
Gdy jesteśmy zdrowi, niezbyt często myślimy o tym, że pewnego dnia nasze zdrowie lub życie może zostać...wycenione... Po prostu.. Na jakąś kwotę, którą trzeba uzbierać by móc dalej wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Nazywam się Agata Burawska, mam prawie 31 lat. Gdy 3 lata temu zmarł mój Tata, myślałam, że limit nieszczęść w naszej rodzinie został wyczerpany. Niestety myliłam się.
W styczniu tego roku zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę szpikową. Diagnoza była ogromnym szokiem zarówno dla mnie, jak i dla moich najbliższych.
Przeszłam łącznie 4 cykle chemioterapii (1 indukcja i 3 konsolidacje) i bardzo agresywną chemię przed samym przeszczepem szpiku, aktualnie jestem 2 miesiące po przeszczepie szpiku od dawcy niespokrewnionego
Każdy pobyt w szpitalu to minimum miesiąc, potem krótka bo najczęściej tygodniowa przerwa na regenerację w domu i powrót na oddział na kolejne chemie.
Walka o życie, o każdy kolejny dzień i rozłąka z bliskimi mocno dają w kość, zarówno fizycznie, jak i psychicznie
Naiwnie myślałam, że przeszczep to już koniec leczenia i początek nowego, lepszego i przede wszystkim zdrowego życia. Życia bez bólu, cierpienia i smutku. Okazało się jednak, że wcale nie jest tak kolorowo...
Większość z Was pewnie również pomyśli że "jestem zdrowa” i zakończyłam swoją przygodę z chorobą. Jednak nikt tak do końca nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji całego leczenia i z faktu, iż przeszczep to tak naprawdę dopiero początek.
Przeszczep szpiku to nie tylko szansa na nowe życie. To również skutki uboczne chemii, spadek kondycji, bardzo często GVHD, czyli choroba przeszczep przeciwko gospodarzowi, która i mnie dopadła, specjalna dieta, wymagająca by nawet gotować oddzielnie i reżim sanitarny. Codzienna wymiana ręczników i pościeli, osobne pranie, specjalne antybakteryjne preparaty do mycia i dezynfekcji, wszystko sprawia, że codzienne koszty utrzymania wzrastają...
Ze względu na „zerową” odporność mam zakaz poruszania się komunikacją miejską, szczególnie teraz w sezonie jesienno -zimowym, gdy bardzo łatwo się czymś zarazić, a co tydzień muszę stawić się w szpitalu na oddziale przeszczepowym na badaniach kontrolnych.
Do tego wszystkiego dochodzą leki immunosupresyjne, które są konieczne, aby pomóc organizmowi w przyjęciu szpiku zapobiegając jego odrzuceniu. Poza nimi niezbędne są również antybiotyki, aktualnie przyjmuje profilaktycznie 2, liczne leki przeciwwirusowe, przeciwgrzybicze, przeciwwymiotne, sterydy, zastrzyki przeciwzakrzepowe oraz wiele wiele innych. Miesięczny koszt oscyluje w granicach 500 zł...
Za jakiś czas będę musiała powtórzyć wszystkie podstawowe szczepienia, które w większości składają się z 2-3 dawek, a koszt jednego szczepienia to 200-300 zł, niestety nie są one dla dorosłych refundowane...
Do czasu rozpoznania u mnie choroby pracowałam jako niania, niestety umowę musiałam rozwiązać i od stycznia tak naprawdę jestem bez żadnych dochodów. Do pracy najwcześniej będę mogła wrócić po roku od przeszczepu, a i to nie jest pewne, bo wszystko będzie zależało od wyników badań kontrolnych.
Gdyby nie Mama nie miałabym gdzie mieszkać i co jeść. Niestety, Mama ze swojej emerytury nie jest w stanie pomóc mi jeszcze bardziej...
W związku z tym zwracam się do Państwa i do Was drodzy znajomi i przyjaciele z gorącą prośbą o pomoc w zbieraniu środków na dalsze leczenie. Nawet najmniejsza pomoc z Waszej strony będzie dla mnie nieoceniona i pozwoli na nowo uwierzyć, że dam radę.
*Agacie możecie pomóc wpłacajac pieniadze tutaj: https://zrzutka.pl/p3r5dc
-----------
Różne są historie, różne są cierpienia, różne są choroby. Czasami trudno stwierdzić komu pomóc, tyle ludzi wokół potrzebuje pomocy. Ze swojej strony zachęcam Was do pomocy Agacie - powodów są setki - ja podam tylko jeden - bo to po prostu bardzo dzielna Kobieta, które chce - tak jak wielu z nas - normalnie żyć.
Sebastian Borkowski
redaktor naczelny miastopoznaj.pl
Przeczytaj poprzedni artykuł!
ZIELONY ŚW. MARCIN?
