PGR U PODNÓŻA NOWOCZESNEJ DZIELNICY. CZYLI WOKÓŁ CZEGO WYRÓSŁ STRZESZYN.
Była gorzelnia. Był i jest wciąż, nowoczesny zakład związany z rolnictwem. Dlaczego główna ulica nazywa się Biskupińska? Niektórzy jadący nad jezioro pamiętają także komin wystający ponad osiedle oraz krzyż przy ulicy.
Nowoczesne budownictwo mieszkaniowe i bliskość jezior, Strzeszyńskiego i Rusałki. Taki obraz, w połączeniu z korkami w stronę centrum miasta, dominuje wśród nowych mieszkańców tych terenów. Było jednak inaczej. Zupełnie inaczej.
Dawniej peryferyjny obszar pod miastem, zlokalizowany był przy jednej ulicy. Biskupińska, to do dziś główna arteria komunikacyjna osiedla. Tylko dlaczego się tak nazywa? Skoro okalające drogi to Strzeszyńska, Sucholeska i Koszalińska?
Spieszę odpowiedzieć
Wspomniane szlaki komunikacyjne wskazują określone kierunki. Jeden prowadzi do Suchego Lasu, inna to wyjazd w kierunku Koszalina. Biskupińska nie poprowadzi nas do Biskupina, ale pozwoli dotrzeć do willi profesora Józefa Kostrzewskiego, który ów Biskupin odnalazł. Nowoczesny architektonicznie budynek typu willowego zaprojektowany przez Mariana Pospieszalskiego istnieje do dziś i powinien być lokalną chlubą, a jest raczej niedoceniany.
Mieszkańcy Strzeszyna Starego, który kiedyś był po prostu Strzeszynem, od lat pięćdziesiątych pracowali w... Instytucie oraz Zakładzie Doświadczalnym. Pierwotnie był to IMER, od roku 1974 przemianowany na IBMER czyli Instytut Badań Mechanizacji i Modernizacji Rolnictwa. Ów zakład to nie było tradycyjne i znane z całego kraju Państwowe Gospodarstwo Rolne, a placówka naukowa zawierająca w sobie warsztaty mechaniczne i całą infrastrukturą do uprawiania rolnictwa i chowu zwierząt.
Pionierzy
W książce 50 lat historii oddziału IBMER Poznań – Strzeszyn, doc. dr hab. inż. Joanna Sobczak podsumowuje działalność zakładu, nieznanego wśród poznaniaków. Mieszkańcy okolicznych domów pamiętają równie dużo. - W czasie drugiej wojny cały folwark należał do Niemca, pracowali tam także jeńcy wojenni. Podobno po wojnie wcale nie chciał opuszczać tego miejsca – słyszymy od mieszkańców.
Dzięki powszechnym przekazom z ust do ust poznajemy losy przydrożnego krzyża znajdującego się na ulicy Biskupińskiej. Tu z pomocą przychodzi publikacja dr Joanny Sobczak. - Na polecenie władz niemieckich mieszkaniec i stolarz strzeszyńskiego majątku Jan Hejwosz, musiał usunąć przydrożny krzyż przy ul. Biskupińskiej, który pamiętali najstarsi. Zaraz po wojnie został ustawiony ponownie (również przez J. Hejwosza), a zgodnie z tradycją tu właśnie odbywały się różne nabożeństwa oraz ostatnie pożegnania zmarłych mieszkańców – czytamy.
Dodajmy, że to miejsce kultu istnieje do dziś i odbywają się tam nabożeństwa. - Wielkanocne święcenie potraw gromadzi tak wiele osób, że ulica staje się nieprzejezdna. Pojawiają się mieszkańcy sąsiednich osiedli, których wciąż przybywa i jest to lokalne wydarzenie – uzupełniają najstarsi mieszkańcy. Ciekawe, bo w okolicy są trzy parafie, a najnowsza powstaje właśnie w Strzeszynie.
Czołgiem pomiędzy domami
Działania wojenne ominęły Strzeszyn. Tym niemniej, większość osób mieszkających tam więcej niż dwadzieścia lat, pamięta... czołgi. Droga czołgowa łączyła poligon w Biedrusku z jednostką wojskową na ulicy Wojska Polskiego – Tam gdzie znajduje się osiedle wojskowych TBS – ów, był mały poligon. Pamiętam jak zbieraliśmy tam łuski od karabinów. Zresztą powinienem mieć jeszcze kilka z nich w rodzinnym domu. Czołgi, jak pamiętam przecinały tylko Biskupińską i dalej jechały w stronę Golęcina. Dziś byłoby to pomiędzy osiedlami – wspomina Piotr, trzydziestolatek. Co ciekawe, starsze pokolenia odkrywają ciekawsze zagadnienia. - Pamiętam, że jak byłam dzieckiem to ulica (Biskupińska przyp. red.) była jeszcze piaszczysta i tuż przed domami jechały czołgi – uzupełnia Pani Alicja.
Pozostając w krajobrazie wojennym trzeba wspomnieć o miejscach pochówku. Tu oddajmy głos Panu Andrzejowi, dawniej pracownikowi Zakładu Doświadczalnego. - Pamiętam jak ekshumowano ciała żołnierzy radzieckich. To było sporo lat po wojnie. Ta mogiła była tuż za dzisiejszym przystankiem autobusowym, jak spojrzymy nań jadąc w stronę Podolan, po prawej – podsumowuje.
Ciekawostek jest więcej. Nie wspomniałem o szczegółowej działalności Instytutu Badań Mechanizacji i Modernizacji Rolnictwa. Pozostaje jeszcze otwarta kwestia szkoły, w której dziś jest Schronisko Młodzieżowe oraz siedziba komisji wyborczej. W drugiej części ukażę, oprócz wymienionych, także działalność Zakładu Doświadczalnego i opiszę na czym polegała praca w... Gorzelni.
Czytelników prosimy o zdjęcia i komentarze. To zawsze pozwala lepiej poznać fragment miasta, w którym się mieszka.
Przeczytaj poprzedni artykuł!
DIAMENT POSZUKIWANY
