ZMIANY W SZKOLNYCH SKLEPIKACH. NIE BĘDZIE MOŻNA KUPIĆ TZW. ŚMIECIOWEGO JEDZENIA
Wraz z początkiem roku szkolnego w życie wejdą zmiany. Uczniowie nie zakupią już na terenie szkoły tuczących i wątpliwie smacznych chipsów, słodyczy czy napojów gazowanych. Wciąż jednak nie wiadomo co będzie mogło znaleźć się w szkolnym sklepiku.
Wiadomo, że 1 września wchodzi w życie ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zakazuje ona zarówno sprzedaży, jak i reklamowania niezdrowego jedzenia w przedszkolach i szkołach. Reguluje ona kwestie dotyczącą wartości odżywczych, które powinny zawierać produkty dostępne w szkolnych sklepikach. Trudno jednak stwierdzić, jakie produkty będą mogli zakupić uczniowie, bowiem Ministerstwo Zdrowia nie wydało stosownego rozporządzenia.
Kanapki robi mama
Monika Machelak, mama dwunastoletniej Oliwki uważa, że najlepiej jest przygotować dziecku kanapkę w domu. - Dzięki temu mam pewność, że te posiłki są zdrowe. Do tej pory w większości sklepików szkolnych, można zakupić przede wszystkim niepełnowartościowe jedzenie. Nie zaspakajają one potrzeb dziecka lub nastolatka, dostarczają jedynie zbędnych kilogramów. A czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąca - przekonuje pani Monika.
- Prawidłowe odżywianie jest konieczne z wielu względów. Po pierwsze, aby zapobiec chorobom, a po drugie, by umożliwić wyzwolenie wszystkich potencjalnych sił biologicznych organizmu, co jest warunkiem prawidłowego rozwoju fizycznego i umysłowego. Wówczas wytwarza się także odporność na niekorzystne działanie czynników środowiskowych - informuje dietetyk Karolina Wojtasik.
W Polsce mamy problem
- Obawiam się, że nowa ustawa nie rozwiąże problemu. Takie niezdrowe jedzenie dzieci mogą kupić przed lekcjami lub zaraz po nich. Przy naszej szkole jest sklepik osiedlowy oraz nieopodal większy market. Nie jest, więc problemem zakupić to, co ma zostać zakazane w szkołach - uważa natomiast Iwona, mama dwójki dzieci w wieku wczesnoszkolnym. - Dobrze jednak, że są działania w tym kierunku. Wiele wciąż jednak zależy od rodziców, to właśnie w domu wyrabia się żywieniowe nawyki - dodaje.
Problem jest i to całkiem spory. Polskie dzieci znajdują się w czołówce najbardziej otyłych w Europie. Aż 11 procent polskich jedenastolatków ma nadwagę. Niewiele lepiej jest w przypadku dzieci w wieku gimnazjalnym, na poważne problemy z wagą cierpi co czwarty z nich. Takie informacje podaje Światowa Organizacja Zdrowia.
"Zdrowe odżywianie, oto jest pytanie"
Pierwszy dzwonek zabrzmi już niebawem, a wciąż nie wiadomo, jakie produkty będzie można zakupić w szkolnym sklepiku czy na stołówce. W lipcu trwały jeszcze konsultacje społeczne w tej sprawie. Warto jednak wspomnieć, że wiele szkół nie czekało biernie na formalne wytyczne dotyczące tego, co może, a czego nie powinien oferować szkolny punkt sprzedaży. Dobrym przykładem jest gimnazjum nr 22 w poznańskim Antoninku.
Uczniowie tej szkoły wzięli sprawy w swoje ręce i przekonywali do zdrowej żywności w ramach projektu: "Zdrowe odżywianie oto jest pytanie". - Zorganizowaliśmy akcję Przerwa na Zdrowie, która polegała na zadawaniu pytań i uświadamianiu uczniów o produktach, które spożywają często nieświadomie. Za każdą poprawną odpowiedź, uczniowie otrzymywali zdrowy, świeży owoc np. jabłko lub banan - dowiadujemy się od zaangażowanej w projekt Oli. Pisaliśmy o tym wcześniej.
W co zatem powinny zostać wyposażone sklepiki znajdujące się na terenie szkół?
- Najlepsza byłaby woda mineralna, soki owocowe bez cukru dodanego albo warzywne. Kanapki, świeże owoce, drożdżówki z serem lub owocami. Miejsce mogłoby znależć się również dla chipsów, ale tych owocowych - zaznacza Wojtasik.
Coś jeszcze jest warte polecenia?
Przeczytaj poprzedni artykuł!
PESTKA RUSZY WCZEŚNIEJ
