POZNANIAK PRZEZ ROK BĘDZIE JEŹDZIŁ UBEREM ZA DARMO
Gdybyś miał blisko 15 tysięcy złotych do wydania w ramach jednego przejazdu z Uberem – gdzie i dlaczego byś pojechał?". To pytanie miało wyłonić zwycięzcę konkursu Ubera na rok darmowych przejazdów o łącznej kwocie blisko 15 tys. zł. Na możliwość bezpłatnego kursowania z Uberem po swoim mieście ostrzyło sobie zęby ponad 95 tys. osób. Najciekawsza okazała się jednak historia Dawida, użytkownika Ubera z Poznania, który chciałby odwiedzić... Clarę, swoją bliźniaczkę genetyczną, której uratował życie, ofiarując jej szpik kostny. Dwóch pozostałych laureatów otrzymało 910 zł i 550 zł na przejazdy w aplikacji.
Jeden przejazd z Uberem za 15 tys. – gdzie można pojechać?
Przez blisko miesiąc użytkownicy Ubera w 7 miastach w całej Polsce (w Poznaniu, Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Trójmieście i Konurbacji Śląskiej) mogli wziąć udział w konkursie, w ramach którego do wygrania był rok darmowych przejazdów z Uberem, na zawrotną kwotę 14 590 zł. W ten sposób Uber chciał zachęcić do pozostawienia swojego samochodu w garażu i korzystania z rozwiązań mobilności miejskiej, których orędownikiem jest amerykańska firma.
Ci, którzy zdecydowali się spróbować swoich sił w ramach konkursu, byli w tym czasie poddawani wielu wyzwaniom. Musieli m.in. zamówić określoną liczbę przejazdów w danym czasie, odpowiadać na podchwytliwe pytania konkursowe, a na samym końcu – wyjaśnić w kreatywny sposób, na co wykorzystaliby główną wygraną, gdyby mieli ją wydać od razu, w ramach jednego przejazdu. Korzystając z kalkulatora kosztów przejazdu z Uberem, samemu można obliczyć, ile wyniesie nas podróż do dowolnego miejsca na świecie. Uber również pokusił się o podobną kalkulację wymarzonego przejazdu, ale... z przymrużeniem oka. „Jak mógłbyś wydać 15 tys. zł na jeden przejazd?" Bardzo łatwo!
Mógłbyś zamówić przejazd z Warszawy do Sevilli i z powrotem, żeby pokibicować klubowi Sevilla FC, którego Uber jest oficjalnym sponsorem.
Mógłbyś objechać granice Polski. Dwukrotnie (3511 km x2)
Mógłbyś udać się w podróż do jądra Ziemi. Uwaga: może być gorąco.
Mógłbyś wjechać prosto na szczyt Karjiang w Himalajach (7221 metrów n.p.m.), setny szczyt Ziemi.
Mógłbyś odwiedzić Alta w Norwegii. Małe miasteczko w regionie sub-polarnym na Biegunie Północnym, gdzie słońce nigdy nie zachodzi między 16 maja i 26 czerwca. I nigdy nie wschodzi między 24 listopada i 18 stycznia. I wrócić do Warszawy.
Mógłbyś zobaczyć, jak kończy się Europa, stając na skałach Gibraltaru.
Mógłbyś oszczędzić 15 tys. zł, które wydałbyś na 2805 litrów paliwa Pb95 do swojego auta.
Albo mógłbyś porzucić myśl o zakupie auta, bo przecież masz rok darmowych przejazdów z Uberem gdziekolwiek zechcesz!
Historia, która chwyta za serce
Zwycięska okazała się jednak prawdziwa historia. Historia z krwi i kości. Historia Dawida, użytkownika Ubera z Poznania, który pomaganie ma we krwi. Dosłownie i w przenośni. Na postawione przez Ubera pytanie konkursowe o to, na jaki przejazd wydałby bez wahania 15 tysięcy złotych, odpowiedział on następująco:
„Na cel swojej podróży wybrałbym jedno szczególne miasto, w którym żyje jedna wyjątkowa osoba: Clara. Zwykła dziewczyna z Bergamo, lat 23. 5 lat temu dzięki jednej z fundacji, w której można zarejestrować się jako dawca szpiku, odnaleziono mojego bliźniaka genetycznego! Była nim właśnie Clara! To był czas, kiedy ona potrzebowała mnie, a ja mogłem pomóc jej dzięki zgodności genetycznej w walce z białaczką. Dzięki temu Clara dzisiaj kończy studia i spełnia swoje marzenia. Moim marzeniem byłoby spotkać się z nią i spędzić razem trochę czasu, ciesząc się jej szczęściem i poznając ją. To było niezwykłe uczucie, kiedy otrzymałem telefon z informacją, że ktoś potrzebuje mojej pomocy, że mogę komuś uratować życie... To wydarzenie zdeterminowało moje życie i dzisiaj gorąco nakłaniam znajomych do rejestracji jako dawcy szpiku. Pomaganie mam we krwi. Krew oddaję regularnie, bo na całym świecie odsetek mężczyzn z moją grupą sięga tylko 4 proc.".
Zwycięzca konkursu od wielu lat jest honorowym dawcą krwi. Jest także zarejestrowany jako potencjalny dawca szpiku. Jak sam przyznał, zechciał opowiedzieć Uberowi swoją historię głównie ze względu na fakt, że ktoś, kto ją przeczyta, może się nią zainspirować i samemu zacząć pomagać innym.
Historia Dawida pozostanie jednak marzeniem, którego nie uda mu się spełnić w ciągu najbliższych lat. Clara mieszka w Bolonii. Jeden kurs z Uberem do tego miejsca z Warszawy i z powrotem w opcji UberX kosztowałby około 12 tys. zł. Zostałoby jeszcze 3 tys. zł na szybki trip do Rzymu i włoską pizzę w cieniu Koloseum. Dawid może wprawdzie pojechać z Uberem nawet do Bolonii, ale nie odszuka Clary z uwagi na fakt, że w Polsce szczegółową informację o biorcy szpiku dawca może otrzymać po upływie kilku lat. Ma tylko szczątkowe informacje o tym, że jego bliźniaczka genetyczna cieszy się pełnią młodzieńczego życia. I spełnia swoje marzenia. Jak zatem zwycięzca planuje wykorzystać rok darmowych przejazdów z Uberem?
„W okresie zimowym z chęcią wybiorę się w polskie Tatry. W końcu się przełamię i pierwszy raz spróbuję jazdy na snowboardzie, której zawszę się bałem. Na pewno wybiorę się do Zakopanego na oscypka. Bez wątpienia odwiedzę też Mazury, bo kocham tamtejsze jeziora. Odwiedzę również pewną małą miejscowość nad morzem, którą odwiedzałem w dzieciństwie z rodzicami. I na pewno trochę się rozleniwię, jeżdżąc do pracy i z powrotem z Uberem" – powiedział Dawid.