CO DALEJ Z LOSAMI SCHRONISKA DLA ZWIERZĄT NA KOBYLIMPOLU?
To, czy poznańskie Schronisko dla Zwierząt zmieni swoją dotychczasową lokalizację, nie jest jeszcze przesądzone. Z dużą doza niepewności podchodzą do tego mieszkańcy Kobylegopola, na teren którego obiekt ma być planowo przeniesiony.
Włodarze schroniska zorganizowali w ubiegły czwartek wyjazd dla mieszkańców Kobylegopola do schroniska w Berlinie. Odwiedziny nowoczesnego obiektu miały im uzmysłowić, ze sąsiedztwo takiego obiektu nie musi być uciążliwe. Pisaliśmy o tym wcześniej.
Przede wszystkim dobro zwierząt
Argumenty za przeniesieniem schroniska, którymi się posiłkują jego gospodarze, a które obecnie zlokalizowane jest przy ul. Bukowskiej są oczywiste- komfort i odpowiednie warunki mieszkaniowe dla zwierząt oraz brak możliwości rozbudowy starego obiektu. Lokalizacja na Kobylimpolu wydaje się idealna. Ukształtowanie terenu sprawia, że obiekt byłby naturalnie wyciszony, nie słychać by było odgłosów zwierząt. Schronisko na Kobylimpolu planowo ma być osiem razy większą niż dotychczasowe, co daje spore możliwości rozbudowy i wykorzystania terenu w przyszłości. Wiele rozwiązań, które zobaczyli mieszkańcy Kobylegopola podczas odwiedzin w Berlinie władze poznańskiego schroniska chętnie zastosowałyby na nowym obiekcie - Jak przystało na kociarę, najbardziej podobały mi się pomieszczenia dla kotów. Są duże, ale koty mają swoje małe, bardzo wygodne pokoiki z wybiegami. U nas niestety siedzą razem i dla wielu z nich jest to stresujące. Niestety, przy Bukowskiej nie ma już miejsca na dużą kociarnię, ale na pewno w nowym schronisku będzie. Będą też zamknięte boksy dla psów, takie jak w Berlinie i innych nowych schroniskach – na pewno poprawi im to komfort życia. To fajne, dobrze zorganizowane schronisko. Oglądałam z podziwem, ale też widziałam, że wiele rozwiązań, które tam stosują (np. dwutygodniowa opieka weterynaryjna po adopcji), my też stosujemy - mówi rzeczniczka schroniska przy Bukowskiej, Małgorzata Lamperska.
Schronisko w Berlinie, mając na uwadze wyciszenie obiektu, zlokalizowało boksy dla psów w ten sposób, że czworonogi nie widzą się. Stąd też, jeśli jeden pies zacznie szczekać, nie rusza „fala” szczekających psiaków. Takie też rozwiązanie planuje wykorzystać schronisko na nowym terenie. Ma być tam wszystko, czego wymaga tego typu nowoczesny obiekt. Planowane jest stworzenie rozbudowanego pawilonu dla kotów, szpitala dla psów i kotów, zakładu weterynaryjnego, myjni dla zwierząt. Na terenie otaczającym obiekt powstaną: ogólnodostępny wybieg dla psów, tor przeszkód i hala szkoleniowa, z których będą mogli korzystać mieszkańcy Poznania.
Wizualizacja i umiejscowienie przyszłego schroniska dla zwierząt w Poznaniu (źródło schronisko.com)
Jak pies do jeża
Argumentów przeciw przeniesieniu schroniska na Kobylepole nie brakuje. Działka, na której ma powstać schronisko została przekazana miastu za niewielkie pieniądze. Część mieszkańców uważa, ze miasto otrzymało ten teren i szybko postanowiło jakoś go wykorzystać i stąd pomysł przeniesienia tu schroniska. Padają argumenty o nie braniu pod uwagę naturalnej fauny i flory tych terenów. Żyją tu gatunki zwierząt będące prawnie pod ochroną. Wątpliwości budzi też los cieku naturalnego Darzynka zasilającego stawy maltańskie i Cybinę. Poza tym, schronisko zlokalizowane ma być pomiędzy dwoma nitkami trasy kolejowej, co narazi zwierzęta na drgania i hałas.
Obawa mieszkańców co do powstania schroniska na tym terenie wiąże się również z ewentualnymi niedoborami wody - Już teraz są z tym problemy. Wodociąg doprowadzający wodę jest niewydolny i już jest z tym kłopot. W niektórych mieszkaniach na drugim piętrze w godzinach szczytu poboru wody brakuje jej lub ciśnienie jest bardzo niskie. Jeśli jeszcze schronisko zostanie podłączone do wodociągu, to wody może zupełnie zabraknąć - mówił w trakcie wizyty w berlińskim schronisku jeden z mieszkańców Kobylegopola.
Jednak głównym zarzutem jest brak zainteresowania ze strony władz odnośnie tego, jakie są potrzeby mieszkańców i co innego można by zrobić z tymi działkami. Obawiają się, ze miasto dobre funkcjonowanie schroniska widzi w szybkiej jego prywatyzacji, ale nie wiadomo, jak ma to wyglądać. Niw wiadomo jaki może być górny limit mieszkających tam zwierząt, ile będzie pieców do kremacji, które też są przewidziane. Wydaje się, że mieszkańcy są niedoinformowani w tej sprawie i wiele ich pytań pozostaje bez odpowiedzi. Padają sugestie, że pieniądze jakie miasto otrzyma za sprzedaż terenu, na którym znajduje się obecnie schronisko lepiej „dołożyć” do otwartego w tym miesiącu międzygminnego Schroniska dla Zwierząt w Skałowie lub do międzygminnego schroniska w oddalonych o 5 km Rabowicach, którego budowa już trwa.
Konsultacje społeczne są, ale za późno
Władze miasta kierują się dobrymi intencjami, chcą poprawić los czworonogów mieszkających w schronisku. Jednak nie należy się dziwić obawom mieszkańców związanych z tym faktem. Wielu z nich uważa, ze konsultacje społeczne związane z nowym schroniskiem odbyły się za późno i nie do końca je przeprowadzono. Gdyby mieszkańcy i Rada Osiedla wiedzieli wcześniej o powstaniu tego obiektu, miasto być może nie wydało by pieniędzy m.in. na ekspertyzy hałasu, które i tak nie uwzględniają wszystkich aspektów. Wizyta w schronisku w Berlinie być może przekonała choć część mieszkańców, że czworonogi, nawet w dużej liczbie nie muszą być uciążliwymi sąsiadami. Jednak chyba nie od tego powinny zacząć władze.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
NIEDZIELA W POZNANIU. JAK WARTO SPĘDZIĆ CZAS?
