CO ZROBIĆ W STAREJ RZEŹNI?
W nowoczesnym wówczas zakładzie, obok pomieszczeń do uboju zwierząt, wybudowano własną elektrownię, spalarnię śmieci, a nawet wytwórnię lodu – tak było przed II wojną. Innowacje się skończyły ponad dwadzieścia lat temu. Zostały tylko kłódki na bramach.
Stara Rzeźnia – przyjezdnym, lub młodszym mieszkańcom Poznania kojarzy się z zabytkowym obiektem na terenie którego odbywają się weekendowe targi. Kupimy tu antyki, sprzęt elektroniczny z poprzedniego ustroju czy meble. Od czasu do czasu odbywają się tam spektakle teatralne, koncerty czy pojawiają się wielbiciele piwa. Tak było w ostatnią sobotę i niedzielę. Wielu zgromadzonych w tym miejscu zastanawiało się czym tak naprawdę była rzeźnia od początku swojego istnienia i jakie skrywa tajemnice.
Szklanka do połowy pełna
Ulicę Garbary znają wszyscy. Dla niektórych to tylko zakorkowana arteria, na pewnym odcinku mająca po dwa pasy ruchu by nieco dalej wpaść w cień kamienic i otrzeć się o Plac Bernardyński. Kto chodził jednak wzdłuż rzeźni kilka razy, coś innego zauważy. – Budynek na samym rogu, tuż przy skrzyżowaniu ulic Garbary i Kutrzeby różni się od większości. Jest z innej epoki, bo z lat pięćdziesiątych. To chłodnia, którą próbowano wpasować w neogotycki układ reszty zakładu – sugeruje Kronika Miasta Poznania z roku 1993.
Nim jednak lata pięćdziesiąte nadeszły, obiekty przy ulicy z którymi dopiero od 1973 roku zaczęła sąsiadować Palarni Kawy Astra, już istniały. Rzeźnia została otwarta pierwszego marca 1900 roku. Architektem był Felix Moritz, budowę rozpoczęto dziesięć lat wcześniej. – Zadecydowano by miejsce uboju bydła przenieść nieco poza obrzeża miasta. Teren na którym znajdował się zakład był dogodny. Bliskość połączenia kolejowego ułatwiała transport. Blisko było także do rzeki, a równie blisko do rynku, czyli potencjalnego rynku zbytu. Co więcej w 1899 roku zmieniono przepisy dotyczące zasad uboju. Nakazano badanie zwierząt, wtedy też wprowadzono przymus by uboju dokonywać w rzeźni publicznej – przeczytamy kolejny raz w Kronice Miasta.
Kompleks budynków, które dziś niektórych straszą, innych zachwycają łączył w sobie kilka cech. Na Garbarach powstały solarnie skór, chłodnie i wytwórnie brył lodowych. Wytrącano na etapie produkcji także tłuszcz techniczny.
W związku z otwarciem tego zakładu zamknięto inny przy ulicy Szyperskiej. Sprawa znalazła finał w sądzie, wyrok pojawił się dopiero po dziesięciu latach.
Teren Starej Rzeźni obecnie podczas jednej z imprez fot. P.Szefer
Szklanka do połowy pusta
Jeszcze w 1935 roku do zakładu wkroczyły humanitarne metody uboju, za sprawą prądu elektrycznego. Oto jak historię zakładu opisywał Jan Rędzioch. - Ten niemalże pałacowy zespół budynków stanowi doskonały przykład budownictwa przemysłowego, w którym twórcy nigdy nie ograniczali się do surowej funkcjonalności, pamiętając zawsze o artystycznych akcentach. Eklektyczna budowla, z przewagą elementów neogotyckich, powstała za zawrotną sumę 2,87 milionów marek. Przed budową rzeźnickiego zakładu zniwelowano podmokłe tereny zwane "dominikańskimi łąkami", nawieziono tony ziemi (podnosząc teren od 3 do 8 metrów). W nowoczesnym wówczas zakładzie, obok pomieszczeń do uboju zwierząt, wybudowano własną elektrownię, spalarnię śmieci, a nawet wytwórnię lodu. Od samego początku poznańska rzeźnia była przewidziana tylko do uboju, stąd półtusze zwierząt odbierali prywatni przetwórcy do dalszego przerobu – czytamy w opowiadaniach Jana Rędziocha.
Po wojennej zawierusze, w 1945 roku zakład został zmodernizowany i do końca lat osiemdziesiątych należał do Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Poznaniu. Później była spółka akcyjna „Pozmeat” i upadek produkcji, a właściwie przeniesienie jej poza granice dużo większego już przecież miasta.
Dlaczego teren nie można nikogo zainteresować? Były plany aby pojawił się w tych murach Wydział Prawa Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza. Wśród miejskich legend znajdą się osoby pamiętające paskudny zapach unoszący się w okolicach Garbar. Inni będą wspominać tramwaj zawracający pod bramą zakładu do roku 1977.
Ciekawy głos mam od Pani Krystyny, pracującej na przestrzeni końca lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych w sklepie „Pozmeat” przy ulicy Grochowe Łąki. – Kiedy było wiadomo, że zmienia się władza w kraju pojawiły się głosy że rzeźnia zostanie zamknięta. Pamiętam jak rozmawiano o przyszłości sklepów, ich niepewny los był niczym wobec zakładu. Budowano ubojnię w Robakowie. Na Garbarach obawiano się ruszyć cokolwiek. Strach przed plagą szczurów, które żyły w podziemiach był naprawdę ogromny, podobny dotyczył zresztą wszystkich decyzji dotyczących Starego Zoo. Zakład w mieście zajmował się ubojem zwierząt. Nie było najnowszej technologii pozwalającej zachować najwyższą higienę. Oczywiście nie lała się krew po ulicach ale takiej sterylności jakiej oczekujemy dziś, z pewnością brakowało – dopowiedziała była kierowniczka jednego ze sklepów „Pozmeat”. Strachu dodawały plagi kradzieży jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Sporo obiektów służyło jako magazyny, ich rola upadła po 1998 roku. Wtedy też sporo sklepów z logo zakładu upadło w niejasnych okolicznościach, ten przy ulicy Strzeszyńskiej w Poznaniu to świetny przykład. Był prawie nowy, piękny. Został zniszczony i stał jako rudera kilka lat. – uzupełniła była kierowniczka.
Teraz jakby nieco światła pojawia się wokół kompleksu Starej Rzeźni. Koncerty, spektakle, targi w weekend. Teren powinien być jednak zagospodarowany w sposób kompleksowy i zdecydowany. Konieczność takiego ruchu postulowali między innymi Michał Kucharski i Włodzimierz Nowak, jeszcze w zeszłym roku.
http://poznaniacy.info/wnioski-do-mpzp-wzgorze-sw-wojciecha-i-stara-rzeznia/
Czytelnicy mają swoje pomysły? Obawy? Swoją drogą, jakoś bez echa obeszło się zamknięcie Muzeum Motoryzacji w galerii na dworcu PKP. Tamto miejsce też jest zamknięte, choć obietnice jego istnienia padały dość często.
Stara rzeźnia z lotu ptaka, fot. wikia.poznan
Przeczytaj poprzedni artykuł!
NIE TYLKO RENTA I SAMOTNOŚĆ
