M. GRZEŚ: „CAŁY CZAS MAM NADZIEJĘ, ŻE TO TYLKO POMÓWIENIA”. CO SIĘ DZIEJE W POZNAŃSKIM ZOO?
Radny Michał Grześ w swoich interpelacjach często pyta o poznański Ogród Zoologiczny. Ostatnio zwrócił uwagę na niewłaściwą opiekę weterynaryjną. - Lekarz weterynarii pracuje do godziny 15.00, a po niej jest nieuchwytny. Nie można z nim się skontaktować. Tak więc zwierzęta mogą chorować tylko do 15.00 – komentuje.
W swojej ostatniej interpelacji Michał Grześ (PiS) pisze, iż dyrektor Ewa Zgrabczyńska po objęciu stanowiska zwolniła poprzedniego lekarza weterynarii, z którym był podpisany korzystny finansowo dla ogrodu kontakt i zatrudniła swojego znajomego, z którym wspólnie działa lub działała w fundacji IRBIS. - Według KRS pan J.P. Jest członkiem rady nadzorczej a pani Zgrabczyńska prezesem zarządu tej fundacji – przekonuje radny Grześ.
- Oczywiście zatrudnianie znajomych nie byłoby aż tak naganne, gdyby nie to, że poprzednik tego znajomego – pan S. - nadal jest wzywany do leczenia zwierząt i pobiera obecnie znacznie większe wynagrodzenie, wystawiając faktury za każdą wizytę. Dodatkowo wzywany też jest inny lekarz. Faktury wystawiane przez lekarzy z zewnątrz są znaczne. Do tego dochodzi pensja zatrudnionego lekarza – komentuje wiceprzewodniczący rady miasta, dodając, iż jest również wstrząśnięty opowieściami pracowników o braku kwalifikacji obecnego lekarza. - Cały czas mam nadzieję, że są to tylko pomówienia – przyznaje, wymieniając jednak zdarzenia, które w jego ocenie wymagają wyjaśnienia.
„Podobno strzał do żyrafy w ogon wykonał również lekarz zoo, tydzień chodziła z igłą w ogonie i raniła sobie nogi”
- Podobno J.P. Prowadził eutanazję świni wietnamskiej, eutanazja trwała kilka godzin, ponieważ lekarz nie potrafił zrobić tego szybciej. W czasie zabiegu popełnił kilka błędów, zwierzę przeżyło prawdziwe męczarnie przed śmiercią. Antylopa sitatunga, której po nieumiejętnym podaniu środka odrobaczającego (podobno niefortunny strzał w żebra lekarza zoo, który je złamał) doprowadził do infekcji i padnięcia zwierzęcia. Nigdy wcześniej nie było takich wypadków – wylicza radny Michał Grześ. W interpelacji czytamy również, iż weterynarzowi obecnie zatrudnionemu w zoo zarzuca się także próbę przeprowadzenia eutanazji owcy bez podania znieczulenia ogólnego. - Zwierzę przed cierpieniem uratował technik weterynarii – informuje radny i wymienia dalej. - Kot amurski, u którego podobno lekarz nie stwierdził nic poważnego, dopiero do cierpiącego zwierzęcia wezwany został lekarz z zewnątrz, który przeprowadził skomplikowaną operację ze względu na złamaną kończynę z przemieszczeniem. Panu P. zarzuca się też niewłaściwe zdiagnozowanie kulawizny u jednej z oślic, prawidłowe leczenie nastąpiło po jednym dniu. Podobno strzał do żyrafy w ogon wykonał również lekarz zoo, tydzień chodziła z igłą w ogonie i raniła sobie nogi – uzupełnia.
Wiceprzewodniczący rady miasta zwraca też uwagę na fakt, iż weterynarz pracuje do godziny 15.00, a po niej jest nieuchwytny. - Nie można z nim się skontaktować. Tak więc zwierzęta mogą chorować tylko do 15.00 – komentuje.
„Najpierw działanie, potem myślenie?”
Wcześniej radny Grześ zwrócił uwagę na przyjęcie do poznańskiego zoo małego niedźwiadka. Uważa on, iż z punktu dobrej reklamy dla poznańskiego Ogrodu Zoologicznego było to dobrym pomysłem, dalsze działania w tej sprawie natomiast nieco go pogorszyły. - Zoo ogłosiło, że nie posiada pieniędzy na utrzymanie niedźwiadka i prosi mieszkańców o pomoc w jego utrzymaniu, podając konto. W jakim świetle stawia to ogród, miasto Poznań i prezydenta Miasta – przyjaciela zwierząt? Nie stać nas na utrzymanie małego niedźwiadka? Czy inne zwierzęta mają co jeść? Jak można sprowadzać zwierzę, nie mając funduszy na jego utrzymanie? Najpierw działanie, potem myślenie? - pyta.
Michał Grześ stawia również pytania w kwestii zatrudniania nowych pracowników w zoo. Dyrektor Ewa Zgrabczyńska przekonuje, że w związku z istniejącymi potrzebami kadrowymi, zwolnieniami lekarskimi, a co się z tym wiąże – konieczności zastępstw oraz rozpoczętą reorganizacją struktury zoo i rozwojem jednostki, prowadzi odpowiednią politykę kadrową. - Bardzo dziękuję panu radnemu za zaangażowanie w sprawy Ogrodu Zoologicznego i zachęcam do odwiedzenia zoo, zapoznania się z jego działalnością na miejscu i skonfrontowania dopływających do pana radnego opinii u źródła – odpowiada dyrektor.
Wirtualnie odwiedźmy zoo...
Tymczasem w Ogrodzie Zoologicznym z informacji dostępnych dla opinii publicznej wynika, iż dzieje się i to całkiem sporo. Jutro o godzinie 12.00 będzie okazja do spotkania się z opiekunami drobnych ssaków, obserwowania karmienia zwierząt oraz wysłuchania ciekawych opowieści. Na fanpejdżu pracownicy zoo dzielą się także nowinkami z życia niedźwiedzicy Cisny. - Na zewnętrznym wybiegu trwają ostatnie prace. Na drzewach założono specjalne obręcze, by niedźwiadka nie wspinała się zbyt wysoko. Jeśli tylko pogoda i humor niedźwiadki pozwolą, będziecie mogli zobaczyć ją na zewnętrznym wybiegu od soboty 14 maja, po karmieniu w południe, ok. 12.30 – informują. - Musi być sucho, nie może padać, nie wiemy także jak zareaguje na publiczność; czy będzie śmiało eksplorować swój wybieg, czy raczej będzie miała tremę i się schowa – uzupełniają.
Sprowadzenie Cisny do Ogrodu Zoologicznego wiąże się co prawda z wysokimi kosztami, ale historia ta pokazuje, że mieszkańcy Poznania mają w sobie wiele empatii i chęci do pomagania. - Przeogromnie wam w imieniu Królowej Bieszczad dziękujemy! Spływają wpłaty, będzie nam łatwiej pokryć koszty utrzymania (drogie mleko, pilna budowa nowego nieplanowanego wybiegu, środki weterynaryjne). Do dnia dzisiejszego zaksięgowaliśmy 20 407 zł – czytamy na oficjalnej stronie na Facebooku.
ZOO: „Będziemy sukcesywnie budować nowe wybiegi”
- Nigdy nie będziemy zwierzyńcem. Nie chcemy – przekonują pracownicy zoo, dodając, iż takie miejsce ma prawo bytu tylko wtedy, gdy walczy o ochronę zwierząt i tworzy dla nich azylową przystań oraz edukuje ludzi, jak je chronić. - Kochamy je jak wariaci: miłością bezwarunkową, często z bólu wyjąc po wilczemu, gdy ich krewniacy w środowisku naturalnym giną. Niedźwiedzie brunatne i ich azyl są naszym oczkiem w głowie. Cisna, Borys, Gienia i Ewka to powód, dla którego mamy prawo istnieć – podkreślają, uzupełniając, iż zwierzęta i ich dobro są apolityczne. - Dla nas bycie człowiekiem wiąże się z odpowiedzialnością za los innych stworzeń. Będziemy sukcesywnie budować nowe wybiegi, mamy jeszcze sporo miejsca na nie. Powiększymy przestrzeń życiową żyraf, nosorożców i innych zwierząt. Mamy wielkie plany – zapowiadają na Facebooku.
Warto wspomnieć również o tym, że poznańskie zoo porozumiało się ze służbami celnymi z całego kraju i w ramach kolejnej akcji edukacyjnej organizuje wielkie ognisko z przemycanej i zarekwirowanej kości słoniowej. - Leonardo, znany z walki o chronione gatunki miałby patronować tej akcji. Lubię to – przyznaje szef klubu radnych Zjednoczonej Lewicy Tomasz Lewandowski.
- Dla naszych słoni: Kingi, Lindy, Kizi i Ninia oraz mieszkającego już w Fasano Yzika (który pozdrawia) i dla wszystkich dziko żyjących ich rodzin, w sierpniu zniszczymy kość słoniową skonfiskowaną w Polsce. Chcemy, by słonie istniały dalej następne wieki! W Afryce i Azji, na wolności, wszędzie tam, gdzie jest ich dom i miejsce na ziemi – informuje poznańskie zoo, zapraszając do wzięcia udziału w akcji.
Wszystkich tych, którzy dawno nie odwiedzili naszego Ogrodu Zoologicznego, zachęcamy do nadrobienia zaległości i przypominamy, że od niedawna bilety można zakupić także przez Internet.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
PREZYDENT ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI NA WYDZIALE NAUK POLITYCZNYCH I DZIENNIKARSTWA
